Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś kwitło tam handlowe życie miasta. Ulica Stefana Starzyńskiego na starych fotografiach

Ireneusz Wojtkiewicz
Narożnik al. Wojska Polskiego i ul. Starzyńskiego w 1973 roku, krótko po wyburzeniu Domu Kolejarza
Narożnik al. Wojska Polskiego i ul. Starzyńskiego w 1973 roku, krótko po wyburzeniu Domu Kolejarza Ireneusz Wojtkiewicz
Niedługa ulica Stefana Starzyńskiego i przyległy do niej skwer im. Pierwszych Słupszczan to taka przechodnia część śródmieścia Słupska, ale tu się lubi bywać i przystawać, chociażby po drodze w różne strony miasta. Zanim stała się obecną ozdobą Słupska, minęło kilka powojennych dziesięcioleci podczas których stale ją zmieniano, osuszano i upiększano. Ani przed drugą, ani też przed pierwszą wojną światową nie była reprezentacyjnym fragmentem miasta i raczej nic nie rokowało, że będzie wizytówką śródmieścia. Bo tutaj rozciągały się moczary i trzęsawiska, otaczające niegdyś mury obronne grodu nad Słupią.

Tam, gdzie były „Staw Miedziany” i „Strumyk Polny”

Dzieje tej części miasta są wielowątkowe i takie też jest moje opowiadanie o tym miejscu. Ujrzałem je w pierwszej połowie lat 50. minionego stulecia jako kilkulatek, przyprowadzony tu na spacer przez moją mamę. Było dramatycznie, mój rówieśnik wpadł do stawu, będącego wtedy ozdobą skweru. Tonącego dzieciaka uratowała moja mama, brodząc w wodzie po pas. Ponad dwadzieścia lat później, gdy uczyłem się fotoreporterskiego fachu, wykonałem panoramiczne zdjęcie skweru. W kadrze z 1973 roku znalazły się (od lewej) zbudowania zabytkowego zjazdu pocztowego pod numerem 3 oraz kamienice o numerach 2 i 1. To samo miejsce po 45 latach wygląda bardzo okazale, przy czym w miejscu zajazdu znajdują się nowo wybudowane, stylizowane obiekty użyteczności publicznej, a swoistym znakiem rozpoznawczym była i jest kamienna rzeźba „Upokorzony”.

Zobacz także: Górka Narciarza w obiektywnie Ireneusza Wojtkiewicza (zdjęcia)

Zajazd i rzeźba to dwa osobne wątki warte uwagi, do których będziemy powracać kilkakrotnie, starając się sprostać wymaganiom chronologii. Najstarsze nasze zdjęcie obrazuje zajazd pod koniec 1972 roku. Przylegał do ściany szczytowej kamienicy o numerze 4. Archiwalne jej zdjęcie, wykonane prawdopodobnie w drugiej połowie XIX wieku, ukazuje jak swym frontonem odbija się w lustrze niemałego stawu, który wówczas zalewał tereny pobliskiego skweru. Podmokłe tereny stanowiły ogromną przeszkodę w rozbudowie miasta na zewnątrz murów obronnych. Oto co na ten temat czytamy w publikacji autorstwa Zygmunta Gręźlikowskiego i Stanisława Szpilewskiego pt. „Z dziejów miasta Słupska”, wydanej w 1983 roku przez Muzeum Pomorza Środkowego i Biuro Badań i Dokumentacji Zabytków:

„Zlokalizowanie dworca kolejowego, oddalonego 700 m od ówczesnego centrum, zaważyć miało na rozbudowie tej dzielnicy – rejonie jak dotąd nie objętym zabudową, z uwagi na rozciągające się tam tereny podmokłe. Tak więc również i w tym przypadku nie obeszło się bez szerzej zakrojonych prac melioracyjnych. Podstawowe jednak wysiłki koncentrowały się w rejonie skweru przy ul. Starzyńskiego oraz Al. H. Sienkiewicza. W ich efekcie w latach siedemdziesiątych - osiemdziesiątych XIX wieku dokonano niwelacji ciągnących się tam wałów ziemnych, zasypano „Staw Miedziany”, a przepływający tędy „Strumyk Polny” ujęto przewodem kanalizacyjnym z odprowadzeniem do Słupi”.

