Niewątpliwie ma w sobie jakiś magnes, bo już po pierwszym weekendzie wyświetlania zebrał ponad 50 tys. widzów i ma na koncie większą widownię niż "Przełęcz Ocalonych" Mela Gibsona. W tym wypadku "wampir" wydaje się być słowem kluczem, który pozwala opisać przyczyny tego sukcesu. Zresztą słowo to w jakiś metaforyczny opisuje także sukces "Wołynia" czy "Ostatniej rodziny".
Film Wojciecha Smarzowskiego o ludobójstwie na Wołyniu jest bowiem w pewnym sensie o tym, jak w nadzwyczajnych warunkach ludzie przekształcają się w żądne krwi i ofiar nacjonalistyczne "wampiry". Z kolei "Ostatnia rodzina" Jana P. Matuszyńskiego opowiada o rodzinie, w której jeden z jej członków kreował się na wampira. Być może robił to dla wygłupu, ale jednak tak robił.
Natomiast kanwą "Jestem mordercą" Pieprzycy jest historia Zdzisława Marchwickiego, słynnego Wampira z Zagłębia, któremu zarzucono, że między listopadem 1964 r. a marcem 1970 r. zamordował 14 kobiet, a sześć innych ciężko zranił. Jak wszyscy wiemy, ostatecznie po pokazowym procesie Marchwicki został skazany na śmierć i trafił na stryczek. Choć wątek wampiryczny jest doskonałym wabikiem w wielu mniej lub bardziej znanych kryminałach, Pieprzyca nie poszedł drogą łatwego sukcesu. Zrobił bowiem film społeczny o tym, co się dzieje, gdy społeczeństwo opanowuje strach przed wampirem, a jedną z jego ofiar jest krewna jednego z najważniejszych ludzi w kraju. Tak się bowiem złożyło, że Wampir z Zagłębia zabił w 1966 roku bratanicę Edwarda Gierka, I sekretarza KW PZPR w województwie katowickim. Od tego momentu sprawa ujęcia wampira stała się sprawą polityczną.
Film doskonale pokazuje, jakie mechanizmy społeczne i psychologiczne wyzwalał ten splot zdarzeń, z którym musi sobie poradzić główny bohater filmu - Janusz Jasiński, młody oficer milicji, którego po kolejnych niepowodzeniach śledztwa w sprawie brutalnych zabójstw kobiet mianowano na nowego szefa grupy dochodzeniowej. Jasiński stara się zrobić wszystko, by wykorzystać życiową szansę i złapać seryjnego mordercę. Zaczyna jako młody i ambitny milicjant, który wykorzystuje nowoczesne metody śledcze, a kończy jako ważny naczelnik w milicyjnej strukturze, który stracił rodzinę, przyjaciół i pewnie szacunek do samego siebie, bo po kilku moralnych upadkach musi żyć ze świadomością niepewności, czy doprowadził do skazania właściwego człowieka. Pieprzyca, odzierając z pudru polskie życie społeczne lat siedemdziesiątych, w swoim filmie pokazał, do czego mogą doprowadzić nadmierne ambicje, polityczne i zawodowe zależności, ryzykowne wybory i przymykanie oczu na wątpliwości.
W rezultacie powstał film, który jest nie tylko portretem życia społecznego w epoce komunizmu, ale i formą moralnego ostrzeżenia, bo możemy być pewni, że i dzisiaj, w sytuacji zagrożenia ze strony wielokrotnego mordercy, pojawiłyby się rozmaite naciski, pobudzające do działania nagrody i wątpliwe moralnie rozstrzygnięcia, aby tylko minął społeczny lęk przed wampirem.
Oglądaj także: Maciej Pieprzyca: Najciekawsi są ludzie w tej historii i to, co się z nimi działo
Chcesz zobaczyć, jak redaktorzy komentują bieżące sprawy? Kliknij i przeczytaj opinie dziennikarzy gp24.
Czytaj także:
- Przykładowe pytania na teście rekrutacyjnym do Policji - Quiz
- Wypadek koło Sycewic (zdjęcia, wideo)
- Wszystkich Świętych w Słupsku bez większych utrudnień
- Upiorne zdjęcia na Halloween. Wasze zdjęcia
- Test na inteligencję. Sprawdź się!
- Jaki zawód najbardziej do Ciebie pasuje? [QUIZ]
- Grzyby naszych internautów. Zobacz największe okazy! [zdjęcia]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?