Dyżurny Komendy Miejskiej w Słupsku odebrał dzisiaj dwadzieścia telefonów od mieszkańców Słupska, którzy informowali go o "wnuczku".
- Mieszkańcy ci opowiadali, że dzwoniły do nich różne osoby, które podszywały się pod znajomych członków rodziny - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji. - W rozmowach tych pojawiały się różne wersje, najczęściej o wypadku, w którym koś z rodziny jest poszkodowany i potrzebne są pieniądze na operację, na leczenie, na badania, czy nawet dla lekarza. Raz krewny jest ofiarą, raz sprawcą wypadku i potrzebuje pieniędzy na odszkodowanie dla pokrzywdzonych.
Rzecznik dodaje, że na szczęście osób dzwoniących na policję nie udało się naciągnąć, bo odpowiednio zareagowały.
Jednak nie jest wykluczone, że do takiego przypadku mogło dojść. Oczywiście, metoda jest wciąż ta sama: wnuczek nie może sam przyjść, więc po pieniądze wyśle znajomego.
- Po takim telefonie nie wolno wpuszczać nikogo obcego do mieszkania. Absolutnie nie dawać nikomu pieniędzy. To są zwykli oszuści i złodzieje - ostrzega Robert Czerwiński. - O każdym zdarzeniu trzeba powiadomić policję. Prosimy także, by uprzedzić starsze osoby w rodzinie o takich telefonach, by absolutnie nie uwierzyły w historie o wnuczku w tarapatach, bo mogą stracić pieniądze i zdrowie, a nawet życie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?