Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Słupsku zeznają gangsterzy z Pruszkowa. Krzysztof Ł. i Robert Z. sądzeni za czyny z ubiegłego wieku. Zobacz archiwalne zdjęcia

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Drugi proces w sprawie strzelaniny przed lokalem Malibu. Rozprawa z Sądu Okręgowego w Słupsku została przeniesiona do Sądu Rejonowego. W marcu 2006 roku zeznawali gangsterzy z Pruszkowa. Składowi sędziowskiemu przewodniczył nieżyjący już sędzia Andrzej Cyganek. W składzie - sędzia Witold Żyluk
Drugi proces w sprawie strzelaniny przed lokalem Malibu. Rozprawa z Sądu Okręgowego w Słupsku została przeniesiona do Sądu Rejonowego. W marcu 2006 roku zeznawali gangsterzy z Pruszkowa. Składowi sędziowskiemu przewodniczył nieżyjący już sędzia Andrzej Cyganek. W składzie - sędzia Witold Żyluk Archiwum "Głosu"
Przed Sądem Rejonowym w Słupsku trwa proces przeciwko Krzysztofowi Ł. i Robertowi Z. Oskarżeni odpowiadają za przestępstwa sprzed ponad 20 lat, które do tej pory nie zostały osądzone prawomocnym wyrokiem. W sprawie świadkami są gangsterzy z Pruszkowa.

Mimo upływu wielu lat od popełnienia zarzucanych czynów sprawy związane ze zbrojną grupą Krzysztofa Ł. wciąż nie są do końca prawomocnie osądzone. Skazany już za przywództwo Krzysztof Ł. i długo ukrywający się Robert Z. tym razem zasiadają na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Słupsku. Odpowiadają za dwa przestępstwa, co do których wyroki w głównej sprawie zostały uchylone. Procesy dotyczące zbrojnej grupy ze Słupska trwają już ponad 16 lat.

Zorganizowana grupa przestępcza działała pod koniec lat 90. i po 2000 roku, głównie w Słupsku i Ustce. Jej członkowie popełniali przestępstwa wspólnie z bryndziakami - młodszymi gangsterami z Pruszkowa. To głównie porachunki w ramach walki o wpływy na rynku narkotykowym - m.in. najazd na Centrum Rozrywki B-31 (późniejszą Moskwę), pobicie ochroniarzy z Cerbera i ludzi z gangu Roberta P., strzelanie do grupy elbląskiej przed hotelem Słupsk, pobicie w Rowach i przed Zajazdem w Słupsku, oderwanie obcęgami ucha Wojciechowi W., podpalenie samochodu Roberta P. w odwecie za spalenie auta Krzysztofa Ł., handel narkotykami sprowadzonymi z Pruszkowa.

Malibu i zbrojna grupa

Aktywną działalność grupy przerwały aresztowania w sprawie zabójstwa Roberta K., ps. Edek, przed lokalem Malibu przy ul. Zygmunta Augusta w Słupsku. W strzelaninie 7 listopada 2000 roku został też ranny Leon Ch. O dokonanie i usiłowanie zabójstwa oskarżono grupę Krzysztofa Ł., ale pierwszy proces zakończył się uniewinnieniami. Do kolejnych aresztowań tych samych oskarżonych doszło, gdy w sprawie pojawił się świadek koronny z Pruszkowa – Jacek R., ps. Sankul. Po drugim procesie grupa została skazana, ale sąd do końca nie ustalił sprawcy, który pociągnął za spust pistoletu maszynowego Skorpion.

W 2006 roku Sąd Okręgowy w Słupsku nie uznał strzelaniny za zabójstwo, jak chciała prokuratura, lecz za bójkę z użyciem niebezpiecznych narzędzi - kijów bejsbolowych i broni. Przywódca gangu Krzysztof Ł. dostał 8 lat więzienia, a jego podwładni: Krzysztof R. - 7 lat, Maciej D. - 4,5 roku, Rafał M., który współpracował z organami ścigania - 4 lata. Tomasz P. przed drugim procesem zdążył uciec za granicę.

Te same nazwiska pojawiły się w kolejnej sprawie - zorganizowanej grupy przestępczej. Jednak w czasie kilkunastu lat procesów nigdy nie udało się skompletować ławy oskarżonych. Oskarżeni byli sądzeni w różnych konfiguracjach. W sądzie pojawiali się ci, którzy odbywali kary, inni – jak Robert Z., Maciej D. czy Tomasz P. ukrywali się, uciekli za granicę i trzeba było czekać na ich sprowadzenie do Polski. Część spraw wyłączano więc do odrębnego postępowania.

Prokuratura Okręgowa w Słupsku sporządziła akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi Ł. i jego grupie w maju 2006 roku. Po procesie w Sądzie Rejonowym w Słupsku zapadł nieprawomocny wyrok. Przywódca grupy Krzysztof Ł., ps. Łapa, dostał 14 lat więzienia, jego najważniejsi podwładni: Krzysztof R., ps. Rymek, Maciej D., ps. Ślimak, Robert Z., ps. Biedrona - po dziewięć lat. Jednak wyrok został uchylony z powodu małżeńskiej kolizji, bo mąż sędzi, która go wydała, jako funkcjonariusz CBŚ - wcześniej prowadził to śledztwo, a w czasie rozprawy doprowadzał do sądu jednego ze współoskarżonych, który obciążał innych.

Wyrok uchylono wiosną 2010 roku. Kolejny proces, już po zmianie przepisów, toczył się przed Sądem Okręgowym w Słupsku, w okrojonym składzie oskarżonych, bo jeden się ukrywał, a wobec drugiego wlokła się procedura ekstradycyjna z Islandii.

Prawomocnie sprawa zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym zakończyła się 20 listopada 2018 roku w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku. Krzysztof Ł. został skazany na 6 i pół roku więzienia, Maciej D. i Krzysztof R. na kary po 4 lata, Rafał T. - na rok w zawieszeniu na 3 lata, sprawa Daniela K. została umorzona, a Rafał M., tzw. mały świadek koronny, dostał 2 lata w zawieszeniu na pięć i nie odwoływał się od wyroku. Gdański sąd uznał, że Krzysztof Ł. założył i kierował grupą w czasie od 1998 roku do 16 stycznia 2001 roku. Jednak wyrok dotyczący zarzucanych mu dwóch czynów został uchylony. Chodzi o pobicie w Rowach i udział w obrocie narkotykami. Drugi zarzut dotyczy też Roberta Z. Ten właśnie proces toczy się teraz przed Sądem Rejonowym w Słupsku.

Procesy pod specjalnym nadzorem

Słupska grupa odpowiadała za przestępstwa popełnione wspólnie z gangsterami z Pruszkowa. Ci – za sprawy na Wybrzeżu - mieli swój proces w Warszawie. Natomiast w Słupsku gangsterzy pruszkowscy byli i nadal są świadkami.

Jacek R., ps. Sankul to bywalec dyskotek, handlarz kokainą. Wymuszał haracze, m.in. z usteckiej Vivy. Najeżdżał bary. Na początku swojej kariery świadka koronnego odwiedzał słupski sąd w towarzystwie antyterrorystów. Zamaskowany. W Słupsku odcięcie taśmą części ulicy Szarych Szeregów i pilnowanie wejścia do sądu przez policję oznaczało, że właśnie zeznaje świadek koronny.

Świadkowie - gangsterzy z Pruszkowa, wówczas dowożeni z aresztów albo zakładów karnych, byli konwojowani ze szczególną obstawą. Specjalnie na użytek takich procesów sąd wyposażono w bramkę przed wejściem do sali, w której byli sądzeni niebezpieczni przestępcy. Pojawiali się policjanci z psami. Ochroniarze przeprowadzali drobiazgową kontrolę teczek, torebek czy kieszeni wszystkich osób wchodzących na rozprawę. Oskarżeni siedzieli za metalową kratą. Sali pilnowali antyterroryści w kominiarkach i z długą bronią. Gdy na rozprawie pojawiał się świadek koronny, publiczność nie miała na nią wstępu. Z czasem świadek koronny nie wchodził już na salę. Zeznawał z policyjnego samochodu, który go woził.

Ale czasy się zmieniły. Dzisiaj koronni i inni pilnowani świadkowie są przesłuchiwani z pomocą wideokonferencji. Zeznają w sądach w innych miastach, czy w zakładach karnych, jeśli sami odbywają kary.

Pruszków nie miał broni?

Procesy, jak w sprawie strzelaniny przed Malibu, należą już do historii, kiedy w marcu 2006 roku „wizyta” czterech pruszkowskich gangsterów postawiła na nogi całą słupską policję i ochronę sądu (na zdjęciach). Tymczasem świadkowie twierdzili, że...

- Pruszków nie miał broni… - takie rewelacje można było usłyszeć na procesie w sprawie zabójstwa przed lokalem Malibu. Sąd przesłuchał czterech świadków z mafii pruszkowskiej. Dwaj z nich - Parasol i Kajtek - to przywódcy, tzw. starzy pruszkowscy.

Według prokuratury w listopadzie 2000 roku przed Malibu do Roberta K. i Leona Ch. strzelano z pistoletu maszynowego Skorpion, który Pruszków dostarczył do Słupska. Przesyłka z bronią schowaną dodatkowo w bucie przyjechała pociągiem z Warszawy. Odebrano ją na dworcu w Słupsku.

W Pruszkowie na wydanie broni zgodził się Janusz P., ps. Parasol, a z magazynu broni wydał ją Ryszard S., ps. Kajtek. Przed sądem w Słupsku obaj świadkowie zaprzeczyli, mimo że zeznawali pod przysięgą. Twierdzili, że nie znają nikogo ze Słupska, a w Pruszkowie nie było żadnego magazynu broni.

Tymczasem miesiąc wcześniej w sądzie w Warszawie Ryszard S. dobrowolnie poddał się karze roku więzienia właśnie za dostarczenie pistoletu do Słupska. Tłumaczył więc, że chciał mieć proces z głowy, bo czeka na operację serca. - Nie posiadałem żadnej broni - zapewniał jeden z przywódców mafii pruszkowskiej.
- To pomówienia świadka koronnego - utrzymywał drugi boss Janusz P. - Zarząd pruszkowski nie istnieje. Wymyślili go prokuratorzy, a podłapali dziennikarze.

Za te "wymysły" przywódcy mafii wtedy odsiadywali kary 7 lat więzienia. Dzisiaj to starsi panowie, dobiegający nawet osiemdziesiątki. A 67-letni Janusz P. niedawno znowu trafił do aresztu, podejrzany o handel kokainą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza