Z roku na rok coraz więcej dzieci rozpoczyna naukę w szkole z wadą wzroku. Według danych kliniki Okulus, mamy pięć razy więcej krótkowidzów niż jeszcze kilkanaście lat temu. Potwierdzają to badania wykonane w Hong Kongu. W latach 90. XX wieku krótkowzrocznych dzieci było tam 27 proc., obecnie 87-90 proc. Według dr Iwony Filipeckiej z kliniki okulistycznej Okulus, w Polsce jest bardzo podobnie.
Zwykle jest to efekt złych nawyków: zamiast układania kolorowych klocków, włącza się dziecku bajkę, która absorbuje jego uwagę i psuje oczy. - Dziecko przez dłuższy czas skupia oko na jednym punkcie. Nie ma w tym dyscypliny, oko skupione jest na jednym obrazie, męczy się, męczą się mięśnie oka, dziecko mniej mruga, spojówki są zaczerwienione, co przekłada się na osłabianie widzenia - mówi okulistka z kliniki Okulus.
O tym, że brak zabaw na otwartej przestrzeni źle wpływa na wzrok dzieci, świadczą badania przeprowadzone w Sidney i Singapurze na 6-7-letnich dzieciach. Okazało się, że w Sidney aż 29,7 proc. dzieci w tym wieku ma krótkowzroczność, a w Singapurze tylko 3,3 proc. Stwierdzono, że aktywność poza domem dzieci żyjących w Sidney wynosi tylko 3,1 godziny w tygodniu, a w Singapurze - 13,7 godziny na tydzień.
Początek roku szkolnego to czas, kiedy warto wybrać się ze swoją pociechą na kontrolę wzroku. Tym bardziej, że według danych specjalistycznej kliniki Okulus krótkowidzami stają się najczęściej dzieci w wieku ośmiu, dziewięciu lat. Niestety, klasy w polskich szkołach bardzo często przyczyniają się do pogłębiania wady wzroku. Przy organizowaniu sali lekcyjnej nie bierze się pod uwagę wzroku dzieci, a zwykle ich wzrost. I te najwyższe najczęściej mają miejsca na końcu sali, a jak wynika z badań, wysokie dzieci częściej mają krótkowzroczność. Dlatego wszystkie dzieci powinny być co roku badane okulistycznie, a te, które noszą okulary, nie powinny siedzieć daleko od tablicy. Poza tym jeśli sala jest szeroka, dzieci widzą tablicę po różnym kątem, co może powodować błędy np. w przepisywanych tekstach.
- Należy zwrócić uwagę, że jeśli dziecko odpisuje od kolegi, to niekoniecznie dlatego, że nie wie, tylko najzwyczajniej w świecie może po prostu nie widzieć - przekonuje dr Iwona Filipecka.
Dlatego nauczyciele, zwłaszcza początkowych roczników, powinni zwracać szczególną uwagę na zachowania dzieci pod kątem widzenia. Według dr Iwony Filipeckiej, istnieje wiele sygnałów, które mogą świadczyć o problemach z oczami. Należą do nich m.in.: mrużenie oczu, bliskie przysuwanie książek czy zeszytów, częste zgłaszanie bólów głowy, ustawianie głowy w jednym kierunku przy czytaniu (nie na wprost), częste błędy w przepisywanych tekstach, problemy z czytaniem.
Co może szkoła? Nauczyciele na każdej lekcji powinni organizować krótkie przerwy na ćwiczenia oczu. Mogą być np. połączone z zabawą, polegającą na szukaniu jakiegoś przedmiotu będącego daleko za oknem. Według specjalistów także patrzenie na tablicę jest korzystniejsze niż patrzenie do zeszytu, ponieważ mięśnie oka nie są tak napięte. Kolejne ćwiczenie, rekomendowane przez specjalistów z Okulusa, można łatwo wprowadzić na lekcji. Chodzi o to, by przy każdym odwracaniu kartki książki czy zeszytu dzieci spojrzały przez chwilę daleko.
Na dodatek klasy powinny być jasne, dobrze oświetlone, najlepiej światłem dziennym. Na tekst, który czyta dziecko, powinno padać światło z lewej strony dla dzieci praworęcznych i z prawej dla leworęcznych.
- Wprowadzenie w życie tych zaleceń może w znacznym stopniu poprawić wzrok lub zapobiec powstawaniu wad - uważa dr Iwona Filipecka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?