Ustczanie najbardziej obawiają się groźby ataku terrorystycznego i szkodliwego wpływu instalacji na zdrowie.
W usteckim ratuszu zoraganizowano w środę, 12 grudnia, spotkanie poświęcone zagrożeniom i korzyściom związanym z instalacją tarczy w podsłupskim Redzikowie.
Na pytania mieszkańców odpowiadali starosta słupski Sławomir Ziemianowicz i prezydent Słupska Maciej Kobyliński. Obaj samorządowcy, na zaproszenie rządu USA, wizytowali amerykańskie instalacje przeciwrakietowe.
- Wróciliśmy uspokojeni - zapewniał prezydent Kobyliński. - Amerykanie niczego przed nami nie kryli, odpowiadali na każde nasze pytania. Można powiedzieć, że dotknęliśmy tej tarczy.
Na spotkaniu pojawiło się tylko kilkunastu mieszkańców Ustki. W większości byli to starsi panowie.
- Kiedyś bazy wojskowe w Polsce mieli Rosjanie, a teraz będą mieli Amerykanie. Gdzie tu nasza niepodległość - denerwowali się zebrani.
Największe obawy mieszkańców dotyczyły groźby ataku terrorystycznego i wpływu tarczy na zdrowie. Pojawiły się również głosy, że lokalizacja tarczy w okolicach Ustki może odstraszyć turystów od przyjazdu nad morze.
- Osobiście rozmawiałem z mieszkańcami miasteczka sąsiadującego z bazą. Nie dość, że czują się bezpiecznie, to jeszcze mówią wprost, że żyją z tarczy - opowiadał prezydent Słupska.
Samorządowcy zapewnili, że będą walczyć o to, by w ramach rekompensaty Amerykanie zainwestowali w region słupski. Podkreślali jednak, że ostateczne decyzje zapadną na szczeblu centralnym.
(map)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?