Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojtek Brzozowski, mistrz i zakładnik deski z żaglem

Krzysztof Niekrasz
Wojciech Brzozowski na plaży w Łebie.
Wojciech Brzozowski na plaży w Łebie. Fot. Łukasz Capar
Rozmowa z Wojciechem Brzozowskim, aktualnym mistrzem świata w windsurfingu, wielokrotnym medalistą mistrzostw Europy i Polski, jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w historii tej dyscypliny.

- Lubi pan Łebę?

- I to bardzo! Przyjeżdżam tu od 23 lat.

- Dlaczego?

- Głównie ze względu na znakomitą i profesjonalną organizację Allegro Cup. Od kilku lat jest wysoki poziom. Nagrody są również satysfakcjonujące. Jest tu fantastyczna atmosfera, piękna plaża, na której możemy swobodnie rozłożyć swój sprzęt. Do tego dochodzą jeszcze niesamowici kibice.

- Jest pan zadowolony z siódmego miejsca wywalczonego w Allegro Cup?

- Stawka zawodników była niezwykle mocna. Ze względu na słaby wiatr nie wszystkie wyścigi doszły do skutku. Z osiągniętego wyniku jestem zadowolony, ale mogło być jeszcze trochę lepiej. Zdobyłem kolejne punkty do światowego rankingu, w którym awansowałem na piątą pozycję.

- Jeszcze w tym roku odbędą się mistrzostwa świata w Hiszpanii. Jaki cel postawił pan sobie przed startem w tej imprezie?

- Jestem aktualnym mistrzem świata. Moim marzeniem jest obrona tego tytułu.

- Jakimi cechami powinien wyróżniać się dobry surfer?

- W naszej dyscyplinie ważną rolę odgrywa doświadczenie. Istotny jest też spokój. Zawodnik powinien był cierpliwy. Do każdej rywalizacji musi podchodzić pozytywnie. Nie może się spalać przy porażkach.

- Ile kosztuje dobra deska windsurfingowa z oprzyrządowaniem?

- Do wyczynowego uprawiania windsurfingu koszt sprzętu kształtuje się w granicach około 20 tysięcy złotych. Liczący się zawodnicy muszą mieć przygotowanych kilka desek.

- Wiadomo windsurfing jest u pana na pierwszym miejscu. Jakie jeszcze inne dyscypliny sportu pana interesują?

- Interesuje mnie narciarstwo, snowboard, koszykówka, tenis i nurkowanie. Często gram w golfa i squasha. Ostatnio moją pasją są motorówki. Zacząłem je nawet projektować. Rozwinęło się to do tego stopnia, że powstała nowa firma Navia.

- Samochody stały się kiedyś pana pasją, jak jest teraz?

- Są nadal. Słabość mam do Toyoty. Obecnie jednak jeżdżę innym autem, to Audi Q7.

- Mówi się, że windsurfing to sport dla twardzieli. Czy zgadza się pan z tą opinią?

- Wbrem pozorom windsurfing nie jest sportem siłowym. W początkach kluczem jest pozytywne nastawienie i brak lęku przed wodą. Podstawą jest przełamanie barier i lęków tkwiących w podświadomości. Bardzo często okazuje się, że drobna osoba czyni postępy o wiele szybciej niż dorosły, dobrze zbudowany mężczyzna. Pierwszy dzień nauki jest najtrudniejszy, ale każdy następny przynosi ogromną satysfakcję i radość z czynionych postępów. Pierwsze kroki to nauka równowagi, oswajanie się z wiatrem, ze sprzętem i z wodą. Wywrotki są nieuniknione. To, co najpierw wydaje się niemożliwe, później okazuje się dziecinnie proste. Bardzo ważny jest wykwalifikowany instruktor, który powinien zapewnić bezpieczeństwo i udzielić właściwych wskazówek. Nasza dyscyplina zyskuje coraz większe powodzenie i popularność. I to mnie cieszy.

- Najbliższe zawody?

- Już piątego sierpnia w Sopocie. Tam na Bałtyku zaczynają się mistrzostwa Europy.

- Czego można panu życzyć?

- Tego, aby Brzoza (pseudonim Brzozowskiego - dop. red.) stanął na podium.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza