Rozkładające się w wysokiej trawie ciało mężczyzny odkrył przypadkowy przechodzień, który w niedzielę szedł w pobliżu drogi krajowej prowadzącej z Łosina do Kępic. Zwłoki były ubrane, ale trudne do rozpoznania. Policja jednak skontaktowała z się rodziną Ryszarda P. który 31 marca widział się po raz ostatni z najbliższym w Słupsku. Odwiedził wówczas siostrzenicę mieszkającą przy ul. Armii Krajowej.
Później spotkał kolegę, a wieczorem trafił do brata, który mieszka przy ulicy Małachowskiego w pobliżu skrzyżowania z ulicą Wolności. Stamtąd wyszedł między godziną 23 a północą. O tej porze nie miał już autobusu do Lulemina. W takich sytuacjach zwykle nocował u siostry na ul. Wileńskiej. Tym razem jednak do niej nie dotarł. Jego telefon komórkowy milczał. Mężczyzny nie było także w Luleminie.
- Członkowie rodziny mężczyzny rozpoznali go i jego rzeczy. Ponieważ nie stwierdzono działania osób trzecich, po sekcji zwłok ciało zostało wydane najbliższym. Wszystko wskazuje na to, że zmarł nagle , gdy szedł polami na skróty ze Słupska do Lulemina - tłumaczy Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji.
Jeszcze nie wiadomo, co było bezpośrednim powodem śmierci mężczyzny. Prawdopodobnie wykaże to badanie pobranych w trakcie sekcji próbek tkanek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?