Popularny Ksienio (taką miał ksywkę Ryszard Ksieniewicz) ze sportem, a konkretnie z dziesięciobojem zetknął się w 1951 roku, mając 18 lat.
Pierwszy jego sukces w skali ogólnopolskiej to zdobycie srebrnego medalu (1957 r.) w mistrzostwach Polski w Poznaniu. Później, bo w 1958 r. wywalczył w Bydgoszczy tytuł mistrza Polski.
Kolejne lata też owocowały medalami mistrzostw Polski. Drugie złoto zdobył w 1959 r. w Gdańsku. Z kolei drugie srebro wywalczył w 1960 r. w Olsztynie. W 1962 r. w Warszawie musiał zadowolić się brązowym krążkiem. Karierę jako zawodnik zakończył w 1970 r. Wcześniej, bo już od 1964 r. zajął się szkoleniem.
W 1967 r. był współtwórcą powołania do życia Międzyzakładowego Ludowego Klubu Sportowego Piast Słupsk. Od 1974 r. pracował w Zjednoczonym Gwardyjskim Klubie Sportowym Gryf Słupsk, a następnie był szkoleniowcem w Słupskim Klubie Lekkiej Atletyki.
Największe sukcesy szkoleniowe Ksienia były za sprawą oszczepników, którzy nadawali ton rywalizacji na stadionach krajowych i zagranicznych. Był też trenerem kadry narodowej oszczepu męskiego. Jego wychowankowie zdobyli około 80 medali w zawodach rangi mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. Jego osiągnięcia dla słupskiego sportu zostały docenione przez władze miasta. W 2006 r. został Honorowym Obywatelem Miasta Słupska. Stadion 650-lecia wraz z nową halą wchodzi w skład Centrum Lekkoatletycznego im. R. Ksieniewicza.
Tak wspominają Ryszarda Ksieniewicza ludzie, którzy byli bardzo blisko Niego, działali i funkcjonowali w słupskiej lekkiej atletyce.
Stanisław Witek (oszczepnik): - Ryszard Ksieniewicz był doskonałym trenerem i wychowawcą. To pionier słupskiej lekkiej atletyki. Przez osiemnaście lat zawodniczej kariery był jedynym moim szkoleniowcem. Jemu zawdzięczam wszystkie sukcesy krajowe i zagraniczne, w tym były trzy tytuły mistrza Polski. Ukształtował mój charakter. Dla mnie był drugim ojcem. Często odwiedzam Go na cmentarzu i rozmawiam z Nim, ale o czym, to zostawię tylko dla siebie.
Bogdan Zakrzewski (były płotkarz i były prezes SKLA): - Ryszard był osobą bardzo skromną, a zarazem niezwykle pracowitą. Cieszył się autorytetem w środowisku sportowym. Stadion 650-lecia w Słupsku był Jego drugim domem. Często rozmawialiśmy o sukcesach, porażkach i problemach naszej lekkoatletyki.
Ewa Grecka (była oszczepniczka, obecnie trener i prezes Feniksa Słupsk): - Ryszard wykazywał się ogromną energią oraz pasją i zaangażowaniem w szkoleniu młodzieży. Dobrze docierał też do seniorów. Potrafił zintegrować środowisko nie tylko oszczepników, ale także przedstawicieli innych konkurencji. Fantastyczny facet. Pisał też wiersze i wydał ich tomik. Wspaniały kompan, kawalarz, bezkonfliktowy o wysokiej kulturze bycia. Obecnie brakuje nam takiego mentora.
Eugeniusz Modrzejewski (były kierownik sekcji lekkoatletycznej w Gryfie): - Ryszard wciągnął mnie do królowej sportu we wrześniu 1979 roku. Miał serce otwarte dla wszystkich. Zawsze był spokojnym mężczyzną, raczej małomównym i ważącym słowa oraz czyny. Można go było często spotkać jadącego na rowerze lub biegającego na stadionie 650-lecia lub w Lasku Północnym. Został najlepszym trenerem 50-lecia plebiscytu „Głosu Pomorza”. Jako człowiek prawy i szlachetny zawsze stawiał sobie najwyższe wymagania. Gość z klasą.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?