Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wimbledon okiem Andrzeja Szkockiego, fotografa tenisowych gwiazd. Tego nie zobaczysz nigdzie indziej! Genialne ujęcia

Monika Piątas
Monika Piątas
Wimbledon (Londyn, Wielka Brytania) w obiektywie Andrzeja Szkockiego, fotoreportera Głosu Szczecińskiego i GS24.pl
Wimbledon (Londyn, Wielka Brytania) w obiektywie Andrzeja Szkockiego, fotoreportera Głosu Szczecińskiego i GS24.pl Andrzej Szkocki/Polska Press
Andrzej Szkocki to ogromny fan tenisa. Sam Wimbledon zna jak własną kieszeń. Z pasją opowiada o jego początkach. Zaznacza, że ten turniej Wielkiego Szlema, jest jego ulubionym. Jak wygląda wydarzenie okiem fotoreportera?

– Dlaczego właśnie Wimbledon?

– Nie tylko dlatego, że je się tutaj truskawki i pije szampana (śmiech). Też nie dlatego, że czuć obecność wysoko usytuowanych gości. Jest tu specyficzny klimat, dlatego przyjeżdżam, żeby być tego częścią już od kilkunastu lat.

– Łatwo dostać się tam jako fotoreporter?

– Nic tu nie jest łatwe (uśmiech). Akredytację dostałem po czterech latach starań, a i tak mogę tu być jedynie 10 dni, a nie całe dwa tygodnie turnieju. Co więcej, nawet nie mogę wejść wszędzie tam, gdzie inni fotoreporterzy. Koledzy mają większy staż albo pracują dla wielkich wydawnictw czy agencji fotograficznych.

– Byłeś kiedyś na finale Wimbledonu?

– Trzy lata temu zapytałem w biurze prasowym, kiedy dostanę na to akredytację. Zapytali, jak długo przyjeżdżam, odpowiedziałem, że od kilkunastu lat. Powiedzieli, że już jestem blisko (śmiech). Tak jak mówiłem, nie jest łatwo.

– Dla kibiców też?

– U kibiców fajne jest to, że na terenie Wimbledon Park jest przygotowane miasteczko "The Queue", gdzie często wielu z nich przez całą noc, albo i dłużej, czeka w kolejce po bilety. Nawet ciekawe, że jadąc na korty nie wysiada się na "Wimbledon Park Station" albo końcowej stacji "Wimbledon", tylko dwie wcześniej - "Southfields". Potem spacerek 15-20 minut i jest się na miejscu. Oczywiście z końcowej też można dojść na korty, ale po prostu z "Southfields" jest najbliżej.

– Pewnie obiekt jest ogromny.

– Tak, jest 18 trawiastych kortów. Ale nie ma wśród nich numeru 13, bo wielu zawodników jest przesądnych. Są też osobne biura prasowe dla dziennikarzy piszących i fotoreporterów. Nas foto jest jakieś 150 osób.

Wimbledon (Londyn, Wielka Brytania) w obiektywie Andrzeja Szkockiego, fotoreportera Głosu Szczecińskiego i GS24.pl

Wimbledon okiem Andrzeja Szkockiego, fotografa tenisowych gw...

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wimbledon okiem Andrzeja Szkockiego, fotografa tenisowych gwiazd. Tego nie zobaczysz nigdzie indziej! Genialne ujęcia - Głos Szczeciński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza