Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W usteckim porcie zniknęły barierki ochronne

Łukasz Capar
Po likwidacji barierek w porcie spacerowicze boją się podchodzić blisko do kanału portowego.
Po likwidacji barierek w porcie spacerowicze boją się podchodzić blisko do kanału portowego. Łukasz Capar
Ustczanie i turyści przecierają oczy ze zdumienia. Z nabrzeża portu zniknęły barierki ochronne, bo urzędnicy uznali, że są niepotrzebne. Spacerujący tamtędy ludzie boją się, że wpadną do kanału portowego.

O likwidacji barierek oddzielających główny plac portowy od kanału zdecydował kapitanat portu. Jego pracownicy stwierdzili, że barierki nie są do niczego potrzebne, a nawet grożą niebezpieczeństwem.

- Były tak skorodowane, że zagrażały ludziom, którzy na nie wchodzili lub opierali się o nie - tłumaczy Andrzej Rączka, kapitan portu Ustka. - Przez lata konserwowaliśmy je, ale teraz nie nadawały się już do naprawy. To była sama rdza.

Okazuje się, że administracja portu nie ma zamiaru zastępować zlikwidowanych barierek nowymi. Urzędnicy twierdzą, że nie wymagają od nich tego żadne przepisy.
- Warunki techniczne portów ani słowem nie wspominają o tym, że muszą być zamontowane - zaznacza Jerzy Wiśniewski, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku. - Dlatego nie ma potrzeby budowania jakiegoś sztucznego zabezpieczenia, jeśli kawałek dalej na falochronie go nie ma.

Urzędnicy morscy przyznają otwarcie, że nie będą wychodzić przed szereg i montować specjalnych zabezpieczeń w porcie, w sytuacji, gdy wkrótce port będzie skomunalizowany i przejdzie na utrzymanie miasta.

Barierki ochronne zamontowano w 1978 roku. Nikt już dokładnie nie pamięta, dlaczego to zrobiono. Pracownicy kapitanatu portu twierdzą, że powstały z okazji obchodzonych wówczas w Ustce centralnych obchodów Dni Morza.
Starsi mieszkańcy kurortu pamiętają, że barierki stanęły po tym, gdy w kanale portowym utopiło się kilku pijanych żołnierzy.

Wojacy pili wcześniej alkohol w restauracji Bałtyckiej (dzisiejszy City Bar na promenadzie) i wychodząc z niej szli w kierunku kanału.

Gdy na betonowych płytach przy kanale po deszczu często tworzyły się kałuże, mężczyźni nie zauważyli, gdzie kończy się ląd i wpadali do wody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza