Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walutowy zawrót głowy

Artur Kostecki, [email protected]
Każdy kto ma kredyt walutowy wie, że musiał go dotychczas spłacać po kursie sprzedaży walut obowiązującym w banku, w którym został zaciągnięty kredyt.

Teraz franki czy euro możemy kupić gdzie nam się podoba i w ten sposób opłacić ratę. Uwaga jednak na pułapki.

Pozornie nowe przepisy wydają się działać na korzyść kredytobiorców. Kurs sprzedaży walut w bankach jest zazwyczaj dość wysoki, więc automatycznie wzrasta nasza rata kredytu. Możemy więc poszukać waluty w atrakcyjniejszej niż bankowa cenie i zaoszczędzić parę groszy. Możemy, lecz jest kilka istotnych "ale".

Po pierwsze - aneks do umowy. Zanim zaczniemy spłacać raty walutą

zdobytą samodzielnie, musimy w naszym banku zmienić na piśmie warunki spłaty kredytu. Podpisujemy więc stosowny aneks. I tu zaczynają się pierwsze problemy, bo za taki aneks trzeba zapłacić. I to słono. Według danych przekazanych przez niezależną firmę doradztwa finansowego Expander jest to od 50 do 500 złotych! Ile konkretnie pobierają poszczególne banki? Np. w PKO BP opłata za aneks wynosi 150 złotych (dla kredytów zaciągniętych przed 15 lutego 2004). W przypadku umów zawartych po tym terminie koszty opłaty za zmianę numeru rachunku, z którego spłacany jest kredyt wynosi 50 złotych. W Pekao SA to koszt rzędu 50 złotych, w BZ WBK - 100 złotych.

Następny kłopot to forma spłaty kredytu. Mamy do wyboru dwie możliwości: albo wpłacać gotówkę w kasie banku, albo zdecydować się na przelew. Niektóre banki w związku ze zmianą sposobu spłaty kredytu zażądają założenia konta walutowego i każą sobie za nie płacić. Obowiązkowe będzie założenie konta m.in. w BZ WBK, Millennium, w ING Banku Śląskim. Na szczęście w tych placówkach rachunek jest bezpłatny. Za konto policzą sobie w Raiffeisen Banku (4,99 zł), BPH (5 zł), ale tu zapłacą klienci, którzy nie posiadają kont Srebrny Sezam, Sezam Max lub Złoty Sezam. Tak czy owak potrzeba będzie trochę zachodu i straty czasu przy otwarciu rachunku. To minus.

Nie wszędzie też zapłacimy raty gotówką w kasie. Tak jest np. w Dominet Banku, czy GE Money Banku. W takim przypadku w rachubę wchodzi przelew, a to z kolei związane jest z prowizją.

W największych bankach jest na szczęście możliwość zapłacenia za ratę w kasie i to za darmo. Tak jest w BZ WBK, PKO BP, Pekao SA, BPH.

Jeżeli więc mamy kredyt w banku, który każe nam płacić za korzystanie z konta, do tego doliczymy prowizje za przelewy to może się okazać, że kupienie tańszej waluty po doliczeniu tych dodatkowych kosztów, będzie po prostu nieopłacalne.

- Sam mam kredyt walutowy - we frankach szwajcarskich - mówi Artur Tomaszewski, doradca finansowy z Koszalina. - I nie zamierzam teraz nic z nim robić. Pamiętajmy bowiem o jednym, że jeżeli zdecydujemy się spłacać ratę walutą kupioną samodzielnie, to już nie ma odwrotu. Według przepisów możemy tylko raz zdecydować się na taką zmianę. A co będzie jeżeli w kantorach waluty pójdą w górę? A to może się stać jeżeli będzie na nie duże zapotrzebowanie? Nagle okaże się, że kurs bankowy jest atrakcyjniejszy, ale wtedy już nie możemy zmienić sposobu spłaty kredytu. Dobrym rozwiązaniem byłoby umożliwienie klientom kilkukrotnej zmiany metody spłaty.

Co więc poradzić klientom, którzy zastanawiają się nad samodzielnym kupnem waluty na rynku?

- Radzę poczekać - mówi Artur Tomaszewski. - Gra może nie być warta świeczki. Co z tego, że teraz zapłacimy ratę o 20-50 złotych mniejszą? A jeśli sytuacja się zmieni i kurs na wolnym rynku wzrośnie? Nad tym trzeba się zastanowić i poczekać. Radzę obserwować rynek, ale nie przez tydzień, czy dwa. Lepiej śledzić to, co się wydarzy w najbliższych miesiącach. Ja tak właśnie zrobię. Jest takie amerykańskie powiedzenie: po czym rozpoznać trapera, ano po tym, że ma strzałę w plecach. Ja jak ten traper się nie podłożę i nie będę pierwszym, który zmieni sposób spłaty kredytu. Poczekam.

Jest jeszcze jednak istotna rzecz, o której głośno się nie mówi. Rzadko się zdarza, że kwota raty jest równa i wynosi np. 500 franków. Zazwyczaj są końcówki czyli powiedzmy 507,10 CHF. Jak zauważyli doradcy Expandera w tym przypadku 500 franków, można opłacić dwoma banknotami po 200 i jednym 100 CHF. Zostaje nam jeszcze 7 franków i 10 centymów, które trzeba zapłacić bilonem. A tego banki nie chcą przyjmować, albo potrącają sobie prowizję.

Według Expandera, Fortis, DnBNord i Kredyt Bank deklarują, że będą przyjmować bilon bez prowizji. A cała reszta? PKO BP przyjmie monety, ale pobierze 50 procent prowizji. Raiffeisen Bank też przyjmie bilon, ale tylko w przypadku wpłaty w euro i upomni się 60 procent prowizji. W ogóle monet nie chcą oglądać m.in. w ING Banku Śląskim, Milennium, Dominecie. Co wtedy? Bank może zaproponować wpłatę zaokrągloną w górę, tak by całość można było zapłacić banknotami. W podanym wyżej przykładzie rata wyniesie więc wówczas 510 franków. Nadpłata zostanie zaliczona na poczet następnej raty.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza