W weekendy Rowy są odcięte od świata

W niedzielę wieś odcięta jest zupełnie od świata.

Początkowo słupski PKS chciał zlikwidować aż 10 kursów, które w soboty i w niedziele łączyły Rowy ze Słupskiem i Ustką. Mieszkańcom gminy udało się jednak ubłagać przewoźnika, żeby zachował w soboty cztery kursy, które dowożą dzieci do szkoły w Objeździe na zajęcia pozalekcyjne i pozwalają im wrócić do domów. W przypadku innych sobotnich i niedzielnych połączeń PKS był nieubłagany.

Wyciął sześć kursów weekendowych. Likwidację przewoźnik tłumaczy brakiem pasażerów i tym, że ma mało kierowców i woli wysłać ich do pracy na bardziej obleganych liniach.

- Te kursy miały bardzo niską rentowność, ponieważ korzystało z nich kilka osób w miesiącu - tłumaczy Ilona Słaby, rzecznik PKS w Słupsku. - Te połączenia będą przywrócone w okresie letnich wakacji z uwagi na zwiększony ruch podróżnych.

Takim tłumaczeniem mieszkańcy Rowów są oburzeni.
- Niech nie gadają, że kursy im się nie opłacały, bo jeździli całą zimę i jakoś nie narzekali na brak klientów - denerwuje się Jadwiga Fudala z Rowów. - Teraz ostatni autobus z Rowów do Słupska mamy w sobotę o godzinie 17.40, a ze Słupska do Rowów nie dojedziemy później niż po 16.10. Przez to do domów nie ma jak wrócić studiująca zaocznie w Słupsku nasza młodzież.

Likwidacja kursów bardzo zaszkodziła także mieszkańcom Objazdy i Przewłoki.
- Najbardziej doskwiera nam to, że w niedzielę rano nie ma autobusu, którym można dojechać do kościoła do Ustki. Szczególnie skarżą się na to starsi ludzie z Zapadłego - żali się Maria Drapała z Przewłoki.

Czy jest możliwość przywrócenia zlikwidowanych kursów? Słupski PKS tłumaczy, że autobusy wrócą, jeśli zacznie jeździć nimi bardzo dużo pasażerów lub gmina dopłaci do istnienia połączeń. Wójt gminy Ustka wyjaśnia jednak, że pieniędzy do autobusów nie dołoży, bo jego zdaniem, nie pozwala mu na to prawo.