Ustecki OSiR będzie zarządzał węzłem komunikacyjnym. Nie wszyscy radni się z tym zgadzają

Czy radni mogą zadawać pytania nie – oto jest pytanie. Na czwartkowej sesji rady Ustki niektórzy radni zaczęli krytykować innych – tych zadających pytania. Sytuacja taka pojawiła się w czasie dyskusji nad najważniejszym projektem uchwały – przekazaniem nowej spółce miejskiej Ośrodkowi Sportu i Rozwoju w zarządzanie, administrowanie i utrzymywanie całego węzła komunikacyjnego, czyli dworców, dróg i parkingów.

To zaniepokoiło niektórych radnych, ponieważ dopiero teraz (miesiąc przed otwarciem węzła) dowiedzieli się o pomyśle urzędników, czyli przekazaniu tego zadania spółce OSiR. Pierwotnie zarządzaniem miał się zająć Zarząd Infrastruktury Miejskiej, który jest jednostką samorządową. Teraz wszystko wskazuje na to, że na dworcu będzie miał tylko siedzibę.

Pełniący obowiązki burmistrza Bartosz Gwóźdź-Sproketowski wyjaśniał, że miasto planowało odzyskanie 1,5 mln zł VAT, a po przekazaniu węzła spółce wewnętrznej w sumie może odzyskać 3,6 mln zł. Może także rozliczać z OSiR roczne koszty utrzymania w wartościach netto i wykazywać je w wydatkach majątkowych, a nie bieżących. A to z kolei poprawi wskaźniki zadłużenia, które się zmieniły i nie można ich było wcześniej przewidzieć. Miasto będzie też rekompensować wydatki spółki. To nie byłoby możliwe w przypadku ZIM lub nawet spółki miejskiej UTBS.

Taka argumentacja nie przekonała niektórych radnych. Radna Adriana Cerkowska-Markiewicz pytała, czy nowa spółka miejska jest gotowa na to zadanie.
- To trudne działania, ale jesteśmy w stanie je realizować po powiększeniu zasobów kadrowych – odpowiedział Radosław Szreder, prezes OSiR, co nie przekonało radnej.

Z kolei radny Daniel Król zwracał uwagę na to, że w czerwcu 2020 roku, gdy postanowiono przekształcić OSiR w spółkę, nie było mowy o zarządzaniu węzłem. Natomiast dofinansowanie unijne zostało udzielone na podstawie studium wykonalności, w którym widnieje ZIM. Radny wskazał też małe możliwości wydzierżawienia pomieszczeń dworca - nie będzie więc na czym zarabiać i co odzyskiwać. I stwierdził, że miasto po prostu robi "myk".

Obawy miał też radny Zbigniew Margol, który wskazał na tworzenie kosztownych etatów w spółce.

Jednak radna Krystyna Ginter stwierdziła, że dziwi się dyskusji, a radni zadają dziwne pytania.
- Obiekty publiczne zawsze kosztują. Wierzę, że OSiR poradzi sobie – podsumowała.

- Radni mają prawo pytać – stwierdził radny Przemysław Nycz, ale jego zdaniem kolej nie wyremontowałaby dworca. - Byłby smród, brud i ubóstwo. To polityczne rozgrywki, bo doba przedwyborcza. Zaczynamy inwestycję kopać?

Radny Paweł Basiński stwierdził nawet, że inwestycja się zwróci.
- Jeśli nie będziemy inwestować, to staniemy się wiochą - oświadczył.

Jednak radni, którzy zadawali pytania urzędnikom, oznajmili, że nie są przeciwni węzłowi komunikacyjnemu, lecz mają wątpliwości co do nowego zarządcy. Ostatecznie dworce z parkingami przekazano spółce OSiR 10 głosami za, przy dwóch przeciwnych – radni Adriana Cerkowska-Markiewicz i Daniel Król i jednym wstrzymującym się – Zbigniew Margol.

Taka decyzja pociągnęła też następną. Radni uszczknęli budżet przeznaczony na inne wydatki, dofinansowali OSiR kwotą prawie 600 tysięcy złotych i podnieśli kapitał zakładowy spółki.