Witold W., w przeszłości B., czeka na sądowym korytarzu na sprawę odszkodowawczą. Ponad pięć lat wcześniej przyprowadzono go tu w kajdankach. Został zatrzymany przez słupską policję jako ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania przez Anglików. - Siedziałem w areszcie dziewięć miesięcy, trzy - w Słupsku, a pół roku w Anglii - opowiada W. - Anglicy zarzucali mi przemyt narkotyków do Wielkiej Brytanii. Oskarżał mnie urząd celny. Dwie osoby z tej sprawy zostały skazane. Trzech - uniewinniono. Ja także, bo tylko pożyczyłem samochód, którym wwieziono narkotyki.
Witold W., 54-letni mieszkaniec okolic Stargardu Szczecińskiego, za niesłuszne tymczasowe aresztowanie domagał się 70 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Za trzy miesiące zmarnowane w słupskim Areszcie Śledczym i utratę zarobków w tym czasie. Za stres i chorobę wieńcową.
- Pierwszy raz w życiu byłem w więzieniu - mówił przed sądem Witold W. - W celi dziesięcioosobowej. Sama młodzież siedziała. Nerwy, hałasy, nie mogłem spać.
Mężczyzna został zatrzymany na początku 2008 roku w trakcie kontroli drogowej, gdy jechał samochodem razem z bratankiem.
- W ogóle nie spodziewałem się żadnego zatrzymania. Bratanek został także uniewinniony, a ten P., któremu pożyczyłem samochód - skazany - zeznawał Witold W.
Z akt sprawy, która odbyła się przed sądem w Canterbury wynika, że za złamanie brytyjskich ustaw o nadużywaniu narkotyków i zarządzaniu cłem i akcyzą groziło mu dożywocie. Jednak został uniewinniony. Wolność odzyskał dopiero w październiku 2008 roku, na kilka dni przed ogłoszeniem wyroku.
Do wniosku o zadośćuczynienie za niesłuszne aresztowanie przychyliła się prokurator Katarzyna Mądry. Jednak wysokość kwoty pozostawiła do uznania sądu.
Także sąd zgodził się z wnioskiem, ale przyznał nie 70, lecz tylko 20 tysięcy złotych.
- Zadośćuczynienie za krzywdy niewątpliwie się należało, bo aresztowanie trwało 90 dni, a sprawa zakończyła się uniewinnieniem - argumentował sędzia Robert Rzeczkowski. - Strona polska jest zobowiązana zapłacić za czas, gdy Witold W. przebywał w polskim areszcie. Później już nie.
Po rozprawie Witold W. powiedział nam, że zgadza się z kwotą przyznaną mu przez sąd i nie będzie skarżył wyroku.
- Chcę się starać o odszkodowanie w Anglii, ale tam są straszne koszta. Jak prawnicy słyszą, że przeciwko królowej, to nie chcą podjąć się prowadzenia sprawy albo żądają 50 tysięcy funtów - mówi Witold W.
Dlaczego więc Polska w ogóle płaci za pomyłkę Anglików?
- To pierwsza w Słupsku, a prawdopodobnie także w Polsce sprawa odszkodowawcza za niesłuszne tymczasowe aresztowanie, wynikające z Europejskiego Nakazu Aresztowania - mówi sędzia Jacek Żółć, przewodniczący wydziału karnego sądu okręgowego.
- Prawdę mówiąc, kiedy wpłynął wniosek o zadośćuczynienie, mieliśmy wątpliwości, bo właściwie nie ma żadnych przepisów regulujących te sprawy, a stanowiska profesorów prawa są różne. Jednak to nasz sąd aresztował na wniosek Anglików i należało temu człowiekowi ułatwić dochodzenie roszczeń, a nie utrudniać.
Sędzia dodaje, że Polska, wydając swojego obywatela na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, działa na zasadzie wzajemności i ma pełne zaufanie do kraju, który go ściga. - W takich przypadkach nie badamy sprawy, lecz ślepo wykonujemy decyzje, które zapadają w sądach innych krajów. I odwrotnie. Takie są zasady ENA - wyjaśnia sędzia.
- Błędy zdarzają się wszędzie i po to jest instytucja zadośćuczynienia, aby je naprawić. Uważam jednak, że Polska może wystąpić z roszczeniem zwrotnym wobec Zjednoczonego Królestwa, które powinno zapłacić za cały czas aresztowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?