Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W słupskim hospicjum coraz więcej młodych osób. To przez nowotwory i stres

Zbigniew Marecki
Zbigniew Marecki
Teresa Jerzyk - dyrektor słupskiego hospicjum.
Teresa Jerzyk - dyrektor słupskiego hospicjum.
Dyrektor słupskiego hospicjum uważa, że często choroba nowotworowa jest wynikiem stresu i coraz częściej dotyczy osób młodych.

W rozbudowanym cztery lata temu hospicjum mieści się 21 łóżek dla pacjentów. Potrzebujecie więcej miejsca?

Na razie nie. Rocznie średnio przyjmujemy ok. 450 chorych. Bywa co prawda tak, że niekiedy wszystkie łóżka są zajęte, ale z reguły długo się na nie nie czeka. W sobotę, 31 października mieliśmy 15 chorych. Może za dwa dni będzie inaczej, ale myślę, że na potrzeby Słupska 20 łóżek wystarcza. Tym bardziej że w mieście działa jeszcze Hospicjum Domowe.

Z którym współpracujecie?

Oczywiście. Nawet jest między nami cicha umowa. Jak dzwoni do nas Hospicjum Domowe, to staramy się przyjąć pacjenta poza wszelką kolejnością, bo wiemy, że jak tam jest problem, to musi być bardzo ważny problem.

Cały czas przyjmujecie pacjentów ze Słupska i regionu?

Tak. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Coraz częściej trafiają do nas pacjenci nawet z dość daleka, bo w Słupsku mają dzieci. Mamy też m.in. chorych z Miastka czy Lęborka, gdzie działa hospicjum domowe, ale nie zbudowano jeszcze hospicjum stałego.

W Słupsku mówi się o potrzebie stworzenia zakładu opiekuńczo-leczniczego.

My bowiem przyjmujemy chorych, którzy chorują na raka albo których choroby znajdują się na wykazie chorób terminalnych, finansowanych przez NFZ. Część z tych pacjentów, którzy wymagają opieki długoterminowej, mogłaby znaleźć opiekę właśnie w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Co prawda na ulicy Lotha już taki mały zakład funkcjonuje, ale wyraźnie jest zbyt mały, bo do nas ciągle zgłaszają się ludzie, którzy muszą czekać na miejsce na tym oddziale. Jest jeszcze inny problem. U nas pacjent nie ponosi kosztów pobytu, a tam opłata jest spora, bo trzeba oddawać trzy czwarte emerytury. Należałoby się zastanowić, czy tej zasady nie powinno się zmienić.

Kilka lat temu powiedziała mi pani, że obniża się wiek chorych, którzy trafiają do waszej placówki. Czy ta tendencja się utrzymuje?

Tak. Wciąż trafia do nas sporo młodych chorych. Nawet ludzie urodzeni w 1975 roku. Najczęściej w ich przypadku ta choroba przychodzi nagle.

Dlaczego tak się dzieje?

Myślę, że choroba nowotworowa bardzo często jest wynikiem stresu. To wynika z rozmów, które odbywamy z pacjentami. Zwykle się okazuje, że oni coś bardzo silnie przeżyli . To są bardzo różne sprawy: utrata pracy, rozwód , wyjazd dzieci z Polski, choroba kogoś bliskiego czy wysokie zadłużenie. To tylko niektóre powody stresu, bo właściwie każdy człowiek może mieć inny powód do życia w stresie.

Jaki macie plan na wykorzystanie pieniędzy, które zostaną zebrane podczas kwest cmentarnych?

Chcemy przeprowadzić remont. Będzie on wymagał małej przebudowy i malowania, bo sanepid już zwraca uwagę, że ściany wymagają odnowienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza