Wszyscy są za szpitalem w Miastku. Ale konkretnie za jakim? Kto co deklarował, a czego nie

Spotkanie zorganizowano w auli miasteckiej szkoły muzycznej. Poza wicewojewodą i posłem PiS Aleksandrem Mrówczyńskim, obecni byli samorządowcy, pracownicy szpitala, mieszkańcy.

Wicewojewoda Mariusz Łuczyk wyjaśnił w kilku zdaniach powody takiego spotkania. - Z różnych środowisk płynęły głosy, aby je zorganizować. Chodzi o ratowanie zadłużonego szpitala - powiedział M. Łuczyk.

W dwugodzinnym spotkaniu przeplatały się merytoryczne wypowiedzi z populistycznymi i politycznymi. Były ogólne deklaracje, a mało konkretów.

Sytuacja finansowa Szpitala Miejskiego w Miastku niespecjalnie poprawia się, mimo pomocy gminy Miastko (właściciel spółki), jak i rządu. Dług wynosi około 20 mln zł. Jak już wielokrotnie informowaliśmy, w styczniu br. powinien być gotowy plan naprawczy. I w tym spotkaniu, tak naprawdę chodziło o kierunki, w które pójdzie (ma pójść) szpital.

Wicewojewoda Mariusz Łuczyk, a i poseł Aleksander Mrówczyński nie kryli, że obawiają się (wiedzą?), że miastecka lecznica w związku z planem naprawczym zostanie okrojona z części podstawowych oddziałów. Chodzi o położnictwo oraz chirurgię. Wprost mówił o tym Marek Rzeszutek, koordynator oddziału chirurgii w Szpitalu Miejskim w Miastku.

- Zamknijmy położnictwo, chirurgię, ginekologię. Zróbmy wielką internę. I wtedy nie będzie problemu z pieniędzmi - ironizował Marek Rzeszutek. Zasugerował, że w lecznicy konsultuje się już zastąpienie szpitalnego oddziału chirurgicznego, tzw. chirurgią jednego dnia. W tym kontekście prezes szpitala w Miastku Tomasz Bojar-Fijałkowski został skrytykowany, że zdecydował o przeznaczeniu około 9 mln zł (środki unijne i własne) na remont oddziału wewnętrznego, zamiast na budowę nowego bloku operacyjnego na potrzeby zabiegów chirurgicznych, ginekologicznych, a może i ortopedycznych.

- Uważam, że obecnie ważniejszy jest remont interny. Póki co, blok operacyjny działa (jest to jednak wąskie gardło w szpitalu - dop. redakcji) - mówił Tomasz Bojar-Fijałkowski.

Poseł Aleksander Mrówczyński próbował wymóc m.in. na burmistrzu Miastka oraz prezesie szpitala deklarację, że w lecznicy pozostaną 4 podstawowe oddziały (wewnętrzny, położnictwo, chirurgia, pediatria).

Burmistrz Miastka Witold Zajst, jak i prezes szpitala takich deklaracji nie złożyli. - Nie mówiłbym o 4 podstawowych oddziałach, a mówiłbym o zapewnieniu podstawowych procedur, usług - stwierdził Tomasz Bojar-Fijałkowski. - Propozycje z planu naprawczego będą konsultowane z pracownikami szpitala, związkami zawodowymi, radnymi.

Później prezes szpitala, jak i burmistrz Miastka Witold Zajst zapewnili, że nic nie zamierzają w szpitalu likwidować. Prosili, aby poczekać na rzetelny bilans szpitala oraz propozycje wynikające z audytu i programu naprawczego. I wtedy rozpocząć dyskusję, co do szczegółowych rozwiązań.

W czasie spotkania podana została informacja, że miastecki szpital nie wypełnia całego kontraktu z NFZ (chodzi o zabiegi, procedury). Za 2022 r. jest to 96 procent. Ma to przełożenie na finansowanie.

Przewodniczący Rady Miejskiej w Miastku Tomasz Borowski zadał pytanie, kto jest przeciwny ratowaniu szpitala? Oczywiście nikt nie był przeciw. Ktoś później jednak rzucił, że najpierw trzeba ustalić, jaki szpital mamy na myśli? Z jakimi oddziałami, z jakimi świadczeniami? Z jakimi specjalistami? Itd. Dzisiaj nikt tego nie wie, włącznie z decydentami. A więc wszystko jest możliwe.