Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W czwartkowym Głosie Pomorza kolejna część Atlasu Wojskowego. Debrzno. Stała twierdza na rubieży

Fot. Urząd Miasta i Gminy Debrzno
Dziewiętnastowieczny kościół NMP w Debrznie ma w środku elementy jeszcze z XVII w. Zachowały się też  fragmenty twierdzy.
Dziewiętnastowieczny kościół NMP w Debrznie ma w środku elementy jeszcze z XVII w. Zachowały się też fragmenty twierdzy. Fot. Urząd Miasta i Gminy Debrzno
W Debrznie ze wzgórza zamkowego rozpościera się piękny widok na Wielkopolskę. Niżej, na rzeczce Debrzynce, biegnie południowa granica Pomorza. Niegdyś rozdzielała ona państwo zakonne i Królestwo Polskie.

Wznieśli go w XIV wieku Krzyżacy, którzy lokowali też miasto naprzeciw starego słowiańskiego grodu. Znajdował się on w dzisiejszej wsi Debrzno, po drugiej stronie rzeki. Nadgraniczne miasto obwarowali murem z trzema bramami i wieloma basztami. W wolnych chwilach zapewne patrzyli stąd łakomym okiem na szerokie przestrzenie polskiej kasztelanii nakielskiej.

Wbrew poetyckiej, krzyżackiej nazwie Friedland, oznaczającej krainę spokoju, ufortyfikowane miasteczko wielokrotnie przechodziło z rąk do rąk w czasie w wojny 13-letniej w XV wieku. W styczniu 1462 roku stacjonowali tu już Polacy, ale Krzyżacy niespodziewanie wpadli do Debrzna przez jedną z bram i wymordowali 250-osobową załogę.

Potem, aż do 1772 roku, Debrzno należało do Polski. W XVIII wieku było dwa razy większe od Człuchowa i liczyło 1265 mieszkańców, podczas gdy dzisiejsza stolica powiatu - tylko 585. Po I rozbiorze przeszło we władanie Prus. Prusacy w XIX wieku założyli tu m.in. seminarium nauczycielskie, po którym do dziś pozostał okazały budynek.

Sto lat temu popularna była w Debrznie legenda o niejakim Peterze Troycku, zaradnym pastuchu, który dorobił się majątku na... kocie. Troyck miał trafić do Gdańska, gdzie wszedł w komitywę z kapitanem handlowego żaglowca. Kapitan zaproponował, by Peter dał mu na statek w komis jakąkolwiek rzecz, którą ewentualnie mógłby sprzedać. Debrznianin miał tylko kota. Okazało się jednak, że świetnie zainwestował, bo żaglowiec przypadkowo trafił na wyspę trapioną plagą myszy. Jej mieszkańcy dali za kota majątek, pastuch stał się bogatym kupcem i część zarobionych pieniędzy wydał na organy i wystrój kościoła w swoim rodzinnym miasteczku.

Więcej o legendzie na www.regiopedia.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza