Przed półfinałami pierwszoligowych rozgrywek, każdy zdawał sobie sprawę, że nikt tanio skóry nie sprzeda. Jednak to co na parkiecie pokazują zawodnicy ze Słupska oraz Wrocławia to istna kwintesencja koszykówki. W czterech pojedynkach zobaczyliśmy wszystko to za co kibice kochają koszykówkę: walkę, poświęcenie, zwroty akcji, ale też naprawdę wysokie czysto koszykarskie umiejętności. Takie serie kreują też prawdziwych bohaterów. I choć w drużynie Czarnych naprawdę ciężko wyróżniać jednostki, to nie można przejść obojętnie obok ostatniego występu Adriana Kordalskiego, który w niedzielnym meczu zdobył, aż 37 punktów, niemal nie schodząc z boiska. Śląsk mimo, iż był naprawdę bliski awansu, który z rąk wypuścił w ostatnich minutach czwartego meczu, powinien być zadowolony. W Słupsku wygrał jedno spotkania i odzyskał tym samym przewagę własnego parkietu. Na decydujące stracie wrocławianie wracają do własnej hali.
Czarni nie mają już jednak nic do stracenia, a jak pokazują poprzednie pojedynki są w stanie zdominować przeciwnika nawet na jego terenie. Słupszczanie na parkiecie stanowią jedność i widać to praktycznie przy każdej akcji. Siła drużyny to także mocna psychika. Czarni po pierwszej porażce, szybko o niej zapomnieli i już kolejnego dnia wygrali we Wrocławiu. W ostatnim pojedynku przegrywali już 15 punktami, nie poddali się jednak, dogonili rywala i sprawili, że słupska hala Gryfia niemal nie eksplodowała po wybuchu radości słupskich fanów. W wybornej formie są słupscy obwodowi. Jak maszyna gra Adrian Kordalski, który praktycznie nie odpoczywa, jednak w jego przypadku naprawdę nie ma to większego znaczenia. Ze znakomitej strony pokazuję się też Wojciech Jakubiak, który w całej serii ze Śląskiem trafił już 12 trójek, a ostatni mecz pokazał jak dojrzałym jest już zawodnikiem. Warto wspomnieć też o Szymonie Rduchu, który w obronie często walczy z graczami wyższymi oraz silniejszymi i ani trochę im nie odstępuje.
Wrocławianie wracają do własnej hali i na pewno będą faworytem, ale też mają swoje problemy. Nierówno gra ich lider Aleksander Dziewa, który znakomite akcję przeplata z prostymi stratami. Drużyna ma także problemy w obronie, kiedy słabsi fizycznie obwodowi wrocławian dają ogrywać się zawodnikom STK.
Jedno jest pewnie we Wrocławiu do walki staną drużyny, które muszą postawić wszystko na jedną kartę i nie mają już miejsca na choćby najmniejszą pomyłkę. Czy słupszczanie sprawią niespodziankę i to oni zagrają w finale. Początek meczu w środę (8.05) o godzinie 18 w hali przy ulicy Paderewskiego 35 we Wrocławiu.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?