Wędkarze znów narzekają, że w Słupi nie ma troci (zdjęcia)

Zwycięzcą zawodów trociowych w Słupsku został Adam Solak z Dębnicy Kaszubskiej. Złowione przez niego trocie miały łącznie największą długość - 124 centymetry (każdy z uczestników zawodów może złowić maksymalnie dwie ryby). Drugie miejsce zajęła Krystyna Witkowska, również z Dębnicy Kaszubskiej.

Łączna długość wyciągniętych przez nią z wody ryb to 118 centymetrów. Pani Krystyna ma na swoim koncie także najdłuższą złowioną dzisiaj w Słupsku troć. Ryba mierzyła 80 centymetrów.

Niewielka liczba złowionych ryb spowodowała, że wśród wędkarzy znów odezwały się głosy niezadowolenia ze zbyt długiego okresu ochronnego na ryby. Obecnie trwa on trzy miesiące i kończy się 1 stycznia.
Tymczasem niektórzy wędkarze twierdzą, że połowy troci powinny być dozwolone już od początku grudnia.

Szefowie PZW przyznają, że sami nie wiedzą dlaczego po okresie ochronnym jest tak mało ryb w rzekach. - Ostatnie tygodnie były bardzo zimne więc trocie nie powinny jeszcze spływać do morza, ale zostawać w rzekach - mówi Teodor Rudnik, prezes słupskiego koła PZW. - Z drugiej jednak strony w Słupi utrzymywał się wysoki poziom wody i dlatego ryby mogły spłynąć do morza. Przyroda kieruje się swoimi zasadami i gdy wydaje nam się, że już rozumiemy jej działanie ona znów nas zaskakuje.

Rudnik zaznacza, że od kilku lat liczba ryb wpływających do Słupi na tarło jest taka sama,wiec nie ma mowy o tym, że ryb jest mniej w ogóle. - W ciągu okresu ochronnego nasz skaner umieszczony w przepławce odnotowuje przepłynięcie 6 tysięcy sztuk ryb - tłumaczy Rudnik. - Taką samą liczbę odnotowujemy od trzech lat.

Słupski festyn trociowy rozpoczął się dzisiaj o godz. 7 zbiórką wędkarzy przy spichlerzu Richtera. Na zawody zjechali się miłośnicy połowów z regionu słupskiego oraz z innych części Polski. Połowy zakończyły się o godz. 13.