Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W nowej erze na rowerze. Awantura o nadmorską naturę

Ireneusz Wojtkiewicz, [email protected]
Ireneusz Wojtkiewicz
W ostatni, pogodny weekend tego lata liczę na same przyjemności, na ok. 20-kilometrowej nadmorskiej trasie Poddąbie - Wytowno - Machowinko - Dębina - Poddąbie, ale już na trzecim kilometrze wdaję się w awanturę z robotnikami leśnymi, zajętymi zrywką drewna.

Dzieje się tak na śródleśnej drodze gminnej Poddąbie - Wytowno, którą od strony Ustki ciągną wycieczki rowerowe, a z przeciwka traktor wlecze trzy potężne kłody drewna, którymi ryje i niszczy wszystko. Właśnie o to mam pretensje i proszę o interwencję Straż Gminną z Ustki. Tymczasem kieruję się w prawo na zielony szlaban, za którym kolejny skręt w prawo (przy stanie licznika 2,35 km, licząc od stacyjki rowerowej w Poddąbiu) prowadzi do urwiska na Klifie Dębińskim. Stąd rozciąga się wspaniały widok na wybrzeże Bałtyku od Rowów po Ustkę. Często tu bywam, zwłaszcza gdy potrzebuję spokoju i oderwania się od codzienności. Ale tym razem jest inaczej, gdy sobie uzmysłowić, że to jest obszar chronionego krajobrazu zwany „Pasem pobrzeża na wschód od Ustki”. Nie dość, że Bałtyk stale „podgryza” to terytorium RP w tempie 1 - 1,5 metra rocznie, to na domiar złego gospodarujące tutaj Nadleśnictwo Ustka niemiłosiernie ogołaca je z drzew.

Dowód tego pierwszego to obecne położenie nadbrzeżnej, bezimiennej mogiły; przed kilkunastu laty była jeszcze w lesie, teraz jest na skraju klifowego brzegu. Co do drugiego, to zbocza ogolonej na łyso pobliskiej wielkiej wydmy śródleśnej zarastają z wielkim trudem. Podobnie jak pobliski młodnik, poddawany co prawda jakimś zabiegom pielęgnacyjnym, ale to taka trzebież bez uprzątania wyciętego drzewostanu, który jako posusz służy najlepiej rozmnażaniu robactwa. W okolicy sporo jest tak zabałaganionych upraw, że tylko szkolić desantowe wojska.

Wracam na zrujnowaną drogę, którą docieram do skrzyżowania ze szlakiem „zwiniętych torów” Ustka - Rowy tuż przed wjazdem do Wytowna. Na liczniku 6,08 km, z drogi śródpolnej skręcamy w lewo na dobrze czytelny w terenie pośród łąk dawny nasyp kolejowy. Po prawie 3 km jazdy w szpalerze zdziczałych jabłoni, gruszy i czereśni dotrzemy do skrzyżowania dróg Machowinko - Poddąbie. Jest tu wygodna ławka, ale stół się zawalił, bo mu nogi przegniły.

Spory ruch w obie strony „zwiniętych torów”, choć to koniec lata. Tu dostaję telefoniczną wiadomość od komendanta Straży Gminnej w Ustce, że funkcjonariusze interweniowali na miejscu tratowania gminnej drogi, potwierdzili moje spostrzeżenia, spisali kogo trzeba i uzyskali zapewnienie, że ta droga będzie naprawiona, a nawet wygłaskana. A na razie mam kolejną niemiłą niespodziankę na trasie „zwiniętych torów” w kierunku Rowów. Wycięto drzewostan na prawym zboczu nasypu. Padły setki drzew, w tym wiekowe, niektóre może nawet pomnikowe. Turyści - cykliści mówią najgorsze rzeczy o leśnikach, którzy dopuścili do tego wyrębu. Miejscowi też mają żal, że ich trakt spacerowo - wycieczkowy został pozbawiony naturalnej osłony.

Jeśli tu panują takie zwyczaje, to mam poważne obawy o starodrzew, m.in. pomnikowe dęby i buki, przy drodze prowadzącej do stacyjki rowerowej Dębina na 12,26 km. Poza tym brudno tu od poprzedniego weekendu, przepełnione pojemniki z logo PGK Słupsk. Na 12,60 km skręcamy w lewo, dalej ponad kilometrową drogą pośród łąk dojedziemy do opuszczonej leśniczówki na odludziu. Teraz to ogromne składowisko ściętych drzew. Jeden z wielu przygnębiających widoków istnej rzezi lasów na wspomnianym obszarze chronionego krajobrazu, co zauważyłem także w innych miejscach na trasie poprzedniej wyprawy do Ustki. Awizowałem zresztą rychły powrót w te okolice, zauważając, że tutaj leśnicy i drwale przesadzają bardziej niż uprawiają.

Powracam do Poddąbia przez Dębinę, gdzie szosa pomiędzy tą wsią a dawną wojskową jednostką rakietową nazywa się ulicą Willową. Willi tu wprawdzie żadnych nie ma, lecz ważne, aby jadąc w głąb wsi, nie przeoczyć odnogi w przydrożnej barierze oporowej i skręcić w lewo, mając już na liczniku 15,25 km. Po minięciu czerwonego szlabanu i pokonaniu na wprost ok. pół kilometra lasem wjedziemy na skraj klifu, z którego skaczą paralotniarze. Stąd przedrzemy się do Poddąbia czerwonym szlakiem turystycznym na zachód (w kierunku Ustki) wzdłuż dziurawego, potrójnego ogrodzenia wspomnianej jednostki rakietowej. Szlag może tu trafić, że ten szlak jest zabarykadowany powalonymi drzewami i akurat tu siekier zabrakło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza