Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wkrótce nie trzeba będzie płacić za rodzenie w domu

Magdalena Olechnowicz [email protected]
Słupszczanka pani Monika jest już spakowana, bo w każdej chwili może rozpocząć się poród. Woli jednak urodzić swojego synka w szpitalu, pod okiem lekarzy specjalistów, niż w domu. Zwłaszcza że to jej pierwszy poród.
Słupszczanka pani Monika jest już spakowana, bo w każdej chwili może rozpocząć się poród. Woli jednak urodzić swojego synka w szpitalu, pod okiem lekarzy specjalistów, niż w domu. Zwłaszcza że to jej pierwszy poród. Fot. Krzysztof Tomasik
Ministerstwo Zdrowia opracowało właśnie standardy okołoporodowe, które określają m.in. warunki porodów domowych. Zdania są podzielone, bo niektórzy uważają, że taki poród to relikt przeszłości. Będzie jednak refundowany.

Nie znaleźliśmy w naszym regionie żadnej położnej, która zajmowałaby się porodami domowymi. Jednak są w kraju położne, które odbierają porody w domu. Pozwala na to ustawa o wykonywaniu zawodu położnej, która daje położnej pełną samodzielność w opiece nad zdrową kobietą oczekującą dziecka, rodzącą i nad noworodkiem. Ustawa zezwala na wykonywanie zawodu także poza szpitalem. Do tej pory kobiety za porody domowe musiały jednak płacić.

W przyszłym roku koszty porodów domowych pokryje NFZ, gdy standardy wejdą w życie (za około pół roku).

- Musi zostać jednak wypełniona cała procedura, która pozwoli dopisać porody domowe do koszyka świadczeń gwarantowanych. Zajmuje się tym teraz Agencja Oceny Technologii Medycznych, która wyda rekomendację w sprawie refundacji - informuje Piotr Olechno, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.

Pozytywna rekomendacja otworzy drogę do refundacji przez płatnika kosztów porodów domowych. Ważne jest też, ile NFZ zapłaci za poród w domu. Obecnie za przygotowanie do porodu, jego poprowadzenie i wizyty już po urodzeniu dziecka położne pobierają około 2-3 tys. zł. Jeśli cena będzie zbyt niska, nie będzie więcej porodów domowych niż teraz, bo położne nie będą mogły się z takiej pracy utrzymać.

Jeśli rozporządzenie o standardach opieki okołoporodowej wejdzie w życie, ciężarna otrzyma m.in. prawo decydowania, gdzie i w jaki sposób będzie rodzić. Przy prawidłowym przebiegu ciąży kobieta będzie mogła wybrać opcję porodu poza szpitalem, np. w tzw. domu narodzin lub we własnym, a koszty porodu pokryje NFZ.

Przepisy rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia zobowiązują też lekarzy i położne w szpitalach do tego, by zachęcali rodzące kobiety do porodu fizjologicznego (np. w pozycji stojącej, bez przyspieszania akcji porodowej) oraz by zachęcali także do rodzenia w obecności bliskiej osoby. Mają też zagwarantować matce i dziecku niezakłócony kontakt przez dwie godziny od jego przyjścia na świat.

Póki co, zarówno lekarze, jak i położne są nastawieni sceptycznie do pomysłu.

- Poród obarczony jest zbyt dużym ryzykiem zarówno dla matki, jak i dla dziecka, aby przeprowadzać go w domu, bez dostępu do sali operacyjnej - mówi dr Tomasz Konefka, ginekolog ze Słupska.

- W trakcie porodu może dojść np. do odklejenia się łożyska i wtedy jak najszybciej pacjentka musi znaleźć się na sali operacyjnej. Może nastąpić niedotlenienie płodu, a wtedy poród trzeba kończyć szybko cesarskim cięciem. Może dojść do komplikacji podczas ostatniej fazy porodu, czyli wtedy, kiedy kobieta rodzi łożysko. Grozi to krwotokiem, bywa że potrzebna jest transfuzja krwi, co w warunkach domowych jest niemożliwe, a dojazd do szpitala może trwać zbyt długo - przestrzega lekarz. - Moim zdaniem porody domowe to powrót do czasów dojeżdżających akuszerek - dodaje.

Sceptycznie nastawione są też same położne, chociaż one dostrzegają również plusy.

- Panie na pewno muszą być dobrze do takiego porodu przygotowane. Zapewniony musi być także dostęp i szybki transport do najbliższego szpitala, bo nigdy nie wiadomo, czy prawidłowo przebiegający poród fizjologiczny nie stanie się porodem patologicznym - mówi Gabriela Wólczyńska, położna z oddziału ginekologiczno-położniczego słupskiego szpitala, prowadząca prywatną szkołę rodzenia "Artemis" w Słupsku.

- Plusy są takie, że kobieta na pewno w domu będzie bardziej zrelaksowana i poród odbędzie się w obecności najbliższej rodziny - mówi położna.

W Polsce, mimo że kobiety mają możliwość wyboru porodu w domu, takich rozwiązań jest około 300 rocznie, czyli mniej niż 1 procent. W Europie najwięcej dzieci rodzi się w ten sposób w Holandii, gdzie jest to bardzo popularne i z takiej możliwości korzysta aż 33 procent kobiet, których ciąża przebiega prawidłowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza