Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt wypowiada umowy. "Z pięciorgiem dzieci na bruk" (wideo)

Zbigniew Marecki
Ilona i Mariusz Twardowscy obawiają się, że za dwa dni pozostaną bez dachu nad głową.
Ilona i Mariusz Twardowscy obawiają się, że za dwa dni pozostaną bez dachu nad głową. Zbigniew Marecki
Wójt wypowiedziała umowy wszystkim najemcom lokali socjalnych w Objeździe. Nawet rodzinie Twardowskich, którzy mają pięcioro dzieci, w tym jedno niepełnosprawne.

Ilona i Mariusz Twardowscy są zszokowani i załamani, bo w ostatni piątek strażnicy gminni przywieźli im decyzję wójt Anny Sobczuk-Jodłowskiej o odmowie przydzielenia im lokalu socjalnego, który obecnie zajmują. Powód? Ich średni miesięczny dochód na jednego członka rodziny w okresie trzech ostatnich miesięcy przekraczał 60 procent najniższej emerytury w gospodarstwie wieloosobowym. W rezultacie po zakończeniu najmu, czyli pojutrze, 1 sierpnia, rodzina ma się z zajmowanego lokalu wyprowadzić po uprzednim odnowieniu zajmowanych pomieszczeń.

- Jak się dowiedzieliśmy, gdybyśmy mieli na głowę w rodzinie 506 złotych, to umowa najmu byłaby przedłużona, ale nam wychodziło 558 złotych - opowiada pani Ilona.

Państwo Twardowscy w 11-rodzinnym budynku socjalnym w Objeździe mieszkają od pięciu lat.

Zajmują 36-metrowy lokal, który składa się z pokoju, wnęki kuchennej, łazienki i piecowni, czyli pomieszczenia z piecem do ogrzewania. Do tego dochodzi piwnica, gdzie trzymają opał. Mieszkają z pięciorgiem dzieci w wieku od 2 do 11 lat, w tym z cierpiącym na chorobę Downa 4-letnim Andrzejkiem po operacji serca.

- To nasze pierwsze samodzielne mieszkanie. Przedtem mieszkaliśmy z moimi rodzicami w Wytownie. Tam nie możemy wrócić, bo w podobnym do tego lokalu mieszka 11 osób. Do tej pory radziliśmy sobie, ale teraz boję się, że znajdziemy się na bruku - dodaje pani Ilona.

Rodzinę utrzymuje pan Mariusz.

Jako piekarz w Słupsku miesięcznie zarabia na rękę ok. 2 tysięcy złotych. Do tego pani Ilona otrzymuje zasiłek opiekuńczy na Andrzejka (ok. tysiąca zł) i rodzinne na wszystkie dzieci. W sumie rodzina musi wyżyć miesięcznie za ok. 4 tys. zł.

- Żyjemy oszczędnie, ale choroba Andrzejka wymaga częstych wyjazdów do lekarza i wydatków. Teraz płacimy czynsz za mieszkanie w wysokości 2 złote za metr kwadratowy. Możemy za niego płacić nieco więcej, ale nie stać nas na wynajem mieszkania na wolnym rynku. Dlatego nie ruszę się stąd z rodziną, tym bardziej że gdy otrzymywaliśmy orzeczenie o niepełnosprawności Andrzejka, powiedziano nam, że mamy prawo do dodatkowego pokoju - zapowiada pan Mariusz.

Gmina proponowała

Przed rokiem gmina co prawda proponowała Twardowskim większe, bo 60-metrowe mieszkanie komunalne w miejscowości Zaleskie, ale po obejrzeniu lokalu odmówili jego przyjęcia.

- Znajdowało się na piętrze. Wchodziło się do niego po schodach, które przypominały drabinę. Nie wyobrażaliśmy sobie zamieszkania tam z małymi dziećmi. Poza tym z Objazdy mam lepsze połączenie autobusowe, gdy dojeżdżam do pracy w Słupsku, bo na dojazdy samochodem mnie nie stać. Tu też możemy liczyć na pomoc mieszkającej w Wytownie teściowej, gdy musimy wspólnie jechać z Andrzejkiem do lekarza. W Zaleskich takiej pomocy już byśmy nie mieli - tłumaczy pan Mariusz. Dodaje również, że na przyjęcie Andrzejka do szkoły godzi się podstawówka w Objeździe, więc w przyszłości nie musiałby być dowożony do szkoły specjalnej.

Tymczasem Anna Sobczuk-Jodłowska, wójt gminy Ustka, nie ukrywa, że nie tylko rodzina Twardowskich jest w takiej sytuacji.

- Wypowiedzenia otrzymały wszystkie rodziny w tym bloku socjalnym - mówi. - W sumie jedenaście. Zdecydowałam się na taki ruch, bo już od dawna w czasie zebrań wiejskich było takie oczekiwanie ze strony innych mieszkańców wsi.
Dodaje, że mieszkanie socjalne nie jest przyznawane na całe życie. Umowa zawsze ma czas określony i nie musi być przedłużana. - W przypadku najemców z Objazdy nie zauważyliśmy prób zmiany sytuacji życiowej. Za to są żądania i wyraźne ślady zniszczenia pomieszczeń - tłumaczy pani wójt.

Jest jednak gotowa na przyjęcie rozwiązań kompromisowych. Zamierza rozmawiać z rodzinami na temat najmu innych mieszkań, tym razem komunalnych, we właśnie adaptowanych na cele mieszkaniowe pomieszczeniach budynku dawnej szkoły w Pęplinie.

Rozmowa z wójt Anną Sobczuk-Jodłowską, wójtem gminy Ustka.

- Jeszcze nigdy nie słyszałem, aby wójt nie przedłużył umów najmu ze wszystkimi lokatorami bloku socjalnego. Jest pani wójtem bez serca?

- Rozumiem, że trzeba pomagać najbiedniejszym rodzinom, ale jednocześnie oczekuję większego szacunku do powierzonego im mienia. Przecież zajmowane przez nie lokale należą do gminnej wspólnoty. Osiem lat temu zostały w sumie wyremontowane za przeszło dwa miliony złotych. Tymczasem teraz gołym okiem widać zniszczenia na zewnątrz i wewnątrz, a dzieci lokatorów są niedopilnowane. Mieszkańcy Objazdy to widzą. Ten problem był często poruszany na zebraniach wiejskich, choćby dlatego, że w gminie wiele osób czeka na lokal socjalny

- Ile jest takich osób?

- Na lokal socjalny czeka u nas sto rodzin. Mamy także sporo niezrealizowanych eksmisji z powodu braku lokali socjalnych.

- Wyrzuca więc pani jedne rodziny, aby na ich miejsce wprowadzić inne?

- Nie, nikogo nie wyrzucam. Przeciwnie, niektóre rodziny mieszkają w tym bloku 8 lat. To bardzo długo, bo lokale socjalne przyznawane są zwykle na rok. Potem można, ale nie trzeba przedłużać umowy najmu. Myśmy dawali bardzo długo rodzinom szansę na usamodzielnienie się. Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Nikt się nie usamodzielnił. Za to pojawiły się żądania i oczekiwania.

- W odpowiedzi nie przedłużyliście umów najmu?

- Na wypowiedzenia w tym roku zdecydowaliśmy się celowo, żeby wstrząsnąć rodzinami, aby sobie uświadomiły, że całe życie nie będą mieszkać w lokalu socjalnym i żeby się wzajemnie pilnowały, bo budynek socjalny nie musi wyglądać jak zniszczony obiekt.

- Po prostu chcecie te rodziny wyrzucić na bruk?

- Moglibyśmy tak zrobić, bo nie ma obowiązku przedłużania umowy najmu lokalu socjalnego, ale jestem otwarta na rozmowy i rozwiązania kompromisowe. Na przykład rodzinie państwa Twardowskich już w ubiegłym roku zaproponowaliśmy większe mieszkanie komunalne w Zaleskich, ale odmówili jego przyjęcia. Mieli do tego prawo. Teraz będziemy składać rodzinom z tego bloku kolejne propozycje, bo adaptujemy na cele mieszkalne budynek dawnej szkoły w Pęplinie. Mam nadzieję, że uda się nam porozumieć.

Rozmawiał Zbigniew Marecki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza