W miniony weekend Ustka przeżywała kolejne oblężenie. Tym razem bez wakacyjnego zgiełku imprez. Atrakcją były tylko spacery i plażowanie. W nadmorskich kawiarenkach wolne były tylko pojedyncze stoliki. Plażowicze korzystali z uroków kurortu do późnych godzin.
Wciąż otwarte budki gastronomiczne, ze słodkościami, czy pamiątkami wabią jeszcze turystów, mieszkańców Ustki i regionu. Sierpień i wrzesień wynagrodziły wszystkim mniej atrakcyjny pogodowo początek sezonu. Takich temperatur nad Bałtykiem o tej porze roku dawno nie było! Tegoroczny lipiec może pozazdrościć wrześniowi skali na termometrze.
W niedzielę wieczorem na falochronie wschodnim zebrał się tłum uzbrojony w aparaty i telefony, by uwiecznić na fotografiach zachód słońca. Ale – jak to nad morzem bywa – piękna czerwona kula nie utonęła w morzu. Pochłonęła ją mgła wznosząca się nad wodą. Niestety, zachód słońca po upalnym dniu zawiódł dokumentalistów nadmorskiego krajobrazu. I pozostały fotografie z Syrenką – najlepszą wizytówką kurortu.
A co oznacza taki właśnie czerwony zachód słońca? To zapowiedź zmiany pogody. Na termometrze kilka kresek niżej. Wiatr i deszcz. Pewnie upragniony. Sztorm i burze. Idzie jesień. Czy na pewno?