Wczoraj słupski Sąd Rejonowy wydał nieprawomocny wyrok w sprawie właścicieli klubu Havana w Przewłoce pod Ustką. Proces był związany z główną sprawą Ewy i Mirosława Ł. oraz ich syna Rolanda - czerpania zysku z prostytucji czarnoskórej Irene K. z Kenii.
Gdy w maju 2007 roku roku policja weszła do klubu uwolnić kobietę, w czasie przeszukania znalazła sztucer i ponad 60 nielegalnych programów na płytach i dysku komputera.
Słupska Prokuratura Okręgowa oskarżyła małżeństwo Ł. o nielegalne posiadanie broni palnej, a Rolanda Ł. - o piractwo komputerowe. Jednak sędzia Andrzej Michałowicz uznał, że winni są tylko matka i syn.
Biegły z zakresu balistyki nie miał wątpliwości, że sztucer to broń palna, na posiadanie której trzeba mieć pozwolenie.
- Ewa Ł. twierdzi, że kupiła broń na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku, a napotkani policjanci z patrolu powiedzieli jej, że to tylko okaz historyczny, który nie wymaga pozwolenia - uzasadniał sędzia.
Ekspert od informatyki programy znalezione u Rolanda Ł. uznał za pirackie. Ten najpierw tłumaczył, że pisze pracę magisterską na temat nielegalnego oprogramowania i piraty służyły mu jako materiał badawczy.
Później - że programy ściągnęła Kenijka, choć ta tylko raz korzystała z komputera, a na koniec - że są to kopie zapasowe oryginalnego oprogramowania. Sąd w nic nie uwierzył.
Za sztucer Ewa Ł. dostała pół roku w zawieszeniu na dwa lata i 2500 zł grzywny, Roland Ł. za programy i dodatkowo przetrzymywanie cudzych dokumentów - rok w zawieszeniu na trzy lata i 1800 zł grzywny.
Sztucer, komputer, płyty i dyski, służące do popełnienia przestępstw, przepadną na rzecz skarbu państwa. Ewa Ł. ma zapłacić też prawie 1900 zł kosztów, a Roland - prawie 4000. W głównej mierze to wydatki na opinie biegłych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?