Zobacz także: Feta w dzień inauguracji województwa słupskiego (zdjęcia)

Jak tu było zaraz po II wojnie światowej, opowiedział nam pułkownik WP w stanie spoczynku Kazimierz Konarski, były szef Centralnego Wojskowego Klubu Sportowego Legia w Warszawie – pionier Słupska: - Nie było tylu kwiatów co dziś, część skweru zajmował basen z wodą. Wyglądał na zbiornik przeciwpożarowy, wykopany w obawie przed groźbą wojennych nalotów - (fragment rozmowy pt. „Tu serce mocniej mi pika”, opublikowanej w „Głosie Pomorza” 18 sierpnia 1997 r.)

Aby doprowadzić otoczenie wspomnianej kamienicy nr 4 przy ul. Sarzyńskiego do obecnego stanu trzeba było najpierw odwodnić i osuszyć skwer. Pozostawiono jednak wspomniany na wstępie staw z prymitywnym wodotryskiem, gdzie przychodziła dzieciarnia i przesiadywały ówczesne licealistki. Był to rok 1972, w którym również rozpoczęto prace nad dalszym zagospodarowaniem skweru. Współcześnie wykonane zdjęcie obrazuje jak wyglądają obecnie kamienica nr 4 i jej otoczenie.

Zobacz także: Młodzi mieszkańcy Słupska poszukiwali świadków historii

Remanent w jedynym szalecie miejskim

Zabawna historia tego miejsca wiąże się z usytuowaniem na skwerze miejskiego szaletu – jedynego wówczas takiego przybytku w centrum Słupska. Znajdował się zaadaptowanej do tego celu pomieszczeniu hurtowni, nieopodal schodów w pasażu pomiędzy skwerem a Placem Zwycięstwa, co obrazują zdjęcia z 1971 roku oraz współczesne - przy przejściu podziemnym.

- Ten „wucet” zastąpił stary obiekt tego typu, który latami funkcjonował na skwerze przy ratuszu w narożniku Placu Zwycięstwa i ul. Tuwima – przypomina Izydor Orlik, ówczesny wiceprezydent Słupska. - Drugi taki sam stary szalet został zlikwidowany przy Straży Pożarnej, więc chodzenie po mieście za potrzebą stało się dość kłopotliwe.

Zobacz także: Jak Słupsk dzięki Czarnym wzbił się na wyżyny (zdjęcia)

W redakcji „Głosu Koszalińskiego/Słupskiego”, jak się wtedy nazywał późniejszy „Głos Pomorza”, mieliśmy na ten temat wiele skarg i próbowaliśmy wywrzeć jakiś nacisk na decydentach poprzez żart primaaprilisowy. Na drzwiach toalety męskiej wywiesiliśmy kartkę z napisem „Remanent”. Reakcje były, oględnie mówiąc, różne. Ale na ratuszu zdali sobie sprawę z powagi sytuacji, tyle że na zmiany trzeba było poczekać wiele lat, zanim nowy szalet urządzono na skwerze przy ratuszu. A dziś na miejscu dawnych toalet są dwa eleganckie sklepy.

Upokorzony pod płaczącą wierzbą

Na początku lat 70. minionego stulecia wrosła w skwer kamienna rzeźba „Upokorzony”. Z czasem nieco zmieniono jej usytuowanie z powodu rozszczepienia i złamania pnia pobliskiej wierzby płaczącej.

Autorem Upokorzonego, powstałego ok. 1918 roku, jest Fritz Klimsch – żyjący w latach 1870 – 1960 wybitny niemiecki rzeźbiarz, profesor Wyższej Szkoły Sztuki Rzeźbiarskiej w Charlottenburgu, laureat wielu prestiżowych konkursów artystycznych. Jego dorobek twórczy stanowią rzeźby o tematyce biblijnej, mitologicznej, pomniki dekorujące place Berlina i innych niemieckich miast, medale itd. Upokorzony trafił w 1919 roku jako pomnik nagrobny do parku – cmentarza w Damnicy, sprowadzony tam przez junkierską rodzinę von Gamp dla upamiętnienia jej członków, którzy stracili życie w I wojnie światowej. Po II wojnie nie był konserwowany, niszczał aż do roku 1970, kiedy historycy przetransportowali go do Słupska i poddali gruntownej renowacji.

- Upokorzony był w fatalnym stanie, pomazany smołą czy czymś podobnym, co nie było wcale łatwe do usunięcia – wspomina Izydor Orlik, były wiceprezydent Słupska.

Zobacz także: Jak dawniej na Kaszubach kolędowano (zdjęcia)

Po renowacji Upokorzonego ulokowano w eksponowanym miejscu skweru – przy alejce pod okazałą wierzbą płaczącą, tyłem do gmachu banku PKO przy ul. 9 Marca, obecnie Anny Łajming. Wtedy nie eksponowano ani nazwy tej rzeźby i jej pochodzenia, ani autora tego dzieła. Słupszczanie „ochrzcili” je po swojemu: golas, pomnik żyranta lub posąg kredytobiorcy, co wiązało się z bliskim sąsiedztwem ze wspomnianym bankiem PKO. Tej instytucji już tam nie ma, jej lokal długo już czeka na nowego właściciela, a co do nazwy figury, to przezwisko też odchodzi w niepamięć tak, jak pierwotne usytuowanie rzeźby pod starą wierzbą płaczącą.

Korekta lokalizacji Upokorzonego nastąpiła po lipcu 1975 roku, kiedy pękł pień wspomnianej wierzby. Względy bezpieczeństwa zadecydowały o całkowitym wycięciu tego pięknego drzewa. Był wielki lament słupszczan, żal za drzewem - ozdobą skweru sprawił, że w redakcji telefony się urywały abyśmy ratowali ten okaz natury. Skończyło się na posadzeniu nowej wierzby w pobliżu miejsca wycięcia starej. Poza tym skwer niewiele się zmienił, co dokumentują zdjęcia wykonane z najwyższego pięta restauracji „Metro”- dziś już nie do powtórzenia ze względu na wyrośnięte korony drzew. Widoczne są min. zabytkowy zajazd pocztowy przy ul. Starzyńskiego oraz metalowe schody na skarpie pomiędzy skwerem a ul. A. Łajming (dawniej 9 Marca), gdzie zbudowano podziemne przejście.

Planty imienia mieszkańców - pionierów

W drugiej połowie lat 90. minionego wieku zaczęła funkcjonować w mieście oficjalna nazwa skweru – imienia Pierwszych Słupszczan. To miejsce było już tak zadbane i ukwiecone, że nie sposób było powątpiewać, iż stanowi naturalne przedłużenie Alei Henryka Sienkiewicza pomiędzy ulicami Stefana Starzyńskiego i Anny Łajming. Innymi słowy, Planty Słupskie w pełnym tego słowa znaczeniu.

Do grona pierwszych słupszczan należał min. wspomniany płk Kazimierz Konarski – przybysz ze Stanisławowa, absolwent drugiego powojennego rocznika gimnazjum przy ul. Szarych Szeregów. Zapytany, kogo ze słupskich pionierów spotkał podczas przechadzek po Skwerze im. Pierwszych Słupszczan, odpowiedział:

- To smutne, bo było tylko jedno spotkanie po latach. W zeszłym roku ze Stanisławem Szlifirskim. Na zjeździe z okazji 50-lecia pierwszej matury w Słupskim Liceum Ogólnokształcącym nr 1 tylko on reprezentował pierwszych maturzystów z 1946 roku, a ja „maturę 1947” - też jednoosobowo. Wybraliśmy się na skwer, pogadaliśmy jak starzy słupszczanie. On, też później warszawianin, absolwent stołecznej politechniki, ma barwny i ciekawy życiorys. Musiał to kiedyś skrywać, że był w oddziale „Ponurego” na Kielecczyźnie” (z rozmowy pt. „Tu serce mocniej mi pika”, „Głos Pomorza” z 18 sierpnia 1997 r.; płk. Kazimierz Konarski zmarł w Warszawie 15 lutego 2007 r. w wieku 78 lat).

Utrwaliliśmy miejsce naszej rozmowy przed niespełna 20 laty. Dodajmy, że zmiana oblicza tej części słupskiego śródmieścia wymagała też wyburzenia Domu Kolejarza, który zajmował spory kawał skweru. Jak to miejsce wyglądało „z lotu ptaka” za czasów niemieckich i w 1975 r. pokazujemy na kolejnych zdjęciach.

Dłuższe dzieje niedługiej ulicy

Przed wojną Bachstrasse, po wojnie Stefana Starzyńskiego. Zbudowana pięcioma niedużymi kamienicami, obiektami handlowymi i zajazdem dawnej poczty konnej. Dzięki widocznej na drugim planie ratuszowej wieży łatwiej skonfrontować widoki Bachstrasse sprzed 100 lat i obecnej ul. Starzyńskiego.

Najstarszym, zastanym i wielokrotnie fotografowanym przez autora obiektem tej ulicy jest a raczej była Poczthalteria z XVIII wieku. To zajezdnia i stacja obsługi pocztowych dyliżansów konnych. Znikała stopniowo w latach 70. minionego stulecia. Chyląc się już ku upadkowi jej szeroka część frontowa wykorzystywana była jeszcze jako pijalnia piwa, zakład krawiecki oraz jako sklepy warzywnicze i zakładu pogrzebowego. W marcu 1976 zajad podparto drągami, a w miesiąc później całkowicie ogrodzono, bo jego stan techniczny zagrażał bezpieczeństwu przechodniów.

Początkowo zajazd zamierzano rozebrać i zrekonstruować w innym miejscu, ale zniknął bezpowrotnie. Podobnie jak dworek w głębi zajazdu, wykorzystywany jakiś czas przez Polski Związek Wędkarski. Na miejscach tych zabytków pojawiły się nowe obiekty handlowo – usługowe, powiązane z galerią handlową „Podkowa”. Galeria zajęła też miejsce nowych obiektów – pawilonów WSS Społem, które uwieczniliśmy na naszych zdjęciach z pierwszej połowy lat 70. XX wieku.

Mieliśmy wtedy dobre, bieżące wejrzenie w przebieg zmian dokonujących na ul. Starzyńskiego i w jej obrębie, wszak redakcja „Głosu Koszalińskiego/Słupskiego” („Głosu Pomorza” od 1975 roku) była w pobliżu. Dokładnie na pierwszym piętrze obecnej siedziby Banku Gospodarki Żywnościowej przy Placu Zwycięstwa 2. To także narożnik ul. Starzyńskiego, w którym na niskim parterze funkcjonował ośrodek szkoleniowo – egzaminacyjny dla kierowców Polskiego Związku Motorowego. Tamże min. autor zdał egzamin na samochodowe prawo jazdy jako ekstern, i to za pierwszym podejściem.

Nie uszły naszej uwadze roboty drogowe na ul. Starzyńskiego jeszcze przed wyburzeniem Domu Kolejarza w 1973 roku czy postój taksówek z dość długimi kolejkami klienteli. Miejsce dość łatwe do rozpoznania dzięki zachowanej, starej zabudowie Al. Wojska Polskiego. Panoramy narożników przypominają, jak wyglądały z góry na początku lat 70. oba krańce ul. Starzyńskiego, a także wspomniany dworek Poczthalterii. A na koniec dość wymowne zderzenie przeszłości z teraźniejszością na rogu Al. Wojska Polskiego i ul. Starzyńskiego.

Zobacz także inne unikalne zdjęcia na gp24:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza