Zakładowe Pogotowie Ratownicze liczy 20 osób. Zadaniem ratowników jest ochrona ludzi i zabezpieczenie budynku w przypadku ewentualnego wycieku amoniaku czy pożaru.
Gdyby ratowników zabrakło, wyciek amoniaku zagroziłby całemu miastu. Rzecz w tym, że w ramach oszczędności ratownikom obcięto dodatek za narażanie życia. Aż o połowę.
- Premie dla ratowników wypłacane są pod koniec roku. To 1000 zł netto. Mają zrekompensować gotowość do pomocy w razie wycieku amoniaku. Pod koniec ubiegłego roku bez uprzedzenia wypłacono nam połowę tej sumy. Część osób chce się wycofać z zespołu - mówi jeden z pracowników.
Po pertraktacjach kierownictwo firmy dodatek dla ratowników za ubiegły rok obiecało wypłacić w całości. Jednak w tym firma zapowiada redukcję kosztów. Pracownicy alarmują, że już w tej chwili ratowników jest za mało.
- Jeśli któryś idzie na zwolnienie, nie ma go kto zastąpić. Są zmiany, na których nie ma pełnego składu ratowników. A firma nie chce szkolić nowych. Przecież w przypadku wycieku amoniaku nie będzie miał kto go zabezpieczyć - mówi drugi pracownik firmy (nazwisko do wiadomości redakcji).
Kierownictwo firmy zaprzecza. - Bezpieczeństwo pracowników oraz mieszkańców Lęborka jest priorytetem. Na terenie fabryki nie wydarzyło się nic, co mogłoby wpłynąć na jego pogorszenie - pisze w mailu do naszej redakcji Katarzyna Majchrzak specjalista ds. PR firmy Farm Frites.
Amoniak w Farm Frites służy do chłodzenia przechowywanych w ogromnych chłodniach produktów i do mrożenia frytek. Według naszych informatorów możego być od 7 do nawet 20 ton. W razie wycieku działa drażniąco na błony śluzowe i skórę, a większe jego stężenia wywołują porażenie układu nerwowego, a nawet śmierć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?