We wrześniu 2016 roku władze miejskie podpisały umowę z zakładem z Lipna na wykonanie kolektora kanalizacyjnego ulicy Żeglarzy w Ustce. Zaplanowane prace miały kosztować miasto ok. 670 tys. zł. Wszystkie roboty miały być zakończone przed nowym sezonem turystycznym.
- Początkowo wykonawca realizował harmonogram robót. Potem jednak deszcze doprowadziły do opóźnień. Następne opóźnienia spowodowały problemy finansowe wykonawcy. W praktyce inwestycja została prawie wykonana, ale wykonawca nie odpalił przepompowni i nie uporządkował terenu, który zajął na plac budowy. Oczekiwaliśmy tego od niego, ale pewnego dnia zniknął i długo mieliśmy spore kłopoty z nawiązaniem kontaktu z nim - opowiada Adam Meller-Kubica, naczelnik Wydziału Inwestycji, Infrastruktury Miejskiej oraz Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Ustce.
Zanim jednak porozmawialiśmy z panem naczelnikiem, z naszą redakcją skontaktował się ustczanin, który odkrył, że w rejonie ul. Wilczej leżą porzucone materiały budowlane oraz sprzęt wykorzystywany przez firmy budowlane.
- To wszystko strasznie wygląda. Zauważyłem, że w tym miejscu zaczęli się już kręcić złomiarze i inne podejrzane osoby. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo to wszystko zostanie rozkradzione - mówił nasz rozmówca.
Adam Meller-Kubica przyznaje, że wykonawca rzeczywiście porzucił część materiałów i część swojego sprzętu. Niektóre pojazdy już są pozbawione akumulatorów, bo prawdopodobnie niedawno ktoś je już ukradł.
- Problem z tymi przedmiotami jest taki, że zajął je komornik. Z tego względu my możemy najwyżej je zabezpieczyć na przykład poprzez ogrodzenie - dodaje naczelnik Meller-Kubica. Jak twierdzi, władze miejskie będą zmierzać do takiego rozwiązania, chociaż cały czas dążą także do kontaktu i nowych ustaleń z właścicielem firmy z Lipna.
- Ostatnio się do nas odezwał. Zapowiada, że usunie materiały i sprzęt. Jeszcze nie wiadomo, czy z tej zapowiedzi się wywiąże. Mam nadzieję, że tym razem słowa dotrzyma - mówi Adam Meller-Kubica.
Władze miejskie Ustki do tej pory przedsiębiorcy wypłaciły tylko część należności za wykonanie kilku etapów inwestycji. - Zgodnie z umową ukarzemy go za niewykonanie prac z winy przedsiębiorcy. Kara może wynosić 10 procent wartości umowy. Poza tym wynajmiemy innego przedsiębiorcę, który dokończy planowane prace i naprawi to, co według nas zostało źle wykonane. W tym ostatnim wypadku chodzi o uporządkowanie terenu i ułożenie betonowych płyt jumbo na ulicy Żeglarzy. Koszty tych prac także poniesie pan Dylewski - uważa naczelnik Meller-Kubica.
Mieszkańcy z tego rejonu Ustki, z którymi rozmawialiśmy o tej zaniedbanej inwestycji, dziwią się, że tak długo wszystko leży bez nadzoru, a miasto nie pokazuje, że traktuje poważnie dość ważną inwestycję na terenie miasta.
- Moim zdaniem o wiele bardziej powinni się zaangażować miejscy radni, którzy chętnie się kłócą na temat znacznie mniej ważnych spraw, a tu, gdy chodzi o spore pieniądze, to wszystko znajduje się jakby na łasce losu. Pan burmistrz także powinien się przyjrzeć tej sprawie, bo deklaracje urzędników są ładne, a co do rezultatów ich działań można mieć spore wątpliwości - twierdzi pan Michał, długoletni mieszkaniec Ustki, który ma także wiele innych zastrzeżeń, ale będzie o nich mówił dopiero wtedy, gdy się doczeka działań w sprawie ulicy Wilczej.
Zobacz także: Mistrzostwa w wypłukiwaniu bursztynu w Ustce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?