Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Koszalinie testowaliśmy citroena C-ZERO

Jakub Roszkowski [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. Radosław Brzostek
Auto ma automatyczną, bardzo prostą w obsłudze, skrzynię biegów.
Auto ma automatyczną, bardzo prostą w obsłudze, skrzynię biegów.
Przetestowaliśmy citroena C-ZERO, który na kilka godzin trafił do Koszalina. To wyjątkowy pojazd na prąd. Ładuje się go bezpośrednio z domowego gniazdka. Ma być przyszłością motoryzacji.

Wystarczy 10 złotych, by przejechać nim, nawet z prędkością 130 km/h, około 150 kilometrów. Nie lubi benzyny. Woli kilowaty. A dokładniej 17 kW. Tyle mu wystarczy, by po około 6 godzinach ładowania ze zwykłego gniazdka domowego, przejechać odcinek z Koszalina do Słupska i z powrotem. Mało? To dopiero początek jego kariery.

Francuscy inżynierowie już pracują nad mocniejszymi i bardziej wydajnymi bateriami. Ale i tym, które już kryją się pod nadwoziem elektrycznego citroena, też nie można nic zarzucić.

Zacznijmy jednak od wyglądu auta. Jest mały, przypomina trochę daweoo matiza. Ale ma zdecydowanie nowocześniejszą linię. Jest na pewno węższy, choć w środku wcale się tego nie odczuwa. Ma kierownicę, pedały, fotele, kanapę z tyłu, radio, klimatyzację - po prostu jest na pierwszy rzut oka normalnym, miejskim samochodem.

Tymczasem dopiero jego techniczne nowinki sprawiają, że należy do najnowocześniejszych rozwiązań motoryzacyjnych na świecie. Zanim jednak o nich, powiedzmy jeszcze o bagażniku, który zawsze interesuje kierowców z Polski. Otóż ten bagażnik jest niestety nadzwyczaj mały. Zmieści się w nim kabel do ładowania, gaśnica i mała torba z zakupami.

Może jeszcze wciśniemy buty sportowe. Ale to już wszystko.

Teraz będzie trochę o technice. A ta jest tutaj na najwyższym poziomie. - To na pewno są już rozwiązania XXI wieku - opowiada Robert Suchecki z działu handlowego Citroen Drewnikowski w Koszalinie. To właśnie firma Drewnikowski udostępniła nam elektrycznego malucha do testu.

 

C-ZERO to auto w pełni elektryczne. Tym różni się od samochodów z silnikami hybrydowymi, m.in. toyoty prius czy hondy CR-Z. Jak się nim jeździ? Zaskakująco przyjemnie. I z niespodziankami.

Pierwsza, choć się tego spodziewaliśmy, jest taka, że z zewnątrz zupełnie go nie słychać. Po prostu pojazd się toczy, ale obserwator może mieć wrażenie, że kierowca właśnie wyłączył silnik. Zaskakujące jest też uruchamianie auta.

Owszem, mamy kluczyk, wkładamy go do niby-rozrusznika przy kierownicy, ale przekręcając ten kluczyk nie usłyszymy żadnego warkotu, stukotu czy innych tego typu odgłosów, do których jesteśmy przecież przyzwyczajeni.

Po prostu, po dwóch sekundach od przekręcenia kluczyka włączy się jedynie światełko z napisem "Ready". To dla nas znak, że można jechać. W samochodzie jednak nadal panuje zupełna cisza.

 

Auto ma automatyczną, bardzo prostą w obsłudze, skrzynię biegów. Dodajemy więc tylko gazu i jedziemy. Pierwsze wrażenie? Tramwaj. Jedzie się dokładnie tak, jak tramwajem. Wciskamy więc gaz do dechy i zaskoczenie, auto ma świetne przyspieszenie.

Deska rozdzielcza pokazuje nam prędkość maksymalną i liczbę kilometrów, które pozostały nam do następnego ładowania. Pojechaliśmy na plac podożynkowy w Koszalinie. Trochę hamowania, ostrych zakrętów, parę manewrów i wiemy, że to świetny wóz do miasta, wyjątkowo zwrotny, który zmieści się w każdym zakamarku.

Byliśmy też w Jamnie. Przekroczyliśmy 110km/h. Żadnych problemów. Lepiej, tej prędkości w ogóle się nie czuło. Mieliśmy nawet wrażenie, że licznik trochę oszukuje.

Wróciliśmy więc do salonu citroena zapytać o cenę.

To była już ostatnia niespodzianka, ale bardzo bolesna. Citroen C-ZERO dopiero został wpisany do cenników w Polsce. Są już nawet pierwsi zainteresowani z Koszalina. Muszą mieć jednak bardzo grube portfele. Na ekologicznego malucha wydadzą minimum 145 tysięcy złotych. To nie żart. Bycie eko naprawdę kosztuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza