Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W filmie nominowanym do Oscara zagrał bytowianin

Materiały promocyjne
Krzysztof Czeczot urodził się w Bytowie, zagrał w Filmie nominowanym do Oscara.
Krzysztof Czeczot urodził się w Bytowie, zagrał w Filmie nominowanym do Oscara. Materiały promocyjne
Film "80 milionów" w reżyserii Waldemara Krzystka jest polskim kandydatem do Oscara. Jedną z głównych ról gra w nim bytowianin Krzysztof Czeczot.

Nominację ogłoszono kilka dni temu. Film, którego premiera miała miejsce w listopadzie ubiegłego roku,opowiada o brawurowej i ryzykownej akcji członków dolnośląskiej Solidarności, która przed wprowadzeniem stanu wojennego podjęła z banku 80 milionów złotych. Jesienią 1981 roku to był czas nasilonych prowokacji SB i chęci konfrontacji władzy z Solidarnością. Członkowie dolnośląskich
struktur związku obawiali się, że pieniądze na bankowym koncie zostaną zablokowane i przepadną. Stąd decyzja o ich podjęciu. A wtedy nie było łatwo wypłacić taką sumę, tym bardziej, że niemal każdy ruch Solidarności śledziła SB. Pieniądze podjęto 3 grudnia 1981 roku (a więc 10 dni przed wprowadzeniem stanu wojennego) i przewieziono je na przechowanie do wrocławskiej kurii. Później finansowano z nich działalność solidarnościowego podziemia.

- Naszym zamiarem było nakręcenie filmu śmiesznego, kiedy trzeba, i trzymającego w napięciu, kiedy jest to niezbędne. Jednocześnie ma to być film o czymś. O fragmencie naszej najnowszej
historii, a przede wszystkim o ludziach, którzy ją tworzyli. O ludziach, którzy niejednokrotnie musieli się
zmienić, by sprostać sytuacjom, w jakich się znaleźli. Czasami tak niespodziewanym jak konieczność dokonania...napadu na bank - mówi Waldemar Krzystek, reżyser filmu. Bohaterowie "80 milionów" wzorowani są na działaczach dolnośląskiej "Solidarności" - Władysławie Frasyniuku, Józefie Piniorze
(gra go Krzysztof Czeczot), Piotrze Bednarzu, Stanisławie Huskowskim.

Czy film "80 milionów" jest kinem historycznym? Trochę tak, ale nietradycyjnym, patetycznym. Akcja jest dynamiczna, sensacyjna, też komediowa. Krzystek pokazał ważne wydarzenia historyczne, opowiadając
je w atrakcyjny sposób.

Historia i sensacja w tym filmie są bardzo komplementarne. Dla młodego widza i zagranicznego widza
najważniejsza jest wartka akcja, przeplatana udanymi dialogami, a dla starszego pokolenia pamiętającego rok 1981, prawdziwe wydarzenia. Bytowianin Krzysztof Czeczot gra w filmie Józefa Piniora, który był pracownikiem bankowym i członkiem Zarządu Regionu Dolnośląskiej Solidarności.
To on wycofywał pieniądze z konta. Po 13 grudnia 1981 był ścigany listem gończym. W 1983 roku aresztowano go na cztery lata. Później stracił cały swój majątek na poczet tych 80 milionów.

Krytycy w większości dobrze przyjęli oscarową nominację. Podkreśla się, że siła ego filmu tkwi w nadaniu świeżości wydarzeniom historycznym. Postaci są wyraźne, film trzyma w napięciu, jest dobrze nakręcony i zmontowany. Poza tym, poza sensacją, jest w nim wiele wartości uniwersalnych, które każdy zrozumie.

Rozmowa z Krzysztofem Czeczotem, aktorem z filmu "80 milionów"

"80 milionów" to film bardziej sensacyjno-komediowy czy historyczny? Solidarność jest w nim pokazana nieco inaczej niż zwykle.

- Moim zdaniem to bardzo dobrze zrealizowany film, z trzymającą w napięciu historią, ze świetnie napisanymi postaciami, ale to nie jest film historyczny sensu stricke. To film, który opowiada prawdziwą historię, a właściwie historię trzech niebywale odważnych ludzi: Józefa Piniora, Stanisława Huskowskiego i Piotra Bednarza, którzy to postawili się komunistycznemu aparatowi władzy, zrobili to, co uważali za słuszne, nie dali się zastraszyć. Ten film to nie jest filmowy pomnik postawiony bohaterom, to nie jest film, jak to zazwyczaj bywa w polskim kinie, robiony "na kolanach" - co więcej ten film pokazuje. jak obecny NSZZ Solidarność, przez swoje polityczne konotacje stał się wydmuszką, cieniem tamtej Solidarności.

Spotkał się pan z Józefem Piniorem, którego zagrał pan w filmie?

- Tak, spotkałem się. Spotykamy się zresztą co jakiś czas w Warszawie. Po spotkaniach z Józefem Piniorem, ale także po lekturze materiałów źródłowych zrozumiałem, jakim heroizmem i jakim poświęceniem wykazali się Pinior, Huskowski, Frasyniuk i Bednarz. Wyobraźmy sobie taką historię. Idzie pan dziś do banku, pobiera zgodnie z prawem pieniądze z - nazwijmy to - "firmowego konta" przy pełnej wiedzy i zgodzie pańskich współpracowników, przełożonych itd. Pobiera pan te pieniądze, by przekazać je dalej ludziom, którzy ich potrzebują i za ten fakt jest pan ścigany, zamknięty na kilka lat. Z powodu krwawych przesłuchań umierają pana znajomi, kilku jest trwale okaleczonych, ktoś nie wytrzymuje i popełnia samobójstwo.
A dokładnie tak ta historia wyglądała 30 lat temu. Proszę pamiętać, że kiedy Pinior i ś.p. Piotr Bednarz pobierali pieniądze z banku mieli dwadzieścia kilka lat! Co więcej, w wolnej Polsce ciągle żyła i pewnie jeszcze do dziś żyje krzywdząca plotka wypuszczona przez komunistów, że Pinior i spółka zabrali 80 milionów i pojechali do wiedeńskich kasyn, by popijając szampana, zabawiać się z dziwkami.
Film ostatecznie zadaje kłam tej plotce, wszystkie pieniądze zostały rozliczone, są dokumenty, które to potwierdzają.

Film jest polskim kandydatem do Oscara. Optymizm, świetna gra aktorska i opowieść przekazana w sposób, który zrozumieją Amerykanie - to mają być atuty "80 milionów" wymienione przez polską komisję oscarową. Uważa pan, że film jest w stanie powalczyć o Oscara?

- Myślę, że to bardzo ważne, że Polska Komisja Oskarowa zdecydowała, aby to nasz film wziął udział w walce o nominację. Przez ten fakt film zobaczy publiczność na całym świecie, a dla tej publiczności, która nie do końca albo wcale nie orientuje się w polskich realiach, będzie to film o wielkiej odwadze, przyjaźni i sprycie młodych Polaków.
Dla zagranicznej publiczności ten film to także swego rodzaju odczarowanie mitu historii narodu polskiego, który zawsze byl ciemiężony, męczony lub pokonywany. Byliśmy z filmem na festiwalu w Moskwie. Reakcje tej międzynarodowej publiczności Międzynarodowego Festiwalu Filmowego przekonały nas, że film może być zrozumiany i entuzjastycznie przyjmowany także poza granicami Polski.

Ma pan w swoim dorobku dużo ról. Czy ta z "80 milionów" jest jedną z ważniejszych? Wiadomo, że po nominacji filmem zainteresuje się więcej osób.

- Każda rola jest dla mnie w jakiś sposób ważna, ale najważniejsze w zawodzie jest dla mnie to, co przede mną.

Proszę zdradzić jakieś ciekawostki z planu filmowego "80 milionów".

Pierwszego dnia, kiedy kręciliśmy zdjęcia na moście Grunwaldzkim we Wrocławiu, potrzebnych było około 1000 - 1200 statystów. Następnego dnia już tylko pięciuset lub coś koło tego. Mimo to następnego dnia zjawiło się znowu około 1000 statystów, którzy powiedzieli, że chcą za darmo brać udział w tych zdjęciach, bo to historia o ich mieście, to historia z ich życia.
Do tego - ten kluczowy dla Wrocławia most - został na dwa dni zamknięty. Słowem: Solidarność.
Pozdrawiam czytelników "Głosu Pomorza" i zapraszam serdecznie do obejrzenia filmu Waldemara Krzystka "80 milionów".

Rozmawiał Andrzej Gurba

Krzysztof Czeczot urodził się w 1979 roku w Bytowie. Jest aktorem i dramaturgiem.
W 2002 roku ukończył Wydział Aktorski PWSFTViT w Łodzi. Ma na swoim koncie kilkadziesiąt ról filmowych. Gra też w teatrze i jest autorem nagradzanych słuchowisk radiowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza