Pies państwa Wiśniewskich zranił sobie przednią łapę podczas wieczornego (ok. godz. 20) spaceru. - Jego rana wyglądała okropnie - opowiada Helena Wiśniewska. - To nie było małe skaleczenie. Z rany lała się krew i baliśmy się, że Fux wykrwawi się. Razem z synem postanowiliśmy poszukać dla niego fachowej pomocy. Okazało się, że w Lęborku nie ma weterynarza, który mógłby opatrzyć ranę naszego psa!
Wiśniewscy dzwonili do ośmiu weterynarzy. Większość telefonów była wyłączona, a inni nie odbierali. Drzwi wszystkich lecznic dla zwierząt w Lęborku były zamknięte.
- Byliśmy zdesperowani i przerażeni, że będziemy musieli uśpić naszego pupila, którego traktujemy jak członka rodziny - dodaje pani Helena. - Na całe szczęście pies przeżył noc. Rano udało nam się znaleźć lecznicę, w której Fux został zoperowany.
Zabieg trwał przez ponad godzinę. Okazało się, że owczarek ma dwie głębokie rany. Najprawdopodobniej po gwoździach.
- Wiem, że w Lęborku są problemy z nocną pomocą dla zwierząt - przyznaje weterynarz z powiatu lęborskiego, który prosi o anonimowość. - To kwestia etyki zawodowej. Jeżeli ta pani miałaby numer do mnie, to na pewno przyjąłbym zwierzę i opatrzył ranę. Niestety, w Lęborku, trzeba przeczekać do rana. Zachowania moich kolegów z Lęborka nie chcę jednak oceniać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?