Prawie miesiąc temu, bo 8 lipca Zakład Usług Wodnych poinformował mieszkańców Wodnicy o skażeniu wody bakterią Escherichia coli. W tej sytuacji podjęto „działania naprawcze poprzez dezynfekcję wody bezpieczną dawką podchlorynu sodu”. ZUW zapowiedział też, że woda będzie dowożona w atestowanych zbiornikach i w butelkach.
Ogłoszenie to sołtys Wodnicy Tadeusz Wierzbicki umieścił na portalu społecznościowym, odpowiadając jednocześnie na pytania mieszkańców, gdzie można zaopatrzyć się w wodę. Problem w tym, że woda znikała natychmiast, a mieszkańcy wracający z pracy po południu nie mogli już liczyć na dostawę i musieli zaopatrywać się w sklepach. I tak jest do dzisiaj, bo bakteria zniknęła szybko, ale zawartość mikroorganizmów przekracza normę. Mieszkańcy twierdzą, że dowożona woda powinna być reglamentowana, a sołtys pozwala, by niektórzy z nich zaopatrywali się w nią do woli. Ci, którym wody brakuje, twierdzą, że powinna być dostarczana do domów – zgodnie z umową o dostawie wody. Tadeusz Wierzbicki na temat przyczyn skażenia, ani przydzielania wody nie chce się wypowiadać. Odsyła nas do Zakładu Usług Wodnych w Słupsku.
- Z bakterią daliśmy sobie radę już w pierwszym dniu – zapewnia Piotr Mazur, prezes ZUW w Słupsku. - Jednak nadal jest podwyższony poziom mikroorganizmów, które mogły powstać z nadmiernego napływu wód czy może jakiegoś nielegalnego podłączenia.
Prezes dodaje, że tę sytuację od razu zgłosił do Sanepidu, który badał wodę co kilka dni. Woda po dezynfekcji poprawiła się, ale później znowu pojawiał się zły wynik obecności mikroorganizmów. Teraz w wodzie z kranów można się myć, używać jej do sprzątania, podlewać nią ogródki, poić zwierzęta, ale nie wolno jej pić, ani myć w niej warzyw czy owoców.
- Wykonaliśmy już przegląd studni. Jedna z nich jest po regeneracji, czyli czyszczeniu łącznie z filtrem – mówi Piotr Mazur. - W poniedziałek zakończy się regeneracja drugiej studni i w przyszłym tygodniu powtórzymy badania w laboratorium, z którym mamy podpisaną umowę. Po regeneracji studni problem powinien się rozwiązać.
W Wodnicy mieszka około 600 osób, ale w wakacje przybywają turyści. Teraz to około 1000 osób.
- W Wodnicy taka sytuacja wydarzyła się po raz pierwszy. My niezwłocznie podjęliśmy działania. Codziennie na własny koszt, bo mieszkańcy są rozliczanie na podstawie stanu wodomierzy, dostarczamy dwie palety po 170 pięciolitrowych butelek. Stoją też jeszcze duże zbiorniki z wodą do celów sanitarnych, które postawiliśmy na początku, ale wciąż wymieniamy w nich wodę. Problem jednak w tym, że niektórzy zaopatrują się w nadmierną ilość wody - na zapas, zupełnie nie licząc się z innymi. Sołtys stara się to ograniczać – podsumowuje Piotr Mazur, jednocześnie dziękując mieszkańcom za wyrozumiałość.
Jednak mieszkańcy stracili już cierpliwość. Twierdzą, że ZUW dostarcza zbyt mało wody, że trzeba go obciążyć rachunkami za tę zakupioną w sklepie, że nikt nie nadzoruje przydziału, że dziwne te mikroorganizmy, których tak długo nie można zwalczyć. Cierpliwość stracił też sołtys. Ogłosił w grupie na Fb, że od 2 sierpnia woda będzie dostępna na posesji nr 38, czyli już nie u niego. Twierdzi, że dyżurował cały miesiąc, starał się ograniczać liczbę zabieranych butelek, ale ma już serdecznie dość, a zwłaszcza wyzwisk i głupich komentarzy, więc teraz wszelkie pytania i prośby mieszkańcy mają kierować do ZUW w Słupsku, a on i jego rodzina w końcu odpoczną.
W następnym tygodniu się okaże, czy z wyczyszczonych studni popłynie zdrowa woda. Jednak trzeba będzie jeszcze poczekać na decyzję Sanepidu.
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?