Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczył pod Monte Cassino u boku generała Andersa. Na słupskim cmentarzu pochowano Władysława Lewandowskiego

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Walczył pod Monte Cassino u boku generała Andersa. Na słupskim cmentarzu pochowano Władysława Lewandowskiego
Walczył pod Monte Cassino u boku generała Andersa. Na słupskim cmentarzu pochowano Władysława Lewandowskiego Łukasz Capar
W czwartek, 28 kwietnia, na Starym Cmentarzu w Słupsku pożegnano Władysława Lewandowskiego, kombatanta, który w 1944 roku walczył u boku generała Władysława Andersa o Monte Cassino. W 1984 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Miał 97 lat.

Władysław Lewandowski urodził się 21 czerwca 1924 roku w Brzeźnie, w powiecie toruńskim jako syn Bolesława i Weroniki. Miał jedną siostrę. Ojciec był wojskowym. Potem wraz z rodziną mieszkał w Zambrowie, w województwie podlaskim.

Jako 17-latek w 1941 roku zaciągnął się do wojska. Właśnie wtedy tworzyła się Armia Andersa, czyli Wojska Polskiego podporządkowanego legalnemu rządowi RP na emigracji, utworzonego po wybuchu wojny III Rzeszy z ZSRR i po tzw. amnestii dla obywateli polskich z Rzeczypospolitej: zesłanych, uwięzionych w więzieniach śledczych NKWD i deportowanych do obozów koncentracyjnych Gułagu. W istniejących obozach NKWD dla jeńców polskich od 23 sierpnia 1941 roku rozpoczęły pracę komisje rekrutacyjne i do 12 września zaakceptowały one 24 828 jeńców wojennych i internowanych.

Wśród dokumentów przekazanych przez wnuka pana Władysława - pana Roberta Czerwonkę z Główczyc - jest dokument poświadczający walkę w Polskich Silach Zbrojnych na Zachodzie od marca 1941 roku maja 1945 roku. Jest też legitymacja upoważniająca do noszenia krzyża pamiątkowego Monte Cassino oraz upoważnienie do noszenia odznaki 3. Dywizji Strzelców Karpackich. Jest też wiele innych wartościowych dokumentów, m.in. legitymacja za zasługi dla Związku Kombatantów RP i byłych więźniów politycznych , odznaka honorowa za zasługi dla województwa słupskiego

Po wojnie pan Władysław osiedlił się w Słupsku, gdzie w 1949 roku ożenił się z Marianną. Mieli dwie córki. Z zawodu był stolarzem. Przez lata pracował w Słupskich Fabrykach Mebli. Mieszkał w Słupsku przy ul. Podgórnej przez kilkadziesiąt lat. Żonę Mariannę pożegnał 25 lat temu. Ostatnie trzy lata życia mieszkał u swojego wnuka w Główczycach, który troskliwie się się nim opiekował aż do śmierci.

Do końca był aktywny, sprawny i świadomy, Doskonale znał język włoski. Był zapalonym wędkarzem i grzybiarzem. Często chodził na długie spacery po okolicy.

W 1977 roku został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi a w 1984 roku - Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 1990 roku otrzymał Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
W maju 1999r. w 55. rocznicę bitwy pojechał do Włoch i spotkał po latach na miejscu swoich przyjaciół, z którymi walczył na słynnym wzgórzu Monte Cassino, a których losy rzuciły ich później do Kanady.

Żył skromnie. Tylko najbliżsi znali jego pasjonującą historię.
- Dziadek chętnie opowiadał o wojnie. Wspominał jak walczył u boku generała Andersa. Ma pamiątki z tamtych lat, zdjęcia i wiele medali i odznaczeń za bohaterska walkę - opowiada Robert Czerwonka, wnuk Władysława Lewandowskiego.

- Opowiadał też zabawne historie o słynnym Miśku Wojtku, którego znał osobiście. Pamiętał jak nosił amunicję, podkradał jedzenie, czy zrywał suszące się pranie - wspomina wnuk.

Misiek Wojtek to niedźwiedź brunatny, który towarzyszył żołnierzom w życiu codziennym, będąc nieodłącznym elementem 2. Korpusu. Spał przy namiocie. Polacy z ułańską wręcz fantazją ufali Wojtkowi, czyniąc z niego na pół-żołnierza. Niedźwiedź został nawet wpisany do stanu kompanii w stopniu szeregowego. Później oficjalnie awansowano go do stopnia kaprala. Jest to swego rodzaju kuriozum, które jednak należy osadzić w realiach specyficznej sytuacji Polaków z 2. Korpusu. Wielu żołnierzy utraciło na skutek wojny i okupacji rodziny, dobytek całego życia, byli więzieni, torturowani, cudem uniknęli śmierci. Obecność Wojtka była dla nich odskocznią od wojennej codzienności, pewną ulgą w cierpieniu. Niedźwiedzia traktowano jak maskotkę korpusu, ale z ogromnym wyczuciem i troską. Mógł spać z żołnierzami w namiocie, jadł z nimi posiłki, uczestniczył w zabawach. Podobno uwielbiał piwo, które pił wprost z butelki - tak jak niegdyś mleko. Po wojnie Wojtek awansowany został do stopnia kaprala.

Cała sprawa o fascynującej wojennej przeszłości Pana Władysława Lewandowskiego nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby w jego życiu nie pojawił się znów... Wojtek, czyli pan Wojciech ze Słupska, który dosłownie dwa tygodnie temu przypadkowo dowiedział się o istnieniu zapomnianego bohatera. Historia poruszyła go na tyle, że postanowił od razu zaangażować się w pomoc uczczenia Jego zasług. Tę niezwykłą kartę życia pan Wojciech przekazał rzecznikowi rządu Piotrowi Müllerowi, który nadał urzędowy bieg sprawie, za co wyrazy podziękowania w imieniu rodziny przekazuje wnuk. W czasie, gdy historia zaczęła się formalizować, ten nieoczekiwanie zmarł....
Żywa historia stała się wspomnieniem czarno-białych zdjęć, błyszczących medali, pożółkłych wycinków prasy.
Trudno pogodzić się z faktem, że pan Władysław Lewandowski nie zdążył z szerszym gronem podzielić się swoją pasjonującą opowieścią o jego oddziale w jednej z najważniejszych bitew - o Monte Cassino.

Odszedł tuż przed 77. rocznicą tego wydarzenia. To dzięki takim ludziom możemy spokojnie cieszyć się życiem.
Cześć i chwała Bohaterom!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza