Mieszkańcy śródmieścia, a szczególnie ulicy Borchardta, gdzie smród z oczyszczalni ścieków dociera najczęściej, nie zamierzają dłużej żyć ze smrodem, który towarzyszy im od paru lat zarówno w dzień, jak i w nocy.
Niektórzy z nich prowadzą specjalne zeszyty, w których dokładnie zapisują, kiedy kolejne fale smrodu docierały do ich domów, powodując to, że musieli zamykać okna w środku lata albo nie mogli spać przy otwartych oknach. Ostatnio ponownie zaalarmowali nas 5 kwietnia.
Na stronie internetowej spółki już pojawiło się wyjaśnienie, w którym prezes Andrzej Wójtowicz tłumaczy, dlaczego firma nie radzi sobie ze smrodem.
Czytamy w nim m.in., że zostało podjętych szereg działań mających na celu ograniczenie, a docelowo wyeliminowanie smrodu z oczyszczalni ścieków i kompostowni. Jednocześnie prezes Wójtowicz przyznał, że eksploatowana przez spółkę kompostownia osadów i odpadów zielonych jest przyczyną pojawiających się w ostatnim czasie problemów.
- "Chcąc utrzymać wysoki standard techniczny i status przedsiębiorstwa profesjonalnego, musimy sobie poradzić również z problemami odorowymi. Pomimo że brak jest odpowiednich regulacji prawnych w zakresie przeciwdziałania uciążliwości zapachowej spółka nie ma zamiaru wykorzystywać tego faktu. Dlatego podjęliśmy konkretne działania, które mają docelowo ograniczyć nasze oddziaływanie do granicy własnej działki" - czytamy w komunikacie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?