Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Słupskim Inkubatorze Technologicznym dyskutowano o bezrobociu

Grzegorz Hilarecki [email protected]
W Słupskim Inkubatorze Technologicznym dyskutowano o bezrobociuBeata Sławkowska-Domurat z OWES (na pierwszym planie) zapewniła: – Powstanie u nas 11 spółdzielni socjalnych.
W Słupskim Inkubatorze Technologicznym dyskutowano o bezrobociuBeata Sławkowska-Domurat z OWES (na pierwszym planie) zapewniła: – Powstanie u nas 11 spółdzielni socjalnych. Krzysztof Piotrkowski
W Słupskim Inkunatorze Technologicznym odbyła się konferencja poświęcona ekonomia społecznej. To obecnie coraz popularniejsza jmetoda walki z bezrobociem.

Organizatorem konferencji „Ekonomia społe­czna w teorii i praktyce” był Ośrodek Wspierania Ekonomii Społecznej (OWES) prowadzo­ny przez Pomorską Agencję Rozwoju Regionalnego w Słupsku. Frekwencja była duża, ale dziwić to może tylko laików. W nowym rozdaniu środków unijnych właśnie ekonomia społeczna będzie jednym z priorytetów w wydawaniu pieniędzy.

Bartosz Kozicki z Urzędu Marszałkowskiego w Gdań­sku wskazywał, że na takie działania Unia zabezpieczyła spore środki w kolejnym budżecie i że będą one wydawane w większej kontroli i po dokładniejszym określeniu celów. Ale pierwsze projekty z nowego rozdania pojawią się nie wcześniej niż w 2015 roku i to raczej nie w stycz­niu.
Tymczasem pieniądze na ekonomię społeczną są już wydawane w Polsce. Ale czymże jest ta ekonomia w rozumieniu urzędników? Najprościej mówiąc, chodzi o takie działania ekonomiczne, które przyczynią się do osiągnięcia pewnych celów społecznych.

– Lepiej inwestować w ekonomię społeczną niż potem w firmy ochroniarskie i monitoring – przekonywał Marek Bączkiewicz, prezes słupskiego Sydkraftu, jeden z prelegentów.

U nas w regionie oczywiście chodzi o zmniejszenie problemu strukturalnego bezrobocia, także za pomocą spółdzielni socjalnych. – W przyszłym roku powstanie przy naszej pomocy 11 takich spółdzielni w regionie, w zasadzie w każdym z powiatów. Już wytypowaliśmy 20 potencjalnych chętnych – tłumaczy Beata Sławkowska-Domurad, dyrektor działu rozwoju regionalnego w PARR, szefująca OWES. – Chcemy, żeby między nimi była konkurencja i by działały jak najlepiej. Konferencja pozwoli na wymianę informacji o aspektach prawnych, zagrożeniach, ale i możliwościach rozwojowych takich spółdzielni.

OWES chce zaprosić do współpracy szkoły, głównie średnie i uczelnie, ale także przedsiębiorców. Ale nie tylko o spółdzielniach była wczoraj mowa. Zresztą słupski OWES planuje zorganizowanie także w przyszłym roku targów ekonomii społecznej, szkoleń dla osób i podmiotów zajmujących się ekonomią w aspekcie społecznym oraz stworzenie akademii ekonomii społe­cznej.

Ewelina Wałęsa z Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Gdańsku tłumaczyła zebranym, że tworzony jest wojewódzki program rozwoju ekonomii społecznej.
Natomiast Barbara Sadowska z fundacji pomocy wzajemnej Barka z Poznania pokazywała, jak tworząc lokalne wspólnoty gospodar­cze i formy przedsiębiorczości społecznej można przeciwdziałać wykluczeniu rynkowemu.

– Trzeba naprawić błąd pierwszego rządu w III RP – mówiła. – Część osób nie zabrała się do pociągu przemian w wolnej Polsce. Obserwujemy, że są rodziny, w których niepracujący rodzice przekazują bezrobocie dzieciom. Takim dysfunkcyjnym rodzinom możemy pomóc. Warunek – musimy to zrobić wspólnie, a to bardziej się opłaci niż wydawanie na zasiłki, które nie rozwiązują problemów.

W Wielkopolsce powstały wspólnoty lokalne zrzeszające samorządy, przedsię­biorców, organizacje. W sumie w tamtejszym regionie działa już 80 spółdzielni socjalnych i 18 centrów integracji społecznej. Chodzi o to, by bezrobotnym dawać zajęcie i możliwość pracy, najlepiej w grupie, a nie płacić im zasiłki. – Przykład pracujących rodziców najlepiej działa na dzieci – uważa Barbara Sadow­ska.

Wskazywała, że w pod­słupskim Smołdzinie też powstaje taka lokalna wspólnota z udziałem gminy. Przed nią jednak jeszcze daleka droga, by osiągnąć takie efekty, jak podobne wspólnoty w Wielkopolsce. Mówiła także o tym, że np. we Włoszech prawo wyróżnia dwa typy spółdzielni socjalnych, te dla osób młodych, absolwentów i te dla wykluczonych społecznie. W Polsce wszyscy są wrzuceni do jednego worka.

Z kolei Małgorzata Bernard-Staniszewska z Bystrzycy Kłodzkiej, gminy z 25-procentowym bezrobociem, opowiadała o problemach i zyskach z utworzonej tam spółdzielni socjalnej.

– Moja gmina ma wysokie bezrobocie i większość młodzieży wyjeżdża. W zasadzie każdy ma kogoś z rodziny w Anglii lub Holandii, bo u nas nie ma miejsc pracy. Ale że żaden cudotwórca z nową fabryką się nie pojawił, to założyliśmy spółdzielnie – opowiadała. – W niej grupa osób, korzystając z dotacji, wyremontowała budynek i prowadzi szkolną stołówkę. Robi też inne rzeczy. W ten sposób bezrobotny-niepełnospraw­ny, dwóch innych bezrobotnych i przedsiębiorca zaczęli wspólnie działać i im wychodzi.

Zebrani wskazywali na potrzebę współpracy z samorządem, bo przy tworzeniu spółdzielni takie wsparcie może być kluczowe. Z definicji takie podmioty prowadzące działalność gospodar­czą, ale pod egidą społeczną, nie do końca są nastawione na zysk, jak zwykle firmy, czasem wystarczy tylko to, by nikt do interesu dokładać nie musiał, a w efekcie bezrobocie się w regionie zmniejszy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza