Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W słupskim sądzie zeznają świadkowie tajemniczego zabójstwa w Sąpólnie Człuchowskim

Bogumiła Rzeczkowska
Sąd odtwarza nagrania z wizji lokalnej.
Sąd odtwarza nagrania z wizji lokalnej. Fot. Łukasz Capar
Nieprędko zapadnie wyrok w sprawie tajemniczego zabójstwa Mirosława S. Na razie świadkowie w słupskim Sądzie Okręgowym wyzywają się od baranów.

W sprawie o zabójstwo Mirosława S. w Sąpólnie Człuchowskim zeznawali już jasnowidze i mieszkańcy okolicznych wsi. Teraz w słupskim Sądzie Okręgowym trwają konfrontacje bezpośrednich świadków zabójstwa i zakopania ciała, którego do dzisiaj nie odnaleziono. Oskarżony 57-letni Piotr G. od początku śledztwa do zbrodni się nie przyznaje.

Według słupskiej Prokuratury Okręgowej i policjantów z Archiwum X Piotr G., gospodarz z Sąpólna, 31 lipca 1998 roku w czasie libacji po żniwach zabił pięciokilogramowym odważnikiem 32-letniego Mirosława S. w zemście za kradzież worka zboża. A później razem z bliźniakami Władysławem i Stanisławem P. oraz Waldemarem L. wywieźli koniem ciało nad jezioro i zakopali.

Na ostatniej rozprawie odtworzono nagrania z wizji lokalnych przeprowadzonych przez policjantów w lipcu 2008 roku. Na filmach świadkowie - Waldemar L. i bracia bliźniacy - w domu i w obejściu Piotra G. opowiadają i pokazują, jak doszło do zabójstwa. W ich zeznaniach, składanych po dziesięciu latach, są pewne rozbieżności ze względu na upływ czasu oraz spożyty wówczas alkohol. Jednak wszyscy zgodnie twierdzą, że to G. zabił.

Bliźniacy swoje wersje podtrzymują do dzisiaj. Tymczasem Waldemar L. zaprzeczył wszystkiemu w październiku 2009 roku na pierwszej rozprawie. I, co ciekawe, zeznania zmienił dopiero po przerwie, w czasie której rozmawiał z siostrą oskarżonego.

Teraz od kilku rozpraw utrzymuje, że wymyślił historyjkę o imprezie w domu Piotra G., zabójstwie i o zakopaniu ciała nad jeziorem, bo go policjanci maltretowali. - Ze strachu tak to ubarwiłem - twierdzi Waldemar L., a do tego wymyśla coraz to nowe alibi, że w dniu zbrodni w ogóle ze wsi wyjechał. Za każdym razem gdzie indziej.

Dlatego sąd konfrontuje zeznania Waldemara L. i braci P. Ci twierdzą zgodnie: - Przecież byłeś na miejscu, baranie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza