Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warszawsko-słupski establishment odkrył, czego pragnie lud [komentarz]

Zbigniew Marecki
Zbigniew Marecki
Zbigniew Marecki - dziennikarz "Głosu Pomorza".
Zbigniew Marecki - dziennikarz "Głosu Pomorza". Łukasz Capar
Ostatni, poniedziałkowy program Tomasza Lisa w Onecie, w którym gościł on Roberta Biedronia, prezydenta Słupska, był tak zabawny, że gdy wreszcie się wyśmiałem, postanowiłem coś na ten temat napisać. Zrobię to, choć zdaję sobie sprawę, że fani obydwu panów uznają, że podlizuję się obecnej władzy.

Dlaczego się śmiałem? Bo nie mogłem uwierzyć, że obydwaj panowie – ponoć wybitny i przenikliwy dziennikarz oraz przedstawiciel nowoczesnej lewicy – mogą bez mrugnięcia okiem przez kilkanaście minut udawać przed publiką, że właśnie odkryli, iż zwykli ludzie w Polsce potrzebują pieniędzy, więc z wdzięcznością przyjęli program „500 plus”, który zaoferował PiS. Wyszło na to, że Robert Biedroń musiał zostać prezydentem Słupska, aby odkryć tę oczywistą prawdę, o której wiedzą wszyscy ci, których rodzice lub dzieci od lat szukają zarobku na Zachodzie, bo w Ojczyźnie dotąd mogli liczyć jedynie na niewolnicze pensje albo nawet nie. Oczywiście takiej prawdy do tej pory nie mogli dostrzec ci, którzy za jeden telewizyjny program dostawali tyle, co zwykły Polak zarabiał czasem przez rok, ale również i ci, którzy za pieniądze różnych uwielbiających ich organizacji fruwają tak często po świecie, że rzadko przebywają w mieście, którym podobno rządzą. Najzabawniejszy był chyba Tomasz Lis, gdy nagle ogłosił, że on już od dawna domagał się innej redystrybucji pieniędzy w Polsce, ale, biedaczek, był z tego powodu wyśmiewany przez warszawkę. Choć wysiliłem, jak mogłem swoją pamięć, to jakoś nie mogłem sobie przypomnieć Tomasza Lisa w roli trybuna ludu, który walczy o ubogich i poszkodowanych przez polską transformację.

Za to całkowicie zgadzam się z konstatacją prezydenta Biedronia, który mądrością swoją zauważył i otwarcie przyznał , że Jarosław Kaczyński zrobił to, czego przez lata nie robili ludzie lewicy i Platformy Obywatelskiej. Po chwili dodał, że nie wystarczyło inwestować w infrastrukturę, ale trzeba było inwestować także w ludzi, a tego nie robiono. A dlaczego tego nie robiono? Bo trzeba by zmienić kierunki przepływu pieniędzy i w większym stopniu podzielić się z nimi z gorszym sortem ludzi, choćby tym, który swoje żale wylewał w wyśmiewanym przez establishment Radiu Maryja.

Nie zgadzam się natomiast z dalszymi konstatacjami prezydenta Słupska, który , co jest już oczywiste dla wielu, ma skrywane ambicje zostania prezydentem RP (sam przecież nie wierzy, że uda się to mocno zgranej Barbarze Nowackiej, którą teraz oficjalnie wypycha przed szereg!). Zwłaszcza wtedy się z nim nie zgadzam, gdy mówi, że biorąc pieniądze od PiS-u, ludzie godzą się na częściową rezygnację z wolności. Czyli, że z tego powodu nie biorą udziału w demonstracjach organizowanych przez KOD, Nowoczesną i Platformę Obywatelską, które ponoć bronią demokracji i chcą zapobiec putinizacji kraju w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego. To błąd w myśleniu, bo wiele osób te demonstracje odbiera po prostu jako przepychanki elit, inspirowane głównie przez tych, którzy stracili dobrze płatne stanowiska wskutek zdecydowanego, wyborczego zwycięstwa PiS-u, który je teraz obsadza swoimi ludźmi. To bolesne, bo przez lata wielu ludzi związanych z przegranymi przyzwyczaiło się do dobrych pensji. Nie mogą się jednak dziwić, że lud nie wybiega na ulice w ich obronie, bo tak tzw. zwykłych ludzi najczęściej też nikt nie bronił, gdy im obcinano wynagrodzenia, przez lata nie dawano podwyżek albo wyrzucano z pracy z dnia na dzień. Jestem natomiast pewien, że gdyby PiS naprawdę chciał się zamachnąć na wolność Polaków, to nasz naród naprawdę by się postawił i w ciągu kilku miesięcy odsunął partię Jarosława Kaczyńskiego od władzy. Na razie jednak nie ma ku temu powodu.

Tymczasem prezydent Biedroń, zamiast brać udział w śmiesznych dyskusjach, powinien zabiegać o inwestorów dla miasta i w końcu sprzedać ciążący Słupskowi park wodny. Jeśli uda mu się zapanować nad długiem miasta i zacznie budować nowe mieszkania oraz na szerszą skalę remontować stare, a nie będzie skupiał uwagi na wpisywaniu do strategii miasta ideologicznych wymysłów kulturowej lewicy, to ludzie sami będą go nosić na rękach i prezydentura Polski będzie bliższa niż wtedy, gdy walczy o idee, które tak naprawdę interesują tylko garstkę ludzi. Rozumiem, że taka zmiana nie jest łatwa, gdy się jest zakładnikiem pewnego środowiska, ale, Panie Prezydencie, jest pan odważnym człowiekiem i szczęście panu sprzyja, więc może warto zaryzykować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza