Wojsko wyjaśnia zajście w punkcie szczepień w Słupsku: Taka sytuacja nie miała miejsca

Przypomnijmy, w artykule opisaliśmy historię mężczyzny, który pomimo wielu wątpliwości - dał się namówić narzeczonej na szczepienie przeciw COVID-19. Poszedł w niedzielę w ramach akcji "Słupsk się szczepi". W ostatniej chwili jednak ze szczepienia zrezygnował. Twierdzi, że odwiódł go od tego pomysłu żołnierz WOT, a dokładnie żołnierka, która odradziła mu szczepienie.

O wyjaśnienie sytuacji poprosiła nas narzeczona mężczyzny, która opowiedziała nam zdarzenie.
- Po wielu tygodniach, a nawet miesiącach namawiania narzeczonego na szczepienie, w końcu udało mi się go przekonać. Dobrze się złożyło, ponieważ akurat w niedzielę była akcja "Słupsk się szczepi" i czynny był punkt szczepień przy ulicy Słowiańskiej w Słupsku - opowiada kobieta. - Jakie było moje zdziwienie, kiedy narzeczony wrócił do domu i powiedział, że się jednak nie zaszczepił, ponieważ odradziła mu żołnierka, mówiąc, że sama się nie zaszczepiła, ponieważ nie ufa tym preparatom - opowiadała kobieta.

Sytuację zgłosiliśmy kierownik laboratorium, która odpowiada za organizację pracy w Punkcie Szczepień Powszechnych przy ul. Słowiańskiej w Słupsku. Była zdziwiona, ponieważ - jak twierdziła - wszyscy pracownicy byli przeszkoleni, a sytuację określiła jako niedopuszczalną. Zapewniła, że ją wyjaśni i porozmawia z personelem.

Dzisiaj otrzymaliśmy oświadczenie rzecznika prasowego 7. Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

"Oświadczam, że po zapoznaniu się z Pani artykułem opublikowanym na portalu GP24 w dniu 17 sierpnia 2021 r. pt. „W Słupsku żołnierka odradziła mężczyźnie szczepienie przeciw COVID-19. To karygodne!”, ustaliliśmy w rozmowie z wymienionym żołnierzem oraz personelem punktu szczepień, że opisana w tym tekście sytuacja nie miała miejsca. " - pisze por. Tomasz Klucznik, oficer prasowy 7. Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej.