Kilka dni temu opisywaliśmy kolejne przypadki, tym razem psów, które zostały wydane ze słupskiego schroniska. Później, u dwóch z nich nowi właściciele stwierdzili grzybicę.
Wcześniej podobne przypadki dotyczyły kotów. Otrzymaliśmy też list w tej sprawie od naszej czytelniczki.
"Ta informacja może potwierdzić chorobę w schronisku od dość dawna. Trzy lata temu mój syn z synową wzięli ze schroniska kilkumiesięcznego kotka. U zwierzaczka nie było widać żadnych zmian chorobowych. Niestety po pewnym czasie u mojej wnuczki wystąpiły zmiany skórne. Także u synowej, ale w mniejszym nasileniu.
Lekarz dermatolog zdiagnozował grzybicę. Wnuczka musiała poddać się długiej terapii. Kotka oddano z powrotem do schroniska, informując o przyczynie zwrotu." - czytamy w liście przysłanym do naszej redakcji.
Jerzy Szyszko, kierownik schroniska, odpiera wszelkie zarzuty: - Te zwierzęta podczas pobytu u nas nie miały żadnych objawów choroby. Może problemem było to, że przebywały u nas bardzo krótko - stwierdza kierownik.
Schronisko więc do winy się nie poczuwa. Jednocześnie jednak wprowadzono bardzo radykalne środki wewnątrz placówki.
Tak więc: do odwołania nie wydaje się nikomu bezdomnych kotów, dezynfekcja pomieszczeń będzie przeprowadzana teraz raz na tydzień (do tej pory raz na miesiąc), wszystkie świeżo przyjęte zwierzęta będą otrzymywać szczepienia przeciw grzybicy i, dodatkowo, ich obowiązkowy pobyt po przybyciu do schroniska przed wydaniem zostanie zwiększony z dwóch do sześciu tygodni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
