Był on wówczas ministrem przemysłu w rządzie Mieczysława Rakowskiego.
Po wejściu tych przepisów w życie, wreszcie w kraju ruszył rozwój prywatnego biznesu poza dopuszczalnymi dotąd: drobnym handlem, niewielką wytwórczością, indywidualnym rolnictwem czy pogardliwie nazywanym badylarstwem. Co bardzo cenne i dzisiaj wspominane przez przedsiębiorców z łezką w oku - tamte przepisy były w porównaniu z obecnymi bardzo proste.
Zaledwie 11 typów działalności objętych było koncesjami, przepisy podatkowe można było poznać w kilka godzin, kontakty z ZUS-em też były mało skomplikowane.
Czym jeszcze "ustawa Wilczka" popchnęła rozwój biznesu? Zapisem, że podmioty gospodarcze mogą zatrudniać ludzi bez ograniczenia i bez pośrednictwa urzędów zatrudnienia. To już się nie powtórzy na taką skalę, ale wtedy z firmami startowali ludzi z garścią dolarów przywiezionych z saksów. I rzeczywiście wystarczył dobry pomysł, bo ludzie kupili wszystko. Taki był głód towarów i usług na rynku.
Ustawę zmieniały kolejne Sejmy. Łącznie z obecnym. Po 20 latach od tej pierwszej, biznes walczy o uproszczenie przepisów, które parlamentarzyści zdążyli bardzo skomplikować. Mimo to liczba przedsiębiorstw stale rośnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?