Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wladimir Putin pomaga separatystom, ale za mało

Rozmawiał Maciej Pieczyński
– Do powstańczego Donbasu udaliśmy się jako czasopismo informacyjne Xportal.pl, gdzie w zwyczajnym trybie uzyskaliśmy akredytację – mówi Bartosz Bekier (w środku). – Misja rozpoczęła się w drugiej połowie maja i posiada charakter ciągły, choć nasi dziennikarze nie przebywają w separatystycznej Noworosji przez cały czas.
– Do powstańczego Donbasu udaliśmy się jako czasopismo informacyjne Xportal.pl, gdzie w zwyczajnym trybie uzyskaliśmy akredytację – mówi Bartosz Bekier (w środku). – Misja rozpoczęła się w drugiej połowie maja i posiada charakter ciągły, choć nasi dziennikarze nie przebywają w separatystycznej Noworosji przez cały czas. Xportal
Rozmowa z Bartoszem Bekierem, działaczem narodowo-społecznej organizacji Falanga, redaktorem czasopisma Xportal.pl, na którego łamach opisuje wojnę domową na Ukrainie z perspektywy prorosyjskich bojowników.

- Wierzy pan separatystom, że to nie oni zestrzelili malezyjskiego Boeinga?

- Sytuacja donieckich powstańców jest obecnie krytyczna. Tuż przed katastrofą malezyjskiego samolotu odnieśli kilka znaczących zwycięstw militarnych, a ich coraz skuteczniejsza kampania informacyjna koncentrowała się przede wszystkim na cywilnych ofiarach wojsk Kijowa. W tym kontekście nie byłoby nic bardziej irracjonalnego, niż zestrzelenie samolotu z cywilną, prawie 300-osobową międzynarodową załogą na pokładzie. Tuż po katastrofie Boeinga nastąpiła przygotowana wcześniej, zmasowana ofensywa wojsk ukraińskich, które od momentu tragedii wciąż posuwają się naprzód. Wśród separatystów ciężko znaleźć kogoś, kto wierzyłby w wersję Kijowa na temat katastrofy, ale ogromna presja militarna i medialna, którą obecnie obserwujemy, może okazać się decydującym ciosem dla powstańców.

- Separatyzm na Ukrainie może sprzyjać tendencjom odśrodkowym. Gdyby Śląsk chciał się odłączyć od Polski, poparłby pan to?

- Śląska analogia jest niewłaściwa, ponieważ na Ukrainie w sytuacji konfliktowej znalazły się dwa wyraźnie odrębne narody, wychowane w dwóch różnych, przeciwstawnych tradycjach historycznych, kulturowych, językowych i religijnych, stojące po dwóch różnych stronach konfliktu geopolitycznego.

- Przywódca Donieckiej Republiki Ludowej w rozmowie z panem stwierdził, że na konflikcie na Ukrainie "zyskują siły zewnętrzne", sugerując, że chodzi o Zachód. Ani słowa o rosyjskiej ingerencji.

- Donbas zamieszkują Rosjanie, więc Rosja powinna być naturalnym sprzymierzeńcem powstańczej ludności rosyjskojęzycznej. Oczekiwania tej ludności względem Rosji nie zostały dotychczas zaspokojone i w znacznej mierze jest ona zmuszona do toczenia walki w osamotnieniu. Walczą o swoje domy, o fizyczne przetrwanie swoich rodzin. Nie chcą słyszeć o Zachodzie, który nazywa ich "terrorystami", w tym również o zachodniej Ukrainie, którą dotychczas utrzymywali, produkując większość PKB. Chcą suwerenności względem Kijowa, który kazał do nich strzelać, a dalej integracji z Federacją Rosyjską.

- Jak daleko sięga na tę chwilę rosyjska pomoc dla separatystów?

- Gra Kremla wobec powstania w Donbasie jest niejednoznaczna. Z jednej strony ciężko sobie wyobrazić, żeby bojownicy powstańczych republik utrzymali się tak długo, nie otrzymując żadnego wsparcia ze strony Rosji, samemu wsparciu trudno natomiast się dziwić, w końcu ważą się tam losy miejscowej ludności rosyjskojęzycznej. Z drugiej strony, z perspektywy powstańców, wsparcie to jest ledwo dostrzegalne i zdecydowanie niedostateczne. Codziennie ponoszą wielkie ofiary, brakuje im podstawowego ekwipunku i uzbrojenia, o cięższym czy bardziej zaawansowanym technicznie sprzęcie nawet nie wspominając. Powstańcy są w defensywie, aktywne działania ofensywne prowadzą władze w Kijowie, a tymczasem Putin przyjął pozycję wyczekującą, choć za wcześnie jeszcze na polityczną i moralną ocenę tej postawy.

- To, co dzieje się w Donbasie, uważa pan za powstanie ludowe. Skąd więc separatyści mają broń, jeśli nie od Rosji?

- Granica Federacji Rosyjskiej z Noworosją z pewnością jest kanałem przerzutu wsparcia, ale jest ono niedostateczne z perspektywy obrońców. Władze w Kijowie prowadzą przeciwko nim pełnowymiarową wojnę, z wykorzystaniem lotnictwa, wojsk pancernych i artylerii rakietowej typu "Grad", nie oglądając się na ofiary wśród ludności cywilnej. Powstańcy dysponują przede wszystkim tym, co zdobyli na wrogu i znaleźli w jego magazynach. Są zdeterminowani aby walczyć do końca, ale bez pomocy, na którą się tam wyraźnie oczekuje, koniec może nastąpić bardzo szybko.

- Ilu Polaków z Falangi bądź innych organizacji przebywa obecnie w DNR, działając po stronie separatystów?

- Nie posiadam informacji na ten temat, jednak faktem jest, że w Donbasie walczą Brygady Międzynarodowe, których udział jest wyrazem sprzeciwu wobec mordów dokonywanych przez proatlantycką "juntę Kijowa" m. in. w Słowiańsku. Jest to odpowiedź na działania władz ukraińskich, które przeciwko powstańcom zaangażowały bataliony płatnych najemników, zarówno ze środowisk neonazistowskich typu Prawy Sektor i pokrewnych, jak i amerykańskich korporacji kontrolowanych przez CIA, typu Blackwater/Greystone.

- Jak wygląda to polskie wsparcie dla DNR? Czy pan bądź ktokolwiek z pańskich polskich znajomych przebywających w DNR brał udział w starciach zbrojnych?

- Służba w wojsku lub organizacji wojskowej innego państwa jest według polskiego prawa zakazana, co precyzuje art. 141 Kodeksu karnego. Informacje na temat walczących Polaków, jeśli tylko takie się pojawią, będziemy zamieszczać na łamach Xportal.pl, jednak należy się spodziewać przede wszystkim źródeł anonimowych.

- Nie walczy pan z bronią w ręku, ale jest pan stale obecny na linii frontu...

- Linia frontu to w powstańczym Donbasie bardzo umowne sformułowanie. Ukraińskie punkty kontrolne można czasem rozpoznać po flagach narodowych lub czerwono-czarnych flagach UPA, ale przeważnie są nieoznakowane i łatwo o pomyłkę. W wielu miejscach front pojawia się nieoczekiwanie. Gdy nagle rozpoczął się zmasowany atak sił ukraińskich na port lotniczy w Doniecku, jeden z ważnych separatystów znajdujących się w naszym towarzystwie nazwał atakujących "banderowskim kozactwem" i wyraził pogląd, iż na Ukrainie przydałby się teraz książę Jeremi Wiśniowiecki. 26 maja byliśmy świadkami ostrzelania mieszkańców Doniecka przez ukraińskie śmigłowce Mi-24. Tuż obok nas zginęły dwie osoby, ciężko ranne zostało małe dziecko. W pobliżu nie było żadnych celów wojskowych.

- Jaką korzyść przyniosłoby Polsce poparcie separatystów przeciw władzom w Kijowie?

- Jestem przekonany, że polskie władze nie powinny ingerować w sprawy wewnętrzne Ukrainy w celu realizacji obcych interesów. Nie zabiegamy o poparcie Warszawy dla działań Noworosji, chyba że byłoby ono zwią­zane z szerszym porozumieniem Rzeczpospolitej i Federacji Rosyjskiej co do wspólnej polityki względem obszaru bałtycko-czarnomorskiego. Jako dziennikarze Xportal.pl staramy się przede wszystkim dywersyfikować jednostronną, euroatlantycką narrację w dyskursie medialnym, informować naszych czytelników o wątkach celowo pomijanych lub przekłamywanych.

- Dlaczego rewolucja na południowym wschodzie Ukrainy jest moralnie lepsza od rewolucji euromajdanu?

- Nie używałbym tak wielkich słów, ale przypomnijmy, że powstanie w Donbasie wybuchło w odpowiedzi na nielegalny, prozachodni pucz w Kijowie, który został przeprowadzony przy wydatnej pomocy Waszyngtonu i Brukseli. Po zamachu stanu, który był możliwy m.in. dzięki udziałowi grup neonazistowskich odwołujących się do krwawego dziedzictwa Stepana Bandery, próbowano wprowadzić szowinistyczne ustawodawstwo językowe, dokonano masakr protestującej ludności rosyjskojęzycznej, jak w Odessie, czy Mariupolu. Taka jest geneza powstania w Donbasie. Falanga popiera sprzeciw wobec tej kijowskiej junty wspieranej półjawnie przez NATO. Z powstańcami Donbasu łączą nas również hasła społeczne miejsce oligarchów jest w więzieniach, a nie na kluczowych stanowiskach w państwie. Renacjonalizacja strategicznych sektorów gospodarki jest ważna z perspektywy interesów każdego państwa i jego obywateli.

- Kim są mieszkańcy Ukrainy popierający władze separatystyczne? Dlaczego przez tyle lat mówiono o braku społeczeństwa obywatelskiego w południowo-wschodniej Ukrainie a teraz nagle, w reakcji na euromajdan, Donbas powstał, rzekomo oddolnie?

- Najnowsza historia uczy nas, że wystarczy czasem jeden silny bodziec, by nawet najbardziej apatyczne społeczeństwo poderwało się do działania. Najwięcej czasu przebywaliśmy w Doniecku, gdzie demonstracje poparcia dla polityki oporu i walki narodowowyzwoleńczej codziennie ściągały kilka tysięcy osób. To już zupełnie co innego, niż nieśmiałe i nieco wymuszone demonstracje poparcia dla upadającego oligarchy Janukowycza w okresie wczesnego Majdanu, inspirowane przez Partię Regionów. Tłum, który widzieliśmy w centrum Doniecka, był pełen pasji i emocji, żywo reagował na przemówienia polityków i działaczy społecznych DRL.

- Co myślą separatyści o Polakach?

- Pomimo tego, że w Donbasie Polska kojarzona jest obecnie z wykonywaniem poleceń Waszyngtonu i niechlubnym odgrywaniem roli forpoczty NATO, przyjmowano nas z życzliwością, gdy tylko dowiadywano się, że nie reprezentujemy stanowiska "euroatlantyckiego".

Na krótkie słowa otuchy i solidarności z ofiarami walk, które wyraziłem publicznie podczas uroczystości w centrum miasta, zwykli mieszkańcy reagowali okrzykami: "Niech żyje wolna Polska", "Słowianie razem", "Niech Bóg was błogosławi". Żegnano wtedy wyruszających na front żołnierzy, lecz również nam, Polakom, miejscowe kobiety wpięły pomarańczowo-czarne szarfy symbolizujące opór Donbasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza