Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpadka PGP. Ważne akta sądowe porzucone na schodach

Bogumiła Rzeczkowska
Biegła z zakresu psychiatrii, która ma wydać opinię w sprawie o ubezwłasnowolnienie, znalazła akta na schodach swojego domu przy ulicy. Oburzona pani doktor natychmiast poinformowała słupski sąd okręgowy.
Biegła z zakresu psychiatrii, która ma wydać opinię w sprawie o ubezwłasnowolnienie, znalazła akta na schodach swojego domu przy ulicy. Oburzona pani doktor natychmiast poinformowała słupski sąd okręgowy. sxc.hu
Biegła z zakresu psychiatrii, która ma wydać opinię w sprawie o ubezwłasnowolnienie, znalazła akta na schodach swojego domu przy ulicy. Oburzona pani doktor natychmiast poinformowała słupski sąd okręgowy.

To już nie kolejna wpadka Polskiej Grupy Pocztowej, dostarczającej przesyłki sądowe, lecz skandal.

Tak uważają sędziowie i pracownicy słupskiego sądu okręgowego. W jednej ze spraw o ubezwłasnowolnienie została powołana biegła psychiatra ze szpitala w Starogardzie Gdańskim.

Lekarka ma wydać opinię na temat osoby, która może potrzebować opiekuna prawnego.

W tej sytuacji sąd wysłał do niej akta sprawy. Dotarły, ale o okolicznościach doręczenia biegła natychmiast poinformowała sąd.

- Akta o ubezwłasnowolnienie sąd wysłał usługą kurierską, droższą od innych usług, w ramach umowy z Polską Grupą Pocztową. Dlatego, że w tego rodzaju sprawach wymagana jest szczególna ostrożność dla zachowania bezpieczeństwa akt. Ubezwłasnowolnienia to postępowania o wyjątkowej randze i charakterze, rozpatrywane przez skład trzech sędziów zawodowych - mówi sędzia Danuta Jastrzębska, rzeczniczka sądu okręgowego.

- Tymczasem z relacji biegłej wynika, że akta zostały dostarczone przez jedną z firm kurierskich, najprawdopodobniej wynajętą przez PGP, w skandaliczny sposób. Biegła znalazła przesyłkę na schodach zewnętrznych budynku, w którym mieszka, przy ulicy w miejscu dostępnym dla wszystkich. Akta każdy mógł wziąć czy zajrzeć do nich. Nie było też przy nich żadnej
dokumentacji potrzebnej do poświadczenia odbioru przesyłki.

Sędzia Jastrzębska podkreśla, że w aktach spraw o ubezwłasnowolnienie znajdują się dane szczególnie wrażliwe. To zaświadczenia lekarskie, informacje na temat diagnozy, przebiegu leczenia, akta stanu cywilnego uczestnika postępowania. - Ubezwłasnowolnienia to szczególny rodzaj postępowań, w których w bardzo rygorystyczny sposób określa się wymagania. Zanim akta trafią na rozprawę, często zdarza się, że sędzia chodzi do domów uczestników postępowań - wyjaśnia pani rzecznik.

- W tych sprawach mamy do czynienia z osobami, które nie są w stanie samodzielnie
funkcjonować ze względu na choroby psychiczne, na przykład schizofrenię, z demencją starczą, ale uczestnikami postępowania są młodsi ludzie, cierpiący na anoreksję, uzależnienie od narkotyków czy osoby po wypadkach w stanie śpiączki. Takie sprawy mogą dotyczyć z różnych przyczyn każdego powyżej trzynastego roku życia, a zadaniem sądu jest wyznaczenie potrzebującym opiekuna prawnego. A ten przykład jest oburzający. Przecież my odpowiadamy za zawartość akt. Gdyby zginęły, nie da się ich dokładnie odtworzyć, ale przede wszystkim mogłoby dojść do naruszenia dóbr osobistych
chronionych prawem. Akta tej sprawy dostarczyła firma kurierska, a nie PGP, z którą sądy mają umowę.

- Operator ma za zadanie doręczyć do rąk własnych adresata. O tym, że zrobiła to inna firma kurierska, wiemy tylko od pani doktor - zauważa sędzia Jastrzębska. - Nas jednak nie interesują podwykonawcy
PGP, ale to, by wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Informacja od biegłej dotarła do sądu w ubiegłym tygodniu.

W piątek prezes sądu Dariusz Dumanowski wysłał pismo do centrali PGP i lokalnych przedstawicieli operatora. - Oczywiście, wyjaśnię te sytuację. Jednak byłbym zdziwiony i bardzo zaskoczony, gdyby okazało się to prawdą - mówi Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Pocztowej. -
Obowiązują nas standardy świadczenia usług i bardzo pilnujemy ich przestrzegania. Taka sytuacja nigdy
nie zdarzyła się naszemu podwykonawcy. Jako przykłady nieporozumienia rzecznik podaje rzekome zaginięcie podobnej przesyłki w Szczecinie, która w rzeczywistości wróciła do sądu. Natomiast w Katowicach paczkę odebrał dorosły domownik, gdzieś ją odłożył i zapomniał o doręczeniu powiedzieć adresatowi.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza