Turniej w Tbilisi trwał dziesięć dni, a szachistki rywalizowały na dystansie dziewięciu rund. Kaszlińska w rundzie finałowej pokonała byłą mistrzynię świata Mariję Muzyczuk, a w klasyfikacji generalnej na podium wyprzedziła Bibisarę Assaubajewą z Kazachstanu i Greczynkę Stavroulę Tsolakidou. O zwycięstwie Polki zdecydowała ostatnia runda i zwycięstwo nad utytułowaną Ukrainką.
– Dla polskich kobiecych – i nie tylko – szachów to fantastyczna chwila, bo Alina odniosła wielki sukces. Co ciekawe, niespełna rok temu urodziła dziecko, a po powrocie do szachów zagrała trzy turnieje i wszystkie wygrała! Po kolei były to Katowicki Festiwal Szachowy, Mistrzostwa Polski kobiet i teraz turniej FIDE Grand Prix – mówi Łukasz Turlej, sekretarz generalny Międzynarodowej Federacji Szachowej (FIDE). Warto podkreślić, że Polka zagrała w Tbilisi dzięki tzw. dzikiej karcie przyznanej przez FIDE.
Decydująca gra Kaszlińskiej z Muzyczuk była pasjonująca. Polka zaoferowała rywalce przejście do wyrównanej pozycji, ale Ukrainka postanowiła walczyć dalej i skomplikować pozycję. Ta decyzja przyniosła odwrotny skutek i po 39. ruchu Polka odniosła zwycięstwo.
Uczestnicząc w turniejach Polka oczywiście zabiera swojego syna Antoniego. Tak samo było w Tbilisi. Czy obecność malucha pomaga jej, czy przeszkadza w grze? – Widać rezultaty. Bardzo pomaga i zdecydowanie zamierzam zabierać go na następne turnieje. Cieszę się, że mogę to robić, bo w procesie macierzyństwa bardzo ważne jest, by spędzać z dzieckiem jak najwięcej czasu – odpowiedziała błyskawicznie polska szachistka. Co ciekawe, przy wózku niespełna rocznego synka Kaszlińskiej zawieszone są figury szachowe.
Dzięki temu zwycięstwu Kaszlińska zapewniła sobie również pozycję liderki w serii World Grand Prix, zdobywając w Tbilisi 130 punktów. Tuż za nią, z liczbą stu pięciu punktów, jest Assaubajewa. Najlepsze zawodniczki całego cyklu Grand Prix zapewnią sobie udział w Turnieju Pretendentek, którym jest ostatnim krokiem w drodze do meczu o mistrzostwo świata.