Dzień wcześniej i dzień później gość występował w roli dyrygenta chóru Mandrygaliści Poznańscy, który prezentował w nadmorskiej miejscowości koncerty pieśni patriotycznych.
Na początku spotkania uczestnik rejsu tratwą tłumaczył, że skorzystał z zaproszenia do Łeby także po to, żeby podziękować mieszkańcom. Bo przed wypłynięciem w rejs ówczesne władze piętrzyły trudności, ale żeglarze od zwykłych mieszkańców Łeby otrzymywali tylko oferty pomocy i spotykali się z przejawami życzliwości. Gość spotkania dziękował także za pamięć.
- Dla mnie pamięć ma szczególne znaczenie, jestem neurologiem i wiem, ile pamięć znaczy w każdym wymiarze życia człowieka- tłumaczył dr Fischbach.
Doktor opowiadał także o pracy nad zbudowaniem tratwy, tłumaczył, dlaczego zdecydował się na ucieczkę ("ten rejs pozwolił mi doświadczyć tego, czego brakowało mi na akademiach muzycznej i medycznej - wolności") i zaprezentował pamiątki - szwedzkie gazety sprzed 55 lat i kawałek deski z pokładu tratwy. Jerzy Fischbach wspominał także o chwilach zwątpienia podczas płynięcia do Szwecji. A taki moment miał miejsce po siedmiu dniach na morzu, gdy uciekinierzy nie widzieli żadnego statku, kutra czy też lądu.
- Pytałem się wtedy Andrzeja "Jesteś pewien, że jutro nie będziemy jedli śniadania w Związku Radzieckim?". On mi odpowiadał krótko - "Wypluj te słowa" - wspominał Jerzy Fischbach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?