Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„W tyli gacie pękli” Felieton rowerowy (zdjęcia)

Ireneusz Wojtkiewicz
Tak się wali biurowiec w opuszczonej bazie telekomunikacji przy ul. Wrocławskiej
Tak się wali biurowiec w opuszczonej bazie telekomunikacji przy ul. Wrocławskiej Dobrze że ktoś podpowiedział, gdzie się zapodział mój rower
Nic nie zapowiadało, że się stanie jak w tytule przypominającym dawną piosnkę biesiadną, której jeden z wierszy brzmi: „Bo mu gacie pękli na samiutkiej tyli”. A zaczęło się beztrosko od przejażdżki zrewitalizowaną ulicą Długą, dawniej Zaułkiem, w której „tyli” pojawiła się nowa budowla. Tam, gdzie funkcjonowała tapicernia Słupskich Fabryk Mebli, którą w 1993 roku strawił pożar. Rowerzyści na Długiej mogą jeździć z prądem i pod prąd, chociaż oznakowanie robi mętlik, o czym więcej będzie innym razem. Tymczasem o tym, co mnie zaplątało na rowerowym siodełku i skazało na wizytę u krawcowej.

Z tyłu za Długą jest jeszcze dłuższa ulica Padewskiego, dawniej Pankowa. Nazywana tak długo ku pamięci generała czerwonoarmisty, którego ruskie nie pamiętali, bo go nie znali. Zagnały mnie tu sygnały cyklistów, że po niedawnych felietonach z objazdu słupskiej brzydoty jest nawet gorzej niż było. Na przykład na ok. 2-hektarowym odłogu po dawnej fabryce cukierków „Pomorzanka” na rogu ul. Przemysłowej i Paderewskiego urządzono salon… mebli niechcianych i wysypisko śmieci zmieszanych. Przystanąłem i zatopiłem się w lekturze znalezionej tu broszury pt. „Super Słupsk”. Taka rowerowa i ekologiczna wizytówka, opatrzona wizerunkami znajomych, więc wstyd, że się poniewiera na śródmiejskim odłogu, skąd „Pomorzanka” wyprowadziła się ponad 40 lat temu. Jedna ze stron jako żywo nawiązuje do innej zwrotki wspomnianej piosnki: „W drugim koncie lafirynda - malowane lica / Po sali się szwenda - szuka kibica”.

Z trzaskiem na szwach gaci wyrywam stąd na pobliską ścieżkę rowerową wzdłuż ul. Paderewskiego. Niewiele ponad 600 metrów na ochłonięcie, ale korci by zajrzeć, co też się kryje za przecznicą – ulicą Wrocławską, długą na ponad 700 metrów. Wiedzie przez osiedle Nadrzecze, graniczące ze śródmieściem, o czym nieco szerzej w ramce obok. Obejmuje posesje w kwartale ulic Paderewskiego, Poznańskiej, Wrocławskiej i zwiniętych torów na odcinku poniemieckiej linii kolejowej Słupsk – Budowo. Osłonięte rzędami garaży i zagospodarowanym podwórkami, które wchłonęły uliczkę Węglową. Co zostało w środku ok. 2-hektarowego tego obszaru, widać zapewne z wyższych pięter mieszkalnej zabudowy. Podejrzewam, że to nieciekawy widok.

Do tej kolejnej „tyli” dojeżdżam pogiętą odnogą ul. Wrocławskiej. Kiedyś były tu wartownia z uzbrojonymi wartownikami i biuro przepustek, a za nimi wiele utajnionych obiektów. Wszystko pod szyldem Telekomunikacji Polskiej SA, która po restrukturyzacji w 2002 r. zmieniła nazwę na kojarzącą się z napojem cytrusowym czy podobnym, ale nie z łącznością. To, co teraz widzę szokuje, a nawet zwala z nóg. Brama otwarta na oścież, nikt niczego nie pilnuje. Jeszcze nie wiem, że wchodzenie tu bez kasku na głowie to akt desperacji.

Na wprost walący się 2- kondygnacyjny, długi biurowiec. Obok wypalona już piętrowa chata, jak z filmu o złej czarownicy. Dookoła rzędy garażowych i magazynowych boksów z wyrwanymi bramami. Otwarte hale z posadzkami zwalonymi rupieciami z czasów łączności przewodowej – tej cienkiej oraz grubej nad- i podziemnej. I jeszcze jeden padający biurowiec przy plocie ze składem opału, zza którego słyszę: - A przecież można tu urządzić piękny plac zabaw dla dzieci.

Dzieci są, tak zwani tubylcy, zainteresowani co ja tu robię na tym rumowisku, które oni często odwiedzają i znają na wskroś. Pomagają odszukać rower, który zapodziałem gdzieś przy stercie śmieci, wyrosłej przy płocie odgradzającym ten telekomunikacyjny bajzel i skansen od zajezdni autobusów Nord Express. Odjechać stąd szybko się nie da, bo gacie, które wcześniej pękły, omotały siodełko. I znowu przypomina się strofa: „Nic agrafka nie pomoże, ani klej nie chwyci, bo się gołe świci”. I to radzę ogarniać szerzej niż miejsce do siedzenia.

Warto wiedzieć

Słupszczanie na co dzień posługują się uproszczoną orientacją przestrzenną, dzieląc Słupsk według linii kolejowej Szczecin – Gdańsk, a więc na Zatorze oraz śródmieście. Ale nie brak takich, którzy nie dowierzają własnym uszom, gdy np. w autobusie komunikacji miejskiej na przystankach w ul. Lutosławskiego, Poznańskiej, Pomorskiej czy Przemysłowej słyszą komunikaty, że to osiedle Nadrzecze i ulica któraś z wymienionych. Nazwy osiedla nie dowiedzą się z ulicznych tablic, bo

takowych nie ma w całym mieście. Ba, często nie wiadomo na jakiej ulicy się znajdujemy, bo w wielu rejonach miasta brakuje tablic z ich nazwami. Poza tym sam podział miasta na dzielnice i osiedla jest cokolwiek zagmatwany, mimo że przynajmniej od 2016 roku próbuje się go uporządkować. Kombinacji jest wiele: dzielnice według stron świata albo lewo- i prawobrzeża Słupi, a nazwy osiedli własne, utrwalone latami. A penetrowane przez nas osiedle Nadrzecze w lewobrzeżnej części Słupska trwa niezmiennie jako dzielnica przemysłowo – składowa – mieszkaniowa, mimo dużych zmian w proporcjach tych funkcji.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza