Izdebski zmarł 4 grudnia 2010 roku w Londynie. Na początku XXI wieku musiał bowiem opuścić Polskę, ścigany listem gończym za obrazę Aleksandra Kwasniewskiego jako prezydenta Polski. Pogrzeb jego skremowanych zwłok odbył się w sobotę na starym cmentarzu w Ustce. Showman spoczął w mogile swoich rodziców.
- Wszyscy wiemy, jaki był Jerzy Izdebski. Szukał dobra, mioże czasami nieudolnie, ale można o nim powiedzieć, że nie żył dla siebie - mówił o nim w kazaniu ks. Jan Turkiel. Patrząc na puste miejsca w kościele nawiązał do słynnego kazania księdza Kamińskiego: "Larum grają, ojczyzna w niebezpieczeństwie, a ty nie wstajesz?"
- Ale wtedy tego kazania słuchał pełny kościół, a teraz jest tylko garstka. Coś złego dzieje się z naszą solidarnością - skonstatował.
W kondukcie dostrzegliśmy Zygmunta J. Prusińskiego, usteckiego poetę, który pod koniec lat 90. tworzył razem z Izdebskim Polską Partię Biednych. W przemówieniu nad mogiłą kolegi nawiązał do faktu, że Izdebski dwukrotnie musiał emigrować z Polski do Anglii. - On nie zginął za Polskę. On umarł przez Polskę - zaakcentował.
Wzruszający gest uczynił Dominik Lewicki, młody dziennikarz Radia "Kaszebe". Podkreślił, że słuchał audycji "Pana Jerzego" jeszcze jako młody chłopak i stał się on wtedy dla niego wzorem radiowca. - Proszę państwa, Jerzy Izdebski opuścił studio - rzekł nawiązując do formuły, którą kończono zwyczajowo każdą audycję Izdebskiego w słupskim Radiu "City". Na grobie Izdebskiego zamiast kwiata złożył mikrofon z logo nie istniejącej juz radiowej stacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?