- Gdy powiedziałem księdzu, że nie stać mnie na ofiarowanie 250 złotych na remont kościoła, wyjął moją kartotekę, rzucił na ziemię i powiedział, że nie chce mnie już w parafii - żali się mieszkaniec Biesowic w gminie Kępice (nazwisko do wiad. red.). - Od tamtej pory chodzę do kościoła w Kępicach.
Msze prowadzone przez ks. Anatola Wołoszyna, proboszcza z Biesowic są coraz mniej liczne.
- Ubliża nam z ambony - mówi starsza kobieta (nazw. do wiad. red.). - Wyzywa od prostaków, pegerusów...
- Powiedziałam mu, że nie stać nas na datki - mówi Zofia Świercz, która od dwóch lat nie była w kościele. - Stwierdził, że nie ma z nami o czym rozmawiać i wyszedł. Po czym wrócił i bez powodu nazwał mojego syna mordercą!
Jednak najbardziej boli stawka za pogrzeb. - Żąda tysiąc trzysta złotych - mówi inna mieszkanka Biesowic. - Nie podoba mu się, że z tego co zostanie z pieniędzy na pogrzeb, ludzie kupują sprzęty domowe. A tu jest przecież taka bieda.
Ksiądz faworyzuje też jeden zakład pogrzebowy.
- Wskazuje moją konkurencję - skarży się Halina Kowalska, właścicielka zakładu pogrzebowego w Kępicach. - Oficjalnie rozgłasza, że mam zakaz wykonywania usług pogrzebowych w gminie. Mieszkańcy w obliczu śmierci bliskich boją się przeciwstawiać księdzu, bo nie będzie go przy pogrzebie.
Pani Halina napisała skargę do biskupa. Już ponad dwa lata czeka na odpowiedź. Inni mieszkańcy również od lat skarżą się na Wołoszyna. Na próżno.
- Ludzie jeżdżą do Polanowa, do dekanatu, ale nic nie udaje się osiągnąć - rozkładają ręce mieszkańcy. - Jego zwierzchnicy mówili, żeby tylko nie rozgłaszać problemu w mediach. Długo siedzieliśmy cicho i znosiliśmy poniżenia, ale brakło cierpliwości!
Ostatni raz delegacja mieszkańców pojechała na skargę w sierpniu. Rozmawiali z ks. Romanem Śledziem, dziekanem w Polanowie. - Są dwie strony medalu - uważa ksiądz dziekan. - Ludzie nie widzą ile ksiądz zrobił. Nowy dach w kościele, wymienił okna na plebani.
Nawet władze gminy napisały skargę. Podczas mszy ksiądz miał powiedzieć: "Trzeba ich zabić (burmistrza i zastępcę - dop. red.), posypać azotoksem i zakopać, bo nic nie robią". To sformułowanie znalazły się w liście do Kazimierza Nycza, biskupa koszalińsko-kołobrzeskiego. Piotr Mazur, burmistrz Kępic nie chciał rozmawiać na ten temat. Przyznał tylko, że z pomocą biskupa problem udało się rozwiązać i nie ma już zatargów między księdzem a gminą.
Sam Wołoszyn rozmowny nie jest. O sporze z mieszkańcami mówi:
- To jest sprawa parafialna! - po tym rzucił słuchawką.
Sprawą zajmuje się już kuria biskupia w Koszalinie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?