Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wódkiewicz: Musimy dobrze zacząć rundę wiosenną

Rafał Szymański
Grzegorz Wódkiewicz potrzebuje więcej czasu.
Grzegorz Wódkiewicz potrzebuje więcej czasu. Fot. A. Muszyński
Rozmowa z Grzegorzem Wódkiewiczem, nowym trenerem Gryfa Słupsk. Klub zajmuje ostatnie miejsce w Bałtyckiej III lidze po rundzie jesiennej.

- Podjął pan bardzo odważną decyzję. Spokojną pracę w Koronowie zamienia pan na posadę w Słupsku, gdzie trzeba wiele ryzykować...

- Aż tak źle chyba nie jest (śmiech). Przyciągnęło mnie to, co się dzieje wokół klubu, wszystkie działania nowego zarządu, próby uporządkowania poprzednich spraw, słowa, że wszystko, co złe, odcina się grubą kreską. Trzeba nam spokoju i pracy, wtedy wszystko będzie szło w dobrym kierunku. Wiele pomaga mi osoba mojego kolegi z Amiki Wronki - Pawła Kryszałowicza. Nie da się ukryć, że to on mnie przekonał, że warto prowadzić Gryfa.

- Długo się pan zastanawiał nad propozycją ze Słupska?

- Nie. Była rozmowa, podjęcie decyzji - tak gdzieś 2-3 godziny na zastanowienie i odpowiedź, krótkie "tak". Chciałem jednak dobrze i godnie rozstać się z poprzednim miejscem pracy w Victorii Koronowo. Tak, aby nikt nie robił mi problemów i nie miał potem do mnie pretensji. Miałem ustną obietnicę, że tak będzie i rzeczywiście wszystko było w porządku.

- Jest pan już po wspólnych treningach z piłkarzami Gryfa. Jak pan ocenia zespół?

- Miałem jeszcze mało czasu na oceny piłkarzy. To dopiero kilka wspólnych zajęć. Dużo już wykonali w Słupsku na treningach przed obozem. Potrzebujemy jeszcze 3-4 dni na to, by się lepiej poznać, bym wiedział, co prezentuje każdy z zawodników. Ale i to będzie mało. Na pewno musimy się wzmocnić, ale nie mogę powiedzieć jeszcze, do których formacji szczególnie potrzebni są zawodnicy. Muszę jeszcze im się przyglądać. Nie chcę także nikogo krzywdzić, na oceny jeszcze przyjdzie czas.

- Wie pan, jak będzie grała ta drużyna?

- Raczej dostosuję do nich system, niż ich będę jakoś szczególnie zmieniał. Jeśli trzeba będzie się bronić, na pewno zagramy 4-4-2, jeśli atakować 4-2-3-1. Z miejsca nie będę im kładł do głów moich teorii, bo to nie o to chodzi.

- Znał pan już któregoś z graczy?

- Z widzenia z kujawskich boisk Pawła Waleszczyka. Z czasów młodości pamiętam tylko, jak na wronieckich boiskach biegał taki mały szkrab jak Artur Sarna. Pamiętam go właśnie z mojej gry w Amice Wronki, a przecież on właśnie wywodzi się z tego miasteczka, więc przypomniałem sobie, jak rósł obok boisk.

- Analizował pan już terminarz Gryfa w rudzie jesiennej?

- Od tego zacząłem. Dużo mi daje, że na początek mamy ten mecz zaległy z Gwardią Koszalin. Od tego musi się wszystko zacząć, nowi gracze, jak przyjdą do zespołu, będą się chcieli pokazać nowej publiczności, a starsi dadzą z siebie wszystko, by wygrać w tak prestiżowym spotkaniu. To przecież lokalne derby. Dobrze zacząć będzie naszym celem, chociaż tym nadrzędnym pozostaje oczywiście - utrzymanie się w lidze. Naszym atutem jest to, że dużo spotkań gramy na własnym boisku. To także daje nam pewną przewagę.

- W składzie na obozie są już nowi gracze.

- Mamy już na treningach Levi Hamiltona. Odebraliśmy go z lotniska w Bydgoszczy. Mamy trzy tygodnie na przyjrzenie się temu zawodnikowi. Dla niego wszystko tutaj jest nowe, od kraju po pogodę. Dajmy mu się trochę w tym rozeznać. Mamy trzy tygodnie na testy, więc będzie czas na jego ocenę. Szybciej nie podejmę się tego.

- Kto jest pana trenerskim wzorem?

- Czesław Michniewicz. Znamy się bardzo długo i od niego staram się przejąć jak najwięcej wiedzy. Jesteśmy prawie jak rodzina. Omawiamy nasze doświadczenia w sprawach zawodowych i jeśli już, to właśnie od niego się uczę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza