Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sobotę trzeci mecz o brąz. Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk

Rafał Szymański
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Na pomeczowej konferencji prasowej w środę pojawił się cały zespół. Oby tak samo solidarnie pokazał się w sobotnim spotkaniu.
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Na pomeczowej konferencji prasowej w środę pojawił się cały zespół. Oby tak samo solidarnie pokazał się w sobotnim spotkaniu. Fot. Łukasz Capar
Ostatni mecz w sezonie zagrają w sobotę koszykarze Energi Czarnych Słupsk. Przed nimi 40 minut walki o brąz z Anwilem we Włocławku.

Nie mają litości dla układów krążenia i serc swoich kibiców koszykarze Energi Czarnych Słupsk. Wygląda na to, że do końca rozgrywek wystawiać będą fanów na totalną próbę nerwów.

Konia z rzędem temu, kto przewidzi, jaki wynik osiągną słupscy zawodnicy w sobotnim meczu. Gdyby sądzić ich tylko po pierwszym meczu we Włocławku (przegranym 75:104), są bez szans. Gdy dołączyć do tego materiał, jaki dostarczyli swoją postawą w trakcie meczu w hali Gryfia, a także jak się prezentowali po nim, na spotkaniu w klubie Switch, okaże się, że nadal chcą i wierzą w to, że brązowe medale zawisną na ich szyjach.

Jest atmosfera

Każdy z graczy, jak jeden mąż, wciąż podkreślał, że bardzo mu zależy na wygranej. Fakt, w Słupsku kibice mają bezpośredni wgląd w grę swoich zawodników, na wyjazdach bez bicza skręconego z dopingu z hali Gryfia jest już gorzej. Jeśli po zakończeniu sezonu będzie przyznawana nagroda dla najbardziej nieprzewidywalnego zespołu, Energa Czarni nie ma rywali. To jedyna rzecz, jakiej możemy być pewni po ich grze - że nic nie jest w niej pewne.

Na huśtawce

Słupszczanie zagrali pod koniec rundy zasadniczej wspaniałe mecze, w których wydawało się, że zespół nabrał już ogłady, ducha, charakteru i postawi się każdemu rywalowi. Otrzeźwienie przyszło w wyjazdowym starciu pre play off w Kwidzynie. Czarni zagubili się, jakby zamiast w adidasach musieli biegać po parkiecie w klapkach spod prysznica (70:89). Jeszcze gorzej wyszło na początku rewanżu w Słupsku. Po pierwszej kwarcie (18:29) wyglądało na to, że już nie podniosą się z kolan. I co? Za chwilę już prowadzili i zrobili to w taki sposób, że natychmiast trzeba było zapomnieć o wcześniejszych klęskach (71:63).

Jeśli ktoś wtedy nabrał pewności, że Energa Czarni znów weszła na wysokie obroty, to w Kołobrzegu w pierwszym meczu ćwierćfinałów play off przecierał oczy ze zdumienia. Osłabiona Kotwica robiła, co chciała (58:70). I gdy przyszło zwątpienie i stres w kolejnych trzech meczach, słupszczanie wygrali. W średnim stylu, ale znów "pacjent oddychał". I to pełną piersią, co udowodnił w pierwszym meczu półfinałów play off w Zgorzelcu.

Nie byliby to Czarni, gdyby nie było przy tym komplikacji. Po 30 minutach już oczywiście pozwolili zwątpić swoim kibicom, by za chwilę, po dogrywce wygrać (99:98). Czy po takich meczach w słupskich szpitalach wzrasta liczba wizyt u kardiologów? Jeśli wtedy niekoniecznie, to po kolejnych spotkaniach, przegranej w Gryfii (65:80) i wygranej w bezapelacyjny sposób (91:70) już na pewno.

Tylko sport

Oczywiście każdy powie, że to jest sport, ale zawodnicy i Gasper Okorn, trener, czerpią z tego powiedzenia najszerzej i najbardziej skrajnie, jak tylko się da. Trudno przewidzieć, jak zagrają w sobotę. Z pasją? Apatycznie? Oby o ich postawie nie decydował rzut monetą...

Prawem serii po dobrym występie w Gryfii powinni we Włocławku wysoko przegrać. Tak, ale kto, oprócz kibiców z Włocławka, postawi jakieś pieniądze na to, że tak będzie?

Maszyna w ruch

Czy jeśli Marcin Sroka w dwóch pierwszych akcjach trafi za trzy, to cały zespół z nim samym na czele zacznie dobrze funkcjonować? Czy jeśli Mantas Cesnauskis nie poda piłki na plecy kolegów, to ta maszyna zatrybi? Czy jeśli Demetric Bennett rozbuja się ze skutecznymi rzutami to będzie lepiej?

Typ na Włocławek

"Głos Pomorza" chciałby napisać, że zapowiadają się we Włocławku olbrzymie emocje. No, ale kto da gwarancję, że tak będzie? Po dwóch meczach o brąz widać, że to Anwil dyktuje warunki. To znaczy, że grze obu zespołów bliżej jest do baletu - jeśli chcielibyśmy jeszcze raz posłużyć się osławionym cytatem Okorna. Słupszczanie nie bronią tak jak powinni, nie potrafią zatrzymać strzelców Anwilu: Koszarka, Pluty, Adamsa. W Słupsku wygrali dzięki lepszej skuteczności w ataku i dobrze wykonywanych pod koniec wolnych.

A tak gra cały sezon Anwil, szybko, skutecznie. Oba zespoły nastawiły się na atak. By wygrać, zdobywają po 100 punktów, a to raczej domena gospodarzy sobotniego meczu. Aby wrócić do stylu Czarnych, dobrej obrony, potrzeba dużej mobilizacji, a o tą pod koniec sezonu, gdy w umyśle świeci się już lampka z napisem "koniec", trudno. Dlatego jeśli we Włocławku znów trzeba będzie zagrać na warunkach dyktowanych przez Anwil, może być katastrofalnie. Jeśli Energa Czarni chce wygrać, musi zagrać swoją defensywę z najlepszych spotkań w lidze. Chociażby z tego z Anwilem (78:66) czy z Kotwicą Kołobrzeg (64:62).

Coś optymistycznego

Na koniec coś optymistycznego. Hala Mistrzów we Włocławku nie jest łaskawa dla Anwilu, gdy w niej musi rozstrzygać losy brązu. Dwa razy, gdy dochodziło w niej do starcia o trzecie miejsce Anwil przegrywał. Było tak w trzecich meczach ze Stalą Ostrów w 2002 roku i z Polonią Warszawa w 2004 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza