Wilhelmus von D., Holender mieszkający w gminie Smołdzino, jest oskarżony przez Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku o nakłanianie do zabójstwa słupskiej prokuratorki Renaty Sz. To nie jedyny zarzut, który mu przedstawiono.
Zdaniem śledczych Holender miał nakłaniać jeszcze do zabójstwa dwóch funkcjonariuszy z Centralnego Biura Śledczego. Zarzuca mu się też podżeganie do zabójstwa i nakłanianie do składania fałszywych zeznań. Ostatni zarzut widnieje w równolegle prowadzonej sprawie nielegalnej uprawy dwóch tysięcy roślin konopi.
Wilhelmus von D. prowadził taką hodowlę w swoim gospodarstwie w Smołdzinie. Przetwarzał rośliny w susz - jak tłumaczył von D. - nie w celu niedozwolonego obrotu środkami odurzającymi, ale jako dodatek do paszy dla hodowanego bydła. Plantację odkryto na jego farmie przypadkowo, bo podczas pożaru w lipcu 2011 roku.
Czytaj także: Oskarżony o zlecenie zabójstwa słupskiej prokuratorki i policjantów
Jak się okazuje, w podobny sposób śledczy dowiedzieli się o zleceniu zabójstwa przez 65-letniego dziś obywatela Królestwa Niderlandów. Miało to miejsce na początku 2012 roku, kiedy Wilhelmus von D. przebywał już w areszcie.
W środę przed Sądem Okręgowym w Słupsku w tej sprawie zeznawał funkcjonariusz CBŚ i pracownicy słupskiego aresztu.
Arkadiusz M. - policjant operacyjny CBŚ - powiedział, że to osadzony w areszcie Marcin P. poprosił go o rozmowę, kiedy nadzorował jego widzenia z rodziną. P. podkreślał, że ma mu do przekazania ważną informację.
- Powiedział mi, że von D. szuka kontaktu na zlecenie zabójstwa pani prokurator Renaty Sz. i bodajże dwóch funkcjonariuszy CBŚ - potwierdził wczoraj przed sądem funkcjonariusz biura śledczego. - Na gorąco poinformowałem o tym przełożonych. Pojechaliśmy też do prokuratury uprzedzić i porozmawiać z panią prokurator.
Dodajmy, że to Renata Sz. nadzorowała wówczas postępowanie w sprawie plantacji marihuany ujawnionej na farmie von D. Prowadzili je Eugeniusz K. i Adrian W. z CBŚ. Zlecenie zabójstwa miało dotyczyć całej trójki, a jego realizacja sprawić, że von D. wyjdzie na wolność.
Wilhelmus von D. zdaniem śledczych o zleceniu zabójstwa rozmawiał też z innym osadzonym - Zdzisławem S.-K. Konkrety były omawiane na spacerniaku, które S.-K. wyjawił później funkcjonariuszowi Służby Więziennej.
- Pani prokurator ma być całkowicie kaput - relacjonował sądowi świadek Robert P. ze słupskiego aresztu. W ten sposób von D. miał potwierdzić Zdzisławowi S.-K. cel zlecenia. - Wykonał też charakterystyczny ruch ręką jakby chciał uciąć głowę - objaśniał, a sąd zaprotokołował: "poziomy gest dłoni, wzdłuż szyi od jej lewej części do prawej".
Zdzisław S.-K. informował też o zleceniu przez 65-letniego Holendra pobicia świadka Rafała L., który przebywał w areszcie. Powodem miało być to, że za dużo mówił. O tych rozmowach Służba Więzienna informowała CBŚ. Biuro sporządziło notatkę, ale objęło klauzulą poufności.
Wilhelmus von D. nie przyznaje się do tych czynów. Twierdzi, że nie popełnił żadnych z zarzucanych mu przestępstw.
Wcześniej powiedział, że jest ofiarą wariatów, którzy przebywali w areszcie. Za zlecenie zabójstwa grozi mu dożywocie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?