Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilk strzela do dzików. Na pomoc działkowcom ze Słupska ruszyli myśliwi. Odstrzelono już 12 zwierząt

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Dziki rozryły ziemię, zjadły posadzone jesienią bulwy krokusów, zdewastowały płot, nawet śpią w altankach! Działkowcy są załamani. Już byli bezsilni, bo urzędnicy odsyłali od Annasza do Kajfasza. Ostatecznie z pomocą ruszyli myśliwi. Odstrzelili już 12 dzików. Jednak jest ich jeszcze około 40.
Dziki rozryły ziemię, zjadły posadzone jesienią bulwy krokusów, zdewastowały płot, nawet śpią w altankach! Działkowcy są załamani. Już byli bezsilni, bo urzędnicy odsyłali od Annasza do Kajfasza. Ostatecznie z pomocą ruszyli myśliwi. Odstrzelili już 12 dzików. Jednak jest ich jeszcze około 40. Fot.Archiwum polskapress
Dziki rozryły ziemię, zjadły posadzone jesienią bulwy krokusów, zdewastowały płot, nawet śpią w altankach! Działkowcy są załamani. Już byli bezsilni, bo urzędnicy odsyłali od Annasza do Kajfasza. Ostatecznie z pomocą ruszyli myśliwi. Odstrzelili już 12 dzików. Jednak jest ich jeszcze około 40.

Działkowcy walczą z problemem już kilka lat. Są zdruzgotani stratami, jakie wyrządziły dziki na ich ogródkach przy ul. Westerplatte.

- Dziki są już tak wytresowane, że odbijają się na dwóch łapach i przeskakują półtorametrowy płot. Idą jak tornado, jak czołg, nic sobie nie robiąc nawet z drutu kolczastego, który założyliśmy na płot – opowiada kobieta. - Zdewastowały mi ogrodzenie już z dwóch stron. Ceruję, ale to nic nie daje. Dla dzika to jest pikuś. Od strony sąsiadki mam już trzy warstwy siatki. A dzików przybywa, jest ich już około 50! Gdy robią się głodne - buszują u nas. Kto nam zwróci za zdewastowane działki, płoty, wygrzebane cebulki i rozkopane grządki?! Ja mam terror psychologiczny, od stycznia chodzę i ceruję dziury, stalowe pręty skombinowałam i zamontowałam, trzy warstwy siatek i nic to nie daje. Ścieżki między działkami są zdewastowane. Jestem bliska przeniesienia moich krzaczków i malinek na inne działki. Mam ręce okaleczone od łatania dziur. Dziki wyplądrowały mi wszystko, co możliwe – wszystkie kwiaty, cebulki. U mnie odpoczywają w nieckach pod gruszą. Ja już mam dość. Działka ma być relaksacyjna, a nie wkurzająca. Co roku 400 zł płacimy i nic za to nie mamy. A drugie tyle na cerowanie płotu wydajemy - denerwuje się pani Małgorzata.
Dziki dewastują działki

U sąsiadów jest tak samo. Działkowcy szukali pomocy już w wielu miejscach.

Byli w Polskim Związku Łowieckim, w Urzędzie Miasta w Słupsku, w Straży Miejskiej w Słupsku. I nic. Działki są w mieście, a w mieście do dzików strzelać nie wolno. Można je uśpić i wywieźć do lasu. Jednak teraz nie można tego zrobić, bo panuje Afrykański Pomór Świń. Problem niedawno opisaliśmy. Zdaniem pracowników Urzędu Miejskiego w Słupsku, zabijanie zwierząt jest niehumanitarne.

- Odłów wraz z uśmierceniem lub odstrzał redukcyjny zwierzyny, choć zgodne z zapisami ustawy, w naszej ocenie nie są humanitarne i nie szanują życia zwierząt, stąd też nie zostaną wydane decyzje w tym zakresie – mówi Monika Rapacewicz, rzecznik prasowa UM w Słupsku. - Dodatkowo należy podkreślić, iż oprócz odłowu, w miejscach, w których nie ma możliwości ustawienia odłowni, stosowane są odstraszacze zapachowe. Ich zapach jest bardzo intensywny, a w zależności od warunków pogodowych mają różną skuteczność. Na terenie Słupska stosowany jest specjalny środek chemiczny o nazwie Hukinol, który imituje zapach ludzkiego potu. Zapach ten wzbudza w zwierzętach poczucie zagrożenia przez co wolą się one wycofać z danego obszaru.

Ostatecznie z pomocą ruszyli z myśliwi z Wojskowego Koła Łowieckiego Nr 291„Wilk”.

- Byli jedyni, którzy zechcieli pomóc, bo działkowcy byli zewsząd odsyłani. Myśliwi na prośbę działkowców zintensyfikowali odstrzały i polowania w okolicach ogródków działkowych, ale to jest w obrębie obwodu łowieckiego, gdzie wykonywać polowania można i jest to bezpieczne – mówi Michał Pobiedziński, łowczy okręgowy. - Myśliwi wykorzystują najnowsze technologie, jakie są dopuszczone prawem, czyli termowizję i noktowizję. Redukują populację dzików nocą, bo wtedy jest mniej ludzi. W ciągu dnia ludzi po lasach chodzi dość dużo i byłoby to niebezpieczne. Wykonują odstrzał z ambony, więc strzał jest bezpieczny z góry w dół. Najprawdopodobniej dziki wychodzą z jednostki wojskowej, bo tam jest dziura w płocie. Jednak przychodzą się najeść na teren działek. Wychodzą też na teren obwodu łowieckiego i tam jest możliwość odstrzału – informuje Pobiedziński.

Dzików naliczono około 50. Póki co, odstrzelono 12.

- Pojawił się jednak problem natury etycznej, jest tam kilka loch, które dopiero co się oprosiły. Nie mamy sumienia, aby odstrzelić matkę warchlaków. Jest to nieakceptowalne społecznie i nieetyczne nawet dla myśliwych. W takiej sytuacji możliwa jest jedynie odłownia na polecenie miasta – mówi łowczy.

Przyznaje, że problem nie zostanie rozwiązany do końca.

- Jednak locha ma około 10 warchlaków, więc 8 loch to dodatkowe 80 sztuk. Jak się przyzwyczają, że w mieście mają jedzenie, to nie będą chcieli tego miasta opuścić – ostrzega Pobiedziński.

Zdaniem działkowców problem rozwiązałby wysoki betonowy płot, jednak na to nie ma pieniędzy.
- Konserwator usuwa dziury na bieżąco, ale mamy 17 km płotu i nie może być wszędzie. Jedyne, co mogą zrobić działkowcy, to bardziej się zdyscyplinować i zamykać furtki - mówi Roman Brudecki, prezes Zarządu Rodzinnego Ogrodu Działkowego im. Bohaterów Westerplatte w Słupsku.

Kto zapłaci za szkody?

- Wyjaśniając kwestię zapłaty za wyrządzone straty, ustawa reguluje odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez zwierzynę w rozdziale 9 pt. „Szkody łowieckie”. Zgodnie z art. 46 ust. 1 „dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego jest obowiązany do wynagradzania szkód wyrządzonych w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny. W rozporządzeniu Ministra Środowiska z 16 kwietnia 2019 r. w sprawie szczegółowych warunków szacowania szkód w uprawach i płodach rolnych określono jednolite zasady dotyczące sposobu szacowania szkód na terenie całego kraju. Podstawowym kryterium dla uznania uprawy za rolną jest rodzaj gruntu, na którym uprawa jest prowadzona. Grunt ten powinien być gruntem rolnym, a więc gruntem, który jest lub może być wykorzystywany do prowadzenia działalności wytwórczej w rolnictwie. Natomiast zgodnie z orzecznictwem sądowym, aprobowanym przez naukę prawa, uprawa rolna to także sad, ogród, plantacja choinek czy uprawa kwiatów – tłumaczy rzeczniczka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